„Die Welt” o reparacjach: kwestionują porządek europejski
20 sierpnia 2019Według „Die Welt” przewodniczący zajmującej się sprawą reparacji komisji parlamentarnej, poseł Arkadiusz Mularczyk, „żąda w nieopublikowanym jeszcze raporcie sumy 850 miliardów euro” odszkodowań od Niemiec. „Jeszcze w marcu 2018 roku, Mularczyk, poseł rządzącej w Polsce prawicowo populistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość i znany dogmatyk, żądał 690 miliardów euro” - zauważa gazeta.
Dodaje, że tylko trochę bardziej umiarkowanie niż Mularczyk wypowiada się szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz. W poniedziałkowym (19.08.2019) wywiadzie dla niemieckiej agencji prasowej DPA zasugerował on, że Polska nie została potraktowana „fair” w porównaniu do innych krajów, „które straciły znacznie mniej, a dostały większe rekompensaty”.
Podsycanie antyniemieckich uprzedzeń
„Polscy zwolennicy żądań reparacyjnych powołują się na to, że biorąc pod uwagę wielkość kraju Polska poniosła najwięcej ofiar podczas II wojny światowej. Mówi się o 200-230 zabitych na 1000 ówczesnych mieszkańców. Ta liczba mogłaby się zgadzać, jeśli uwzględni się wszystkie ofiary, a więc także polskich Żydów, etnicznych Białorusinów i Ukraińców, żyjących na polskim terytorium. Poza tym, wskazuje się na niemal całkowite zniszczenie polskich wielkich miast, jak Warszawa. Szkody materialne są nie do obliczenia” – pisze „Die Welt” o argumentach, uzasadniających żądania odszkodowań od Niemiec.
Dziennik ocenia jednak, że „w rzeczywistości powodów tej dyskusji należałoby szukać w polskiej polityce wewnętrznej”. „Stawiając coraz to większe żądania, które zapewne wkrótce przekroczą miliard euro, PiS podsyca antyniemieckie uprzedzenia. Rząd w Warszawie wie, że na drodze prawnej niczego nie może osiągnąć” - ocenia „Die Welt”.
„Z punktu widzenia prawa międzynarodowego nie ma żadnych podstaw dla polskich roszczeń reparacyjnych wobec Niemiec” – stwierdza gazeta. Argumentuje, że już w układzie poczdamskim z 1945 roku zapisano, iż polskie roszczenia miały zostać zaspokojone ze świadczeń Niemiec na rzecz Związku Sowieckiego. 23 sierpnia 1953 roku rząd w Warszawie zrezygnował w wiążący sposób z dalszych żądań. „Polski rząd kwestionuje ważność umów z 1945 i 1953 roku, bo nie zostały zawarte przez wyłoniony w wolnych wyborach polski rząd. Jednak nie ma to znaczenia dla ważności prawnomiędzynarodowej umów” - pisze „Die Welt”.
Możliwe bilionowe roszczenia
„Ponadto posiadające demokratyczną legitymację polskie rządy faktycznie zgodziły się na rezygnację z reparacji” – dodaje „Die Welt”, wskazując, że Polska podpisała Paryską Kartę Nowej Europy z 21 listopada 1990 roku, która oficjalnie zakończyła okres zimnowojennej konfrontacji i m.in. regulowała uznanie zjednoczenia Niemiec. Warunki zjednoczenia, w tym domniemaną rezygnację ze wszelkich form reparacji, wynegocjowały zwycięskie mocarstwa w układzie dwa plus cztery z 1990 roku - argumentuje „Die Welt”.
Jak dodaje, w latach 1990 i 1991 Polska i Niemcy zawarły traktat graniczny oraz umowę o dobrym sąsiedztwie, w której uzgodniono „regulację jeszcze otwartych kwestii odszkodowań”. „Na tej podstawie z Bonn popłynęło na wschód w przeliczeniu 1,3 mld euro” - pisze niemiecki dziennik.
„Powtarzanie z polskiej strony żądań, które z prawnego punktu widzenia są nie do przyjęcia, służy nasileniu presji moralnej i politycznej. Gdyby Polska skłoniła rząd federalny do ustępstw, podobnie należałoby postąpić wobec Grecji. Również tam politycy licytują się stawiając coraz to wyższe żądania Niemcom; niedawno było to 270 do 300 mld euro” – czytamy.
„Die Welt” ostrzega, że roszczenia mogą też zgłosić inne kraje, co oznaczałoby bilionowe kwoty odszkodowań i poważne obciążenie dla niemieckiej gospodarki.
70 lat współpracy pod znakiem zapytania
„W końcu pod znakiem zapytania znalazłby się cały powojenny porządek europejski. Jeżeli kilkakrotnie powtórzona rezygnacja polskich rządów z reparacji nie obowiązuje, to jakie uzasadnienie ma dziś przesunięcie polskich granic w kierunku zachodnim na tereny, które przez wieki były niemieckie, jak Prusy Wschodnie czy Śląsk? A z drugiej strony przesunięcie na zachód granic Białorusi i Ukrainy?” – pyta „Die Welt”.
„Kurs który obrał prawicowo konserwatywny rząd w Warszawie przypomina czasy międzywojenne. Stawia pod znakiem zapytania europejską współpracę minionych 70 lat na Zachodzie oraz blisko 30 lat na Wschodzie” – konstatuje niemiecka gazeta.