Ekspert o Ukrainie: Niemcy odgrywają kluczową rolę. Polska odpadła [WYWIAD]
3 lipca 2014DW: Minister spraw zagraniczych Frank-Walter Steinmeier i jego koledzy z Rosji, Ukrainy i Francji spotkali się w Berlinie. Co mogą osiągnąć?
Stefan Meister: Inicjatywa miała doprowadzić do spotkania szefów dyplomacji państw odgrywających w tym kryzysie najważniejszą rolę i jest próbą uratowania w jakiś sposób zawieszenia broni. Wydaje mi się, że Rosja jest w tej chwili bardziej gotowa do znalezienia rozwiązania, niż kiedyś. Pytanie tylko, czy pomoże to położyć kres aktywnościom separatystów. Ale moment na dojście do porozumienia jest odpowiedni, chociaż nie oczekuję, że to naprawdę może zafunkcjonować.
Gdzie kończą się możliwości szefów dyplomacji?
Granice możliwości wyznaczają zdecydowanie separatyści, którzy czas zawieszenia broni wykorzystali na dalsze zbrojenie się. Wydaje mi się, że ani Rosja, ani nikt inny nie jest w stanie całkowicie przejąć nad nimi kontroli. Widzimy też, że Rosja nie jest gotowa do zamknięcia granic, a mogłaby to zrobić. Można odnieść wrażenie, że Rosja koniec końców nie jest tak naprawdę gotowa do położenia kresu temu konfliktowi.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nie przedłużył w poniedziałek wieczorem (30.06.2014) zawieszenia broni – jest to dla Pana zrozumiałe? Jak można przywrócić rozejm?
Jest to zrozumiały krok. Po pierwsze w kraju wywierana była na niego ogromna presja, by skończyć rozejm i znowu reagować. W części społeczeństwa dominuje przekonanie: separatyści wykorzystali zawieszenie broni do swoich celów a nam ono tylko zaszkodzi. Ich zdaniem Poroszenko musi reagować, żeby sytuacja całkowicie nie wymknęła mu się z rąk. Jednocześnie rodzi się pytanie, czy ze strategicznego punktu widzenia utrzymywanie rozejmu miało sens, skoro separatyści przypuszczalnie dozbroili się w tym czasie i przygotowali do dalszej walki. Tak, że mogę zrozumieć tę decyzję.
Żeby zawieszenie broni funkcjonowało, musiałyby zostać zamknięta granica z Rosją – tylko tak można zapobiec, by na wschodnią Ukrainę czy do Dombasu docierali nadal bojownicy i broń. Potem trzeba rozmawiać z separatystami. W rozmowy powinny być zaangażowane państwa, których dyplomaci spotkali się teraz w Berlinie. Jest to podstawowy punkt wyjścia.
Jaką rolę mogą odegrać dla rozwiązania konfliktu Francja i Niemcy?
To bardzo ciekawe. Od wielkiego spotkania we Francji (przy okazji obchodów 70. Rocznicy lądowania aliantów w Normandii - DW) mamy do czynienia z nowym tandemem. Trójkąt Weimarski przestał, jak się wydaje odgrywać jakąkolwiek rolę. Polska odpadła z tego procesu. A jednocześnie bardzo zbliżyły się Niemcy i Francja. Dowodzi to, że obydwa te państwa są świadome, jak ważne jest obchodzenie się z tym kryzysem dla europejskiego bezpieczeństwa. Odgrywamy kluczową rolę: najpierw mieliśmy Trójkąt Weimarski, potem Niemcy negocjowały same, teraz mamy jako mediatorów Niemcy i Francję.
Co to znaczy, że Polska odpadła?
Miała inne wyobrażenie o obchodzeniu się z tym konfliktem. Niemcy i Francja zajmują bardziej umiarkowane stanowisko. Zarysowuje się pewna tendencja, zgodnie z którą pewna grupa – wschodnie państwa członkowskie UE – nie uczestniczy w aktualnych negocjacjach. Jeżeli miałoby tak zostać, byłoby to problematyczne dla jednomyślności UE.
Jaką rolę powinna przejąć UE? Czy dalsze sankcje mają sens?
Jeżeli dotąd nie zostały nałożone, rodzi się pytanie, co uzasadniałoby wprowadzenie ich teraz? Rosja zachowuje się tak jak się zachowuje. Nic się nie zmieniło. Obawiam się, że groźby nałożenia sankcji pozostaną groźbami. Jestem też bardzo sceptyczny co do wprowadzenia silniejszych sankcji. Widzimy, że UE przestała praktycznie odgrywać jakąkolwiek rolę. Angażują się w rozwikłanie tego kryzysu poszczególne państwa. UE praktycznie wypadła.
Stefan Meister jest ekspertem paneuropejskiego think tanku, Europejskiej Rady Polityki Zagranicznej (ECFR), koncentruje się na Ukrainie, Białorusi i Rosji. Rozmowa została przeprowadzona tuż przed spotkaniem szefów MSZ w Berlinie.
Rozmawiała Stephanie Höppner / tł. Elżbieta Stasik