"Die Zeit": "Osobliwy spektakl" pod Pałacem Prezydenckim
12 sierpnia 2010Alice Botha opisuje na wstępie relacji z Warszawy „osobliwy spektakl“ przed Pałacem Prezydenckim. „Głęboko wierzący katolicy manifestują przed wielkim drewnianym krzyżem. Po drugiej stronie ulicy stoją demonstranci, zwolennicy usunięcia krzyża. Między nimi stoją policjańci. W centrum Warszawy odbywa się przedstawienie edukacyjne o tym, jak Kościół wysługuje się polityką – i sam jest instrumentalizowany”.
Korespondentka opisuje genezę ustawienia krzyża w tym miejscu przez harcerzy w dniach żałoby po katastrofie pod Smoleńskiem oraz próbę przeniesienia go spod Pałacu Prezydenckiego do pobliskiego kościoła. „Tego chce nowo wybrany prezydent, rząd oraz większość Polaków, co wynika z przeprowadzonych sondaży”.
"Upolitycznienie krzyża"
„Ten krzyż już od dawna przestał być symbolem walki politycznej i zrywu społecznego Polaków. Przewodniczący polskiego Episkopatu mówi o ‘upolitycznieniu’ krzyża i ‘manipulacji’ społeczeństwem. Religijny symbol jest przedmiotem sporu między dwoma partiami i już dawno stracił swój charakter. Jeśli prezydent Komorowski wskazuje na rozdział państwa od Kościoła, to dobrze wie, że nie jest to ostatecznie możliwe. Kościół katolicki stanowi część polskiej tożsamości, także osób niewierzących i niewielu niekatolików w tym kraju (ponad 90 procent katolików). Z szeregów katolików rekrutują się bojownicy i męczennicy, którzy poświęcili życie za wolność społeczeństwa – tacy jak papież Jan Paweł II czy ksiądz Jerzy Popiełuszko, który został zamordowany za patriotyczne kazania. W gronie kleru znaleźli się też naturalnie duchowni, którzy byli na usługach bezpieki, jednakże Kościół był w czasach socjalizmu ważną ostoją dla opozycji – także dlatego, że większość czołowych dysydentów, jak prezydent Lech Wałęsa i obecna głowa państwa Bronisław Komorowski, są zdeklarowanymi katolikami”.
"Symbioza religii i tożsamości"
Szczególną cechą „symbiozy religii i narodowej tożsamości” w Polsce jest to – jak wskazuje autorka Die Zeit - „że nie musi bazować na wierze. Klerowi uciekają wierni, a moralna siła Kościoła już nie wystarczy, aby zachęcić młodych Polaków do życia w zgodzie z naukami Kościoła katolickiego”. Autorka ilustruje to przykładami jak: rosnąca liczba rozwodów, późno zawierane związki małżeńskie, spadek liczby urodzin. „To jednakże nie odwodzi Kościoła od mieszania się w politykę. Jednakże właśnie dlatego, że państwo i Kościół są nierozdzielne, Kościół powinien być wstrzemięźliwy w kwestiach politycznych. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych Kościół miał bardzo wiele władzy: niedostatecznie dużo, żeby wpłynąć na zmiany w konstytucji według swoich wyobrażeń, ale wystarczająco, aby zapobiec liberalizacji ustawy o aborcji – pomimo, że najpierw rysowała się większość za zmianami w ustawie. Do dzisiaj ustawa pozostała nienaruszona – ale wpływ Kościoła zanika. A teraz kler dostaje rachunek, który musi zapłacić za nie znającą miary żądzę władzy: Kościół poświęcił religię dla polityki.
We wtorek Jarosław Kaczyński, pogrążony w żałobie brat-bliźniak po tragicznie zmarłym prezydencie, złożył kwiaty przed krzyżem, jak zawsze w dziesiątym dniu każdego miesiąca. A odbyło się to w obecności całego prezydium jego partii”.
Omówienie: Barbara Cöllen
Red.odp.: Bartosz Dudek