Są z Krymu, walczą w armii Ukrainy. „Nie możemy być z Rosją”
17 marca 2024Dziesięć lat temu Rosja rozpoczęła okupację ukraińskiego Krymu, zmuszając tysiące mieszkańców do opuszczenia swoich domów i bliskich. Część z nich wstąpiła do sił zbrojnych Ukrainy i od 2014 roku walczy z rosyjską agresją. Wśród nich są Isa Akajew i Iryna Holosna.
Isa Akajew ma 57 lat i tatarskie korzenie. Naprawdę nazywa się Nariman Biljałow, ale w Ukrainie jest znany pod pseudonimem. Od 2014 roku stoi na czele batalionu ochotniczego Sił Zbrojnych Ukrainy „Krym”, który założył wraz z innymi mieszkańcami półwyspu. Dziś jest to specjalna jednostka ukraińskiego wywiadu wojskowego. Akajew rysuje podobieństwa między obecną rosyjską okupacją Krymu a czasem, gdy władze radzieckie masowo deportowały Tatarów krymskich do Azji Środkowej pod koniec II wojny światowej.
W 1944 roku jego dziadkowie i rodzice, którzy byli wówczas jeszcze dziećmi, zostali zesłani z Krymu do Uzbekistanu na terenie Związku Radzieckiego.
Przez następne 40 lat rodzina mieszkała za granicą. Isa i jego siostry urodzili się w Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Rodzice mówili im, że ich ojczyzną jest Krym i że w końcu tam wrócą. Stało się to jednak możliwe dopiero w 1990 r., kiedy reżim sowiecki był u kresu sił.
To był historyczny moment – wspomina Akajew. Stało się dla niego jasne, że półwysep musi zapewnić sobie wsparcie niepodległej Ukrainy i z nią budować swoją przyszłość. „Nie możemy być razem z Rosją. Rosjanie zabrali nam wszystko” – podkreśla, dodając, że Rosjanie zniszczyli także cmentarze i meczety tatarskie.
Ponowna utrata ojczyzny
Kiedy zimą 2014 roku na Krymie pojawili się pierwsi rosyjscy żołnierze bez państwowyh symboli i zaczęli przejmować budynki administracyjne i obiekty wojskowe, mieszkańcy Krymu nie mieli pojęcia, że doprowadzi to do okupacji półwyspu – relacjonuje Akajew.
Według niego po zwycięstwie proeuropejskiego ruchu protestu nad ówczesnymi prorosyjskimi przywódcami w Kijowie mieszkańcy Krymu byli przekonani, że opór na półwyspie nie pozwoli na zwycięstwo sił prorosyjskich. Sam pamięta duże demonstracje przeciwko rosyjskiej obecności na Krymie jeszcze 26 lutego 2014 r. w Symferopolu. Ich organizatorem był Medżlis Tatarów Krymskich, główna organizacja Tatarów na półwyspie. Wśród uczestników był także Isa Akajew.
W tym samym czasie odbył się tam prorosyjski wiec, podczas którego doszło do starć. Dwie osoby zginęły, a kilka zostało rannych. Wkrótce potem Akajew opuścił Krym i udał się do Kijowa, aby lobbować wśród aktywistów na rzecz wsparcia ludności półwyspu.
Dopiero później zdał sobie sprawę, że nie ma dla niego powrotu. Zadzwoniła do niego żona i poprosiła, aby nie wracał, gdyż przed domem czekają już na niego obcy ludzie. Kilka dni później żona i dzieci Akajewa również musiały opuścić półwysep.
Aneksja Krymu była przygotowywana od dawna
Irina Hołosna to jedna z proukraińskich mieszkanek Krymu, która w 2014 roku pozostała na półwyspie i stawiła opór okupantom. W Sewastopolu mieszka d lat 90. XX w. i twierdzi, że rosyjskie narracja o historii Krymu była propagowana na półwyspie jeszcze przed jego aneksją.
Za kadencji prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w latach 2010-2014 mieszkańcom półwyspu otwarcie oferowano rosyjskie paszporty. W zamian obiecywano im nowe możliwości w Rosji, zwłaszcza pracę – wspomina kobieta.
Ale, jak przyznaje, mieszkańcy Krymu nie postrzegali tego jako zagrożenia: „Nikt nie miał nic przeciwko temu, uważali to za normalne. Ale ostatecznie niewiele osób dostało rosyjskie paszporty. Myślę, że Rosjanie już wtedy w ten sposób przygotowali aneksę i chcieli po prostu przetestować ludność”.
Kiedy w 2014 roku na półwyspie pojawili się rosyjscy żołnierze bez emblematów narodowych, Irina i żony ukraińskich żołnierzy chodziły w nocy do koszar, aby pełnić wartę. Jak mówi kobieta, chcieli uniemożliwić Rosjanom przejęcie kontroli nad obiektami ukraińskiej armii i składami broni.
Pomimo proukraińskiego oporu wojskom rosyjskim udało się w marcu 2014 roku przejąć kontrolę nad Krymem. Nawet po nielegalnym referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Federacji Rosyjskiej Hołosna nadal otwarcie wspierała Ukrainę. Mówi, że nikt z jej krewnych i przyjaciół w Sewastopolu nie wierzył w rzekomy wynik głosowania.
„Nie zgodziliśmy się na to, echaliśmy trolejbusem do domu i głośno zaśpiewaliśmy hymn Ukrainy. Myśleliśmy, że to wszystko wkrótce się skończy” – ze smutkiem wspomina.
W kolejnych miesiącach sytuacja się tylko pogarszała. Nauczyciele, jak mówi, zaczęli w szkole szykanować jej dzieci, a jej samej wielokrotnie grożono w pracy za to, że nosiła ukraińskie symbole.
Isa i Irina w armii Ukrainy
We wrześniu 2014 roku wraz z synem i córką ostatecznie opuściła Krym. Pojechali do Lwowa. Tam dołączyła do armii ukraińskiej, która już walczyła ze wspieranymi przez Rosję separatystami na wschodzie kraju. Od tego czasu Irina służyła w wielu gorących punktach frontu w obwodzie donieckim, w tym od czasu inwazji rosyjskiej na pełną skalę w 2022 r. Obecnie przygotowuje się do misji na południu kraju jako członek zespołu rozpoznania powietrznego .
Zarówno Isa Akajew, jak i Irina Hołosna od 10 lat walczą z rosyjską agresją. Chcą przyczynić się do wyzwolenia półwyspu, a następnie tam wrócić. Krewni na Krymie wciąż na nich czekają. Isa ma tam praktycznie całą rodzinę. W przypadku Iriny to rodzina jej brata i babcia. Kobieta jest przekonana, że półwysep można wyzwolić jedynie militarnie. Ale nie stanie się to szybko, jest tego pewna.