Długa lista niemieckich "bohaterów" afery panamskiej
5 kwietnia 2016Wśród korzystających z usług firm offshorowych kilku tysięcy Niemców jest m.in. Nico Rosberg - obecny numer 1 w rankingu Formuły 1. Niemiecki kierowca Mercedesa podpisał "kontrakt na usługi jako kierowca Formuły 1" właśnie z firmą zameldowaną na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych - jednym z rajów podatkowych. Dlaczego zatrudnienie ma miejsce tak okrężną drogą - nie wiadomo. Ani Mercedes, ani Rosberg nie chcą odpowiedzieć na zapytanie niemieckich dziennikarzy.
Inny przykład klienta kancelarii Mossack Fonseca, która pośredniczy w zakładaniu firm w rajach podatkowych, to niemiecki agent Werner Mauss. W latach 70-tych ścigał włamywaczy, w 80-tych pomógł w złapaniu oszustów jubilerskich, w 90-tych uratował zakładników w Kolumbii. W panamskich dokumentach pojawia się jako właściciel firm offshorowych pod kilkoma różnymi nazwiskami. W oficjalnym wyjaśnieniu Mauss twierdzi, że część biznesu w podatkowych rajach prowadził jako osoba prywatna, a część jako agent. O wszystkich ponoć wiedzą odpowiednie władze.
Wszystkie branże
Wśród klientów przeważają jednak biznesmeni. Jednym z nich jest niegdyś znany producent jajek Anton Pohlmann. 20 lat temu Pohlmann został skazany w Niemczech za znęcanie się nad zwierzętami. Potem wyjechał do USA i również tam założył farmy kurczaków, lecz i tam łamał prawo. Musiał więc sprzedać biznes. W tym momencie pojawiła się założona na Panamie fundacja, tzw. "Nedick Foundation". Fundacja ta spłaciła milionowy dług, jaki Pohlmann był winny amerykańskim wierzycielom. Dlaczego producent jajek nie spłacił kredytu bezpośrednio, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że miał również dalsze firmy w rajach podatkowych, które m.in. finansowały utrzymanie pokaźnego jachtu. Ponieważ Pohlmann korzystał z adresu korespondencyjnego na terenie Niemiec, jego biznesem zainteresował się w międzyczasie niemiecki fiskus.
Zaostrzyć przepisy - choćby symbolicznie
Już dzień po wyjściu na jaw afery panamskiej niemiecki rząd reaguje. - Trzeba skończyć z tą tajemniczością - powiedział minister sprawiedliwości Heiko Maas (SPD) i ogłosił, że będzie dążył do stworzenia specjalnego rejestru. Ma on uniemożliwić anonimowość właścicieli spółek zakładanych w krajach - rajach podatkowych. Maas zapowiada, że Niemcy zmienią w tym celu ustawę dotyczącą prania brudnych pieniędzy. Celem jest ujawnienie dotychczas anonimowych właścicieli firm.
Wprawdzie nie zlikwiduje to problemu za granicą, jednak Berlin najwyraźniej chce wysłać szybki sygnał w kierunku UE oraz międzynarodowych organizacji. I nic dziwnego w obliczu liczby niemieckich nazwisk i firm powiązanych z aferą panamską. Z opublikowanych informacji wynika, że niemiecki fiskus może sporo tracić na transakcjach firm offshorowych tysięcy podatników.
Firmy te oferują zamożnym klientom tworzenie zagranicznych spółek, zakładanie kont bankowych i załatwianie wszelkie formalności oraz przede wszystkim pełną anonimowość. Jak wykazuje dziennikarskie śledztwo dziennika "Süddeutsche Zeitung", w milionach dokumentów roi się od niemieckich wątków i bohaterów.
Biznesmeni dużych koncernów na celowniku
Wielu właścicieli zagranicznych firm to mniej lub bardziej znani niemieccy biznesmeni. Jest wśród nich także były członek zarządu Siemensa Juergen Radomski. Skorzystał z usług offshore przelewając kilka milionów euro ze Szwajcarii na konta w Andorze i na Bahamach, aby następnie wylądowały w Panamie. Radomski skonfrontowany z dokumentami zaprzecza, jakoby takie transakcje miały miejsce.
W aferze pojawia się też dwóch byłych menadżerów Siemensa działających niegdyś w Meksyku i Ameryce Południowej. Zdaniem dziennikarzy, którzy badali ich sprawę, menadżerowie korzystali z usług Mossack Fonseca, a po ujawnieniu uwikłań w korupcję prawodopodobnie zaparkowali kilka milionów koncernu na odpowiednich kontach.
Wśród nazwisk właścicieli firm-wydmuszek na Panamie jest też wiele zupełnie lub mało znanych nazwisk. M.in. informatyk i adwokat, których sąd w Mannheim skazał przed rokiem na kilka lat pozbawienia wolności za terroryzowanie rencistów przez telefon i oszustwa finansowe. Tak wyłudzone pieniądze także lądowały w firmach, którymi zarządzała kancelaria Mossack Fonseca.
Jest też biznesmen, Hans-Peter D., który wzbogacił się na firmach matrymonialnych, a struktury firm offshore wykorzystywał do tego, aby obejść prawo spadkowe. Wśród właścicieli firm w rajach podatkowych jest też Friedrich S. - skazany oszust bankowy.
Legalne, ale nie zupełnie
Firmy offshorowe nie są nielegalne. Jednak eksperci zakładają, że służą w dużym stopniu do oszustw podatkowych i prania brudnych pieniędzy. Jak donosi "Süddeutsche Zeitung" niemieckie urzędy skarbowe nabyły już przed ponad rokiem część dokumentów afery panamskiej od nieznanego "oferenta" za sumę ok. miliona euro. Niemiecki dziennik uważa, że wielu klientom firm offshorowych grożą teraz konsekwencje. Wiele przypadków jest dość aktualnych i zdaniem ekspertów ds. ścigania przestępczości podatkowej może zaowocować przeszukaniami i wszczęciem śledztw. W dokumentach znajduje się m.in. 200 kopii aktualnych dowodów osobistych klientów kancelarii Mossack Fonseca.
Dokumenty afery rzucają również długi cień na niemieckie banki. Również one muszą się liczyć z konsekwencjami. Najczęściej mają się pojawiać dwie nazwy: Deutsche Bank i Berenberg Bank, choć nie jest jasne, czy łamały one prawo. W przeszłości milionowe kary za robienie nieprzejrzystych interesów oraz pomoc w oszustwach podatkowych zostały już nałożone na Commerzbank, HSH Nordbank oraz inne niemieckie instytuty finansowe.
dpa/ tagesschau/ Róża Romaniec