DLF o Ukraińcach w Polsce: Łatwa integracja, ale i napięcia
27 maja 2016Deutschlandfunk (DLF) - ogólnokrajowy publiczny program radiowy - publikuje w swoim serwisie internetowym materiał o pracujących w Polsce Ukraińcach.
Jak zaznacza DLF, jest ich ok. miliona - pracują i legalnie, i nielegalnie. Ale na pewno widać ich obecność w polskiej przestrzeni publicznej. - Nie ma dnia, żebym nie słyszał, jak ktoś w sklepie czy na ulicy mówi po ukraińsku czy rosyjsku. Albo nie widział, jak w autobusie pisze się sms-a cyrylicą. Często są to kobiety ok. 50-tki, które pracują jako opiekunki starszych czy dzieci. Ale Ukraińców zatrudnia się też na budowach czy w rolnictwie. Coraz liczniej znajdują też zatrudnienie w przemyśle - wyjaśnia Piotr Ostrowski z OPZZ.
DLF zauważa, że napływ Ukraińców to przede wszystkim korzyści dla polskiej gospodarki: wypełniają oni na rynku pracy lukę po Polakach, którzy masowo wyemigrowali na Zachód. A przy tym łatwo się integrują, bo szybko przyswajają polski.
Napięcia z Polakami
Ale są i ciemne strony tej imigracji: Ukraińcy pracują często na czarno i nie płacą składek ani podatków. Do tego zarabiają poniżej stawek rynkowych, czasem nawet poniżej pensji minimalnej, która w Polsce wynosi dziś 440 euro brutto. - Ten dumping płacowy prowadzi do tego, że koniec końców wszyscy muszą pracować w gorszych warunkach. A to prowadzi do napięć narodowościowych, bo Polacy zarzucają Ukraińcom, że ci odbierają im miejsca pracy - zauważa Ostrowski.
Sam poczuł przedsmak takich sporów, gdy założył związek zawodowy dla Ukraińców. Musiał wtedy tłumaczyć Polakom, że taki związek pomoże wszystkim.
Okradani z ostatniej pensji
Ale Ukraińców trudno przekonać do zainteresowania związkiem zawodowym - pracującym na czarno pomóc bardzo ciężko. Wie to Jacek Białas z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, gdzie przychodzą Ukraińcy oszukani przez pracodawców. - Dowiadują się od nas, że muszą zgłosić się na policję albo do Państwowej Inspekcji Pracy i jakie ma to skutki. Wtedy z reguły rezygnują ze zgłoszenia sprawy. Bo musieliby opuścić Polskę, gdyż pracowali bez pozwolenia. Dostaliby też zakaz ponownego wjazdu. A to oznaczałoby dla nich długi brak dochodu, wielki problem - mówi Białas.
Bywa, że pracodawcy okradają ukraińskich pracowników z ostatniej miesięcznej pensji, bo wiedzą, że nie spotkają ich żadne konsekwencje. Ostrowski chce, by jego związek wpłynął na ukrócenie takich praktyk i doprowadził do wprowadzenia np. zwalniania z kar tych pracujących na czarno, którzy donieśliby na szefów. - Państwo powinno mieć nad tym większą kontrolę. Wiedzieć, ilu Ukraińców gdzie pracuje i jakie mają problemy - zauważa.
Bo - jak podkreśla DLF - polski rynek pracy będzie jeszcze długo atrakcyjny dla pracowników z Ukrainy.
opr.: Monika Margraf