1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Echa polskie 8.12.2010

Bartosz Dudek8 grudnia 2010

Wszystkie niemieckie dzienniki relacjonują dziś wizytę prezydenta RFN w Warszawie. Christian Wulff udał się do polskiej stolicy, by uczcić 40. rocznicę symbolicznego gestu Willy Brandta.

https://p.dw.com/p/QTeQ
Zdjęcie: Foto: picture-alliance/dpa

W swojej relacji z Warszawy dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwraca uwagę na różnicę w postrzeganiu gestu Willy Brandta zarówno wśród Niemców, jak i Polaków. W korespondencji pt. "Suplement do uklęknięcia Brandta" Konrad Schuller pisze, że uklęknięcie kanclerza pod pomnikiem Bohaterów Getta Warszawskiego wywołało w niemieckich rodzinach rozłam. Była tak zarówno w rodzinie obecnego prezydenta RFN Chrisitana Wulffa, jak i szefa niemieckiej socjaldemokracji, Siegmara Gabriela. "Zarówno w rodzinie państwa Wulffów, jak i Gabrielów, byli w 1970 roku tacy, którzy uznali to uklęknięcie, jak i podpisany tego samego dnia układ o de facto uznaniu granicy na Odrze i Nysie, za należyty gest uznania niemieckiej winy oraz tacy, dla których cała polityka Brandta była "zdradą ojczyzny"" - pisze Kondrad Schuller. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwraca też uwagę na to, że polityka Brandta i niemieckiej socjaldemokracji odbierana była przez polską opozycję za zbyt ugodową wobec komunistycznych władz. "Wielu Polaków do dziś nie wybaczyło następcy Brandta,Schmidtowi, jak słabo protestował, gdy w grudniu 1981 roku ruch 'Solidarności' został brutalnie stłumiony".

Także "Süddeutsche Zeitung" zwraca uwagę, na różnice w postrzeganiu gestu Brandta. Autor relacji, Stefan Braun, podkreśla przy tym, że jedenastoletni Christian Wulff już wtedy uważał uklęknięcie Brandta za coś wielkiego i choć gest ten wywołał w Niemczech krytykę, nigdy jej nie podzielał. Niemiecki dziennik przytacza też słowa Bronisława Komorowskiego, który przypomniał, że ta sama władza, która 7 grudnia 1970 roku podpisała polsko-niemiecki układ o normalizacji stosunków, tydzień później wydała rozkaz strzelania do robotników na Wybrzeżu. Z tego powodu - twierdzi "Süddeutsche Zeitung" - dla Bronisława Komorowskiego większe znaczenie miała wymiana listów polskich i niemieckich biskupów z 1965 roku. "Süddeutsche Zeitung" dodaje, że te słowa dowodzą, jak przyjacielskie i szczere są dzisiejsze relacje Warszawy i Berlina, co więcej - państwo Komorowscy i Wulffowie zamierzają wspólnie spędzić urlop.

Ten wątek pogłębia dziennik "Rheinische Post" z Düsseldorfu: "To co w ciągu ostatniego czterdziestolecia dokonało się w stosunkach niemiecko-polskich, jeszcze bardziej podkreśla wizjonerski charakter gestu Brandta. Dlatego jest ważne, by ciągle o tym przypominać (...). Gdy Brandt odwiedzał komunistyczną Polskę, atmosfera była lodowata. Zdjęcie klęczącego Brandta obiegło cały świat - nie było go tylko w polskich gazetach. Dobry Niemiec był władzy nie na rękę. Dziś jest zupełnie inaczej".

"Brandt miał rację" - komentuje "Neue Osnabrücker Zeitung": "Nie ma pojednania bez przyznania się do winy i prośby o przebaczenie. Polityka Brandta sprawdziła się, ponieważ zapobiegła odizolowaniu Europy wschodniej od Zachodu. (...) To, że krąg zamyka się u Wulffa, jest zasługą polityków Unii (chrześcijańskiej demokracji, przyp. red.). Helmut Kohl, Werner Remmers, Hans-Gert Pöttering postawili na opartą na pojednaniu, dialogu i jedności Europy kontynuację Brandta (...). W ten sposób ta polityka stała się niemiecką racją stanu. Takie było też przesłanie Wulffa w Polsce. To przesłanie trzeba tam ciągle powtarzać".

Bartosz Dudek

red. odp. Andrzej Paprzyca