Dzień na blokowisku (FOTOREPORTAŻ)
Wyruszam spotkać ludzi i odwiedzić miejsca, które na skraju wielkich miast, zapomniane, tworzą niepowtarzalny mikrokosmos kultur, religii i ludzkich losów. Kolonia, Dortmund i Duisburg. Dzień na blokowisku.
Na marginesie społeczeństwa
7 rano. Jedno z najbardziej odosobnionych osiedli w zachodnich Niemczech, Kölnberg w kolońskiej dzielnicy Meschenich. Wyruszam spotkać ludzi i odwiedzić miejsca, które na skraju wielkich miast, zapomniane, tworzą niepowtarzalny mikrokosmos kultur, religii i ludzkich losów. Często tych dramatycznych, zakończonych skokiem z dwudziestego piętra. Kolonia, Dortmund i Duisburg. Dzień na blokowisku.
Manhattan pośród pól kapusty
By dostać się na Kölnberg z centrum Kolonii trzeba mień czas. Autobus jeździ tu raz na godzinę. Położony pośród pól kapusty i szparag kompleks bloków powstał na początku lat 70-tych i miał być symbolem luksusu. Zbudowano tu nawet basen. Ale zbyt duża odległość od miasta nie zachęciła kupców. Dziś na Kölnberg żyją ci, których na inne mieszkania nie stać -ponad 4 tysięce osób z 60 różnych krajów.
Do Polski nie wrócę
- Nie ma po co, no bo kogo ja tam mam? - pyta Adam, elektryk z Polski. Odkąd wiele lat temu stracił pracę, żyje z zasiłku Harz IV i nie planuje znalezienie żadnej nowej. Wraz ze swoją konkubiną, którą opiekował się gdy była chora, wynajmuje mieszkanie w najwyższym wieżowcu. - No w sumie córkę mam - przyznaje po chwili - ale jest dobrze tak jak jest. W siatkach z różową świnką butelki po piwie.
W klatce
W czerwcu ubiegłego roku znaleziono tu na trawniku zwłoki mężczyzny. 36-letni mieszkaniec Litwy przedawkował narkotyki. - Frustracja i poczucie że nikt mnie już nie potrzebuje to najczęstsze motywy sięgania po narkotyki - przyznaje Klaus Puetter z organizacji pomagającej uzależnionym na Kölnberg. Na osiedlu funkcjonuje niezliczenie wiele poradni, do których mieszkańcy mogą się zwrócić.
Nadzieja na lepsze jutro
Spotykam Saszę. Długo obserwuję jak sprząta, zanim zdecyduję się z nim porozmawiać. Chłopak pochodzi z Serbii, bardzo słabo mówi po niemiecku, choć jak twierdzi, ma tu niemiecką żonę. Przyjechał do Niemiec, by zarobić. Na razie zamiata ulice i plac zabaw. - Kölnberg to mafia - ostrzega mnie i zapala papierosa.
Nowi mieszkańcy
O 8 rano plac zabaw jeszcze jest pusty. Ale wieczorem ciężko będzie znaleźć tu wolną ławkę. - Mieszka tu coraz więcej rodzin z Syrii czy Afganistanu, którym przyznano azyl, ale tu nie ma mowy o patologii - mówi jedna z pracownic Caritasu. Wielodzietne rodziny starają się o nowe mieszkania w centrum miasta, dzieci chodzą do szkół. Poradnia organizuje dla nich dodatkowe zajęcia.
Na zakręcie ...
...drogi prowadzącej na blokowisko wychodząc spotykam Miriam. Na pytanie jak się żyje na Kölnberg dziewczyna lekko wzdycha. - Nie mam czasu na rozmowę, muszę zarabiać pieniądze - odparła i poklepała mnie po ramieniu. Na blokowisku prostytucją trudni się około 20 kobiet, oficjalnie. Może gdyby autobus do centrum miasta jeździł częściej, ludzie mieliby okazje, by spróbować innego życia.
Dortmundzki Hannibal
10:00. Dortmund. Tak zwany "Hannibal" to najbardziej charakterystyczny blok miasta. Choć położony w centrum, nie uchodzi za spokojne i przyjazne miejsce. Zbudowany w 1974 roku na wzór wioski olimpijskiej z Monachium z kaskadą tarasów to tygiel kultur. Niska cena za metr kwadratowy sprawia, że powstały tu mieszkania socjalne.
Góry śmieci
Mieszkańcy osiedla najbardziej narzekają na wieczne sterty śmieci, które nielegalnie wynoszone są na podwórko. Rano jest jeszcze w miarę czysto, ale wieczorem plac zapełni się odpadami. - Czasami komuś przyjdzie do głowy, by to podpalić - opowiada jedna z lokatorek - Horror, chce się jak najszybciej stąd wyprowadzić - dodaje.
W obcym świecie
W pewnym momencie spostrzegam niezwykłą kobietę. Niestety, nie mówi ani słowa po niemiecku. Po chwil jednak pojawia się jej mąż, który wyjaśnia, że oboje pochodzą z Sahary Zachodniej. Mężczyzna na co dzień pracuje w firmie telekomunikacyjnej, ale tego dnia zawoził swoją żonę do lekarza. Wkrótce rodzina powiększy się.
Przystanek Duisburg
17:00. Docieram na osiedle Hochheide położone w zachodniej części miasta. Autobus dojeżdża tu przynajmniej dwa razy na godzinę. Jednak sporo lokatorów ma tu swój samochód, często z napisem "rusztowania". Nie mija nawet minuta jak słyszę język polski i widzę butelkę "Żywca". Wiele firm budowlanych wynajmuje tu mieszkania dla swoich pracowników. Mieszka tu Michał, Paweł, Tomek i Cyprian.
Z widokiem na pustostan
Kompleks sześciu dwudziestopiętrowych budynków wzniesiono w latach 70-tych dla robotników. Jednak spadek produkcji i odpływ ludności z Duisburga sprawił, że wieżowce zaczęły się wyludniać. Dziś dwa z nich to pustostany, które niebawem zostaną zburzone, a na ich miejscu powstanie park. - Nikt nie chce tu już mieszkać, a remont się nie opłaca - przyznaje H. Hoeffken z miejskiego biura planowania.
Tęsknota za domem
Grupa polskich pracowników budowlanych mieszka w siódemkę na 14 piętrze. - Traktujemy to mieszkanie jak hotel - przyznaje Grzegorz. Do Niemiec przyjechał kilka lat temu z okolic Gdańska. Najbardziej tęskni za rodziną, już nie może się doczekać kiedy pojedzie z córką na urlop.
Uroki emigracji
- Nigdy nie zarobię w Polsce tyle co tu, były miesiące gdzie dostawałem ponad dwa tysiące euro - mówi o swojej motywacji Piotr. Do Niemiec przyjeżdża od trzech lat. Cztery tygodnie w Duisburgu, tydzień w domu. To system w jakim pracuje większość pracowników budowlanych. Najważniejsza jest polska telewizja, dzięki niej nie czują się tak wyobcowani.
Przesiedzieć dzień
Podczas gdy polscy budowlańcy relaksują się po dni pracy, na placu zabaw zaczyna się popołudniowy wyścig o ławki i krzesła. I tak codziennie. Wielu lokatorów nie pracuje, tylko pobiera zasiłek socjalny. Czas spędzają więc na sąsiedzkich pogawędkach. - Mieszkają tu najbiedniejsi, ale nie ma tu marginesu społecznego - przyznaje Hueffken z biura planowania miasta Duisburg.
Matka
Sonia, mama dwójki dzieci na Hochheide mieszka od wielu lat. Obecnie martwi się to, że zarząd chce przenieść plac zabaw. - Tam gdzie ma powstać nowy plac, dwadzieście metrów stąd, wypadła z okna kobieta. Matka. Popełniła samobójstwo. Zresztą ludzie wyrzucają z okien co popadnie. I na takim trawniku mają bawić się moje dzieci?- pyta lokatorka.
Nowe miasto Chorweiler
19:00. Kolonia. To jedno z największych osiedli w zachodnich Niemczech. Zbudowane w oparciu o idee "nowego miasta" architekta Fritza Schumachera w latach 70-tych, miało zapewnić jak największą liczbę mieszkań w podbliżu ośrodków przemysłowych zlokalizowanych w północnej części Kolonii. Dziś mieszka tu ponad 13 tysięcy osób.
Multi-kulti
W jednym z bloków mieszka pani Ewa, która pracuje jako opiekunka osób straszych. - To dość spokojne osiedle, mieszkam tu od zawsze i czuję się bezpiecznie - twierdzi kobieta. Podobnie jak na innych blokowiskach spory odsetek mieszkańców stanowią imigranci. Na Chorweiler najwięcej jest Turków, Rosjan i Polaków.
Wieczorny spacer
Jest cicho, jest spokojnie, słońce już zaszło. Mieszkańcy zaszyli się w swoich czterech ścianach. Dane wskazują, że dziś co 5. gospodarstwo domowe we wschodniej części Niemiec i co 15. na zachodzie jest zlokalizowane na terenie blokowiska. I choć wiele budynków z wielkiej płyty już zburzono, to wciąż osiedlowe mieszkania są oazą dla tysięcy imigrantów z całego świata.