„Die Welt”: Trzaskowski i Bocheński mają ten sam problem
10 kwietnia 2024Dziennik „Die Welt” pisze o „spektakularnym wyniku”, jaki urzędujący prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski uzyskał w niedzielnych wyborach samorządowych. Głosowało na niego ponad 57 proc. wyborców. „To nie jest oczywiste, że kandydat zdobywa ponad połowę głosów przy pierwszym podejściu i nie musi przystępować do drugiej rundy głosowania” – stwierdza warszawski korespondent dziennika Philipp Fritz.
Dodaje, że z dużym prawdopodobieństwem 52-letni Trzaskowski zostanie w przyszłym roku nominowany na kandydata PO na prezydenta. „On absolutnie musi przynieść zwycięstwo rządowi. W przeciwnym razie, zdaniem ekspertów, rząd nie będzie w stanie przeforsować swojego programu reform” – czytamy.
Trudne reformy
„Die Welt” przypomina, że w grudniu ubiegłego roku koalicja trzech sojuszy wyborczych zakończyła ośmioletnie rządy PiS, ale narodowi konserwatyści dokonali głębokich zmian w państwie. Faworyci PiS nadal dominują w Trybunale Konstytucyjnym, do którego PiS – jako największa partia w Sejmie – dalej może wnosić ustawy.
„Decydującą przeszkodą” dla nowego rządu jest jednak prezydent Andrzej Duda, który „prowadzi politykę na korzyść swojej macierzystej partii PiS i jest współodpowiedzialny za kontrowersyjną przebudowę sądownictwa, która doprowadziła do trwałego konfliktu między Warszawą z jednej strony a Komisją Europejską i Trybunałem Sprawiedliwości UE z drugiej”. Teraz Duda coraz częściej korzysta z prawa weta – ostatnio przy ustawie liberalizującej pigułkę wczesnoporonną.
Tusk obiecał zakończyć spór z UE i „zdemokratyzować” kraj od wewnątrz, ale przez Dudę jest to niezwykle trudne – zauważa niemiecki dziennik. Wyborcy Tuska niecierpliwią się z powodu zaległych reform, a wielu decydentów w Brukseli coraz częściej zadaje sobie pytanie, jak zdolny do działania jest polski rząd, gdy musi rządzić w kraju wbrew sądom i stronniczemu prezydentowi – czytamy w „Die Welt”.
Kto na prezydenta?
Dlatego nadzieją rządu są przyszłoroczne wybory prezydenckie. Zwycięstwo kandydata PO nie jest jednak przesądzone, bo PiS ma lojalnych wyborców – co pokazały wyniki wyborów samorządowych, w których PiS zdobyła najwięcej głosów jako pojedyncza partia z silną pozycją na wschodzie i południowym wschodzie kraju oraz na wsiach. „Trzaskowski musi to uwzględnić. Wielu uważa go za elitarnego i miejskiego. Może mu to utrudnić komunikację z ludnością wiejską” – zaznacza „Die Welt”. Jednak w 2020 roku, kandydując na prezydenta przeciwko Dudzie, udowodnił, że potrafi pozyskać wyborców spoza środowiska swojej partii i został tylko nieznacznie pokonany.
Według Philippa Fritza PiS po raz kolejny przyjmie „taktykę Dudy”, a kontrkandydatem na prezydenta może być mało znany 36-letni Tobiasz Bocheński, który przegrał wprawdzie z Trzaskowskim w staraniach o fotel prezydenta Warszawy, ale i tam zdobył budzący szacunek sukces. Kaczyński może teraz chcieć zwiększyć popularność Bocheńskiego w całym kraju – podobnie jak w przypadku Dudy, który startując na prezydenta był mało znanym europosłem o zaledwie rocznym stażu.
„Bocheńskiemu może być tak samo trudno trafić do miejskiego elektoratu, jak Trzaskowskiemu pozyskać ludzi na wsi. A dokładnie to musieliby zrobić kandydaci PiS i PO, aby wygrać. Do tego czasu reformy rządu będą prawdopodobnie tylko powoli postępować” – zauważa „Die Welt”.