Ekspert: Piłka nożna mniej popularna
14 listopada 2021DW: W sondażach przed pandemią 80 procent ankietowanych oceniło znaczenie futbolu jako „wysokie”. Teraz twierdzi tak już tylko połowa badanych. Jakie są tego przyczyny?
Harald Lange: Na popularności straciło jednak nie tylko wyjście na stadion, ale i futbol sam w sobie. Do tego należy pamiętać o pandemii, ograniczeniach i lockdownie. O piłce nożnej mówi się już zgoła inaczej; w dyskusjach słychać coraz więcej krytyki. Nie musi ona dotyczyć samej gry, ale też organizacji całego przedsięwzięcia. Widać sprzeciw kibiców wobec komercjalizacji. Cała ta mieszanka doprowadza do tego, że w ciągu ostatnich 20 miesięcy zainteresowanie piłką nożną bardzo zmalało.
Piłkarze klubów Bundesligi dysponują uprzywilejowaną pozycją, mogli wykonywać swój zawód również w czasie lockdownów. Na ile ich image ucierpiał w oczach kibiców?
Gdy w kwietniu i maju 2020 roku siedzieliśmy w domach, już trwała dyskusja na temat meczów bez udziału kibiców. A gdy jeszcze musieliśmy wszędzie nosić maseczki, futbol uzyskał specjalny status. Społeczeństwo błyskawicznie to zauważyło, zarzucając, że piłkarze są traktowani inaczej niż my wszyscy.
A jak zmieniła się rola kibiców?
Kibice przeżyli szok. Wznawiając Bundesligę przy pustych trybunach, pokazano, że cały „piłkarski cyrk” działa również bez nich. Udowodniono, że wsparcie własnych trybun nie musi przeważać o losach spotkania. Doprowadziło to też do zwiększenia dystansu między kibicami a piłkarzami. W gestii klubów leży teraz przywrócenie sytuacji sprzed pandemii.
Fani wrócili na stadiony, ale nie w komplecie. Na meczu Ligi Mistrzów w Monachium na Allianz Arena pojawiło się „zaledwie” 50 tysięcy kibiców. Stadion mieści zwykle 75 tysięcy fanów.
Bayern ma fanów nie tylko w Bawarii, ale i całych Niemczech. Zainteresowanie biletami na mecze Ligi Mistrzów było zawsze tak ogromne, że wszystkich można by pomieścić na drugim takim samym stadionie. Niepełne trybuny w Monachium pokazują skalę problemu. Jeśli nawet tam nie można ich zapełnić, to jak wygląda sytuacja w klubach, gdzie kultura kibicowska nie jest aż tak rozbudowana? Wystarczy zajrzeć na stadion w Wolfsburgu – innego uczestnika Ligi Mistrzów – gdzie pojawiało się zaledwie 10 tysięcy widzów.
Pójście na mecz Bayernu na żywo to obserwowanie największych gwiazd futbolu w akcji. Jakim cudem trudno jest zapełnić 75 tysięcy krzesełek, gdy niedawno ciężko było wywalczyć bilety?
Kwestie sportowe nie wchodzą tu w grę. Dla fana liczy się coś więcej niż dobra passa jego klubu. Do tego dochodzą też emocje i dramaturgia. Bundesliga stała się nudna, do czego przyczyniły się dominacja Bayernu od kilku dobrych lat i nierówności finansowe.
W jakim stopniu wizerunek Bundesligi ucierpiał podczas pandemii koronawirusa?
Pandemia pokazała, że do przepaści doszedł ogólny niepokój i niestabilność, którym mogą zaradzić tylko reformy na szczeblu organizacyjnym. Brak przestrzegania finansowego fair play oraz budżetowe kontrasty dotarły do świadomości kibiców. Gdy opinia publiczna poznała szczegóły podziału środków z transmisji telewizyjnych, okazało się, że kluby, którym się nie przelewa, mogą pomarzyć o takich dochodach z praw jak czołówka ligi. W kibicowskim kodeksie poczucie sprawiedliwości jest bardzo istotne. Bundesliga traci wśród fanów wiarygodność.
Jest jakiś sposób na zniwelowanie tych kontrastów?
Oczywiście zawsze tak było, że jedne drużyny miały więcej pieniędzy, a inne mniej. Różnice powodowały również, że mecze były jeszcze bardziej ekscytujące. Ci z góry tabeli kontra ci z dołu. Bogacze kontra drużyny robotnicze. Nie wzywałbym do wykluczenia różnic, ale do pewnego ich wyrównania. Jeszcze 20 lat temu beniaminek z Kaiserslautern mógł wygrać ligę, dziś byłoby to nie do pomyślenia. Nie tylko w Niemczech, ale i w Hiszpanii lub Anglii są pojedyncze kluby, które od lat dominują na własnym podwórku. Kluby i ligi powinny się otworzyć na fanów, nie mówię tu tylko o oficjalnych środowiskach kibiców. Nie wystarczy spotkać się przy stole i podjąć jakieś decyzje. Musi dojść do wymiany idei i dyskusji o przyszłości futbolu. Kibice, jadąc tramwajem na mecz, muszą mieć znowu poczucie, że mogą identyfikować się z tymi „z góry”.
Czy międzynarodowe organizacje mogą przyczynić się do rozwoju idei?
Futbol i polityka są rozgrywane głównie na polu międzynarodowym przez FIFA. W tym wypadku mógłbym choćby przywołać hasło „mundial co dwa lata”. Gdy takie pomysły wchodzą w życie, ma to ogromny wpływ nie tylko na kluby i zawodników, ale i na zainteresowanie fanów. Widać to choćby po ocenach mistrzostw Europy, gdy UEFA zdecydowała się na poszerzenie liczby reprezentacji. Do tego dochodzi także Liga Narodów, która kibicom w ogóle nie zapada w pamięć. Konieczność zmian leży również w gestii Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB). Mowa w końcu o największej organizacji tego typu na świecie. Zbliżają się wybory w DFB i od wiosny przyszłego roku musi przyjść ktoś, kto wyznaczy właściwy kurs.
W trakcie pandemii musieliśmy się na kilka miesięcy przekonać, że istnieje życie poza piłką nożną. Dla części kibiców ten okres znacznie się wydłużył…
Trudno obecnie prognozować, na jak długo utrzyma się obecny spadek zainteresowania. Wszystko zależy od tego, co zrobią z tym kluby, Niemiecki Związek Ligi Piłkarskiej – DFL i DFB. Największym wyzwaniem jest zniwelowanie przepaści między najmożniejszymi a najsłabszymi. Kluczem do przywrócenia atrakcyjności ligi jest komunikacja. Nie można zlekceważyć tego tematu.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
*Prof. dr Harald Lange (ur. 1968) – profesor nauk sportowych na Uniwersytecie w Wuerzburgu i wykładowca edukacji sportowej w akademii trenerów DOSB w Kolonii. Opublikował ponad 250 prac naukowych dotyczących m.in. przeciwdziałania przemocy, analizy struktur społecznych w sporcie i kultury kibicowskiej.