Erika Steinbach jedzie do Polski
21 maja 2011Prywatna modlitwa
Dwa dni przed podróżą Eriki Steinbach z polskiej strony słychać łagodzące dementi: szefowa Związku Wypędzonych naturalnie może odwiedzić Kościół Ludzi Morza w Gdyni i złożyć kwiaty przy tablicy upamiętniającej ofiary zatopienia w 1945 r. niemieckich statków "Wilhelma Gustloffa", "Steubena" i "Goyi" - informują gospodarze kościoła. Proboszcz Marek Mirus powiedział, że "kościół nie może być zamknięty dla człowieka, który ma potrzebę modlitwy za zmarłych", ale zaraz dodał, iż dotyczy to wizyt prywatnych, a nie politycznych.
Na oficjalnym planie podróży, jaki otrzymała nasza redakcja z biura Eriki Steinbach, wizyty w kościele nie ma. Biuro poinformowało po rozmowie z szefową BdV, że "jest to prywatny punkt programu bez udziału prasy i dlatego nie jest wyszczególniony".
Podróż do Heimat
Przewodnicząca niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) odwiedzi natomiast w niedzielę w Gdańsku Związek Mniejszości Niemieckiej. Następnego dnia chce się udać na spacer do Rumii, gdzie się urodziła (25.7.1943) jako córka żołnierza niemieckich wojsk okupacyjnych, podoficera Wilhelma Karla Hermanna z Hanau. Dwa lata później razem z matką i rodzeństwem uciekła z Rumii przed Armią Czerwoną na zachód.
Początkowo Steinbach chciała się tam spotkać z kobietą, która przed laty napisała do niej list twierdząc, że ją pamięta. Teraz się jednak okazuje, że kobieta już nie żyje. Gazeta "Bild am Sonntag" cytowała Erikę Steinbach słowami: "Będzie to pierwsza podróż do miejsca urodzenia, z którego nie mam już żadnych wspomnień".
Przewodnicząca Związku Wypędzonych nie spotka się też z władzami miasta. Burmistrz Elżbieta Rogala-Kończak nie chciała przyjąć Steinbach w ratuszu i zaproponowała wizytę na miejscowym cmentarzu, gdzie pochowani są polscy żołnierze polegli w czasie kampanii wrześniowej w 1939 r. Steinbach wystąpiła z kontrpropozycją, by obie panie wzięły udział w planowanej na poniedziałek wizycie w miejscu pamięci w Piaśnicy. To jednak nie spodobało się pani burmistrz i tym sposobem panie się nie poznają.
Symbole i protesty
Do Piaśnicy Erika Steinbach pojedzie więc tylko z konsulem generalnym RFN w Gdańsku. Niemiecka posłanka chadecji złoży wieniec w miejscu pamięci masakry na 14 tys. Polaków i Kaszubów. Będzie to główny punkt oficjalnego programu jej podróży na Pomorze jako rzeczniczki parlamentarnej frakcji CDU/CSU ds. praw człowieka i pomocy humanitarnej. Biuro Steinbach stale podkreśla, że nie jedzie ona do Polski jako szefowa BdV, lecz posłanka Bundestagu.
Przeciwko wizycie Eriki Steinbach na Pomorzu zamierzają protestować przedstawiciele tamtejszego PISu. Posłowie tej partii oraz działacze konserwatywnych ugrupowań i organizacji patriotycznych z regionu nazywają wizytę Eriki Steinbach "oczywistą prowokacją".
"Podróżują symbole, a nie osoby"
Klaus Braehmig, przewodniczący grupy wypędzonych, codzoziemców i niemieckich mniejszości we frakcji CDU/CSU nazwał jedynie zapowiedzi protestów PIS "sztucznym zamieszaniem" i ocenił, że jest to wynikiem zbliżających się wyborów do Sejmu.
Zdaniem Kaia Olafa Langa, politologa Fundacji Nauka i Polityka w Berlinie, termin wizyty chadeckiej posłanki na Pomorzu jest niekorzystny. "W konteście niemieckich wątków w rozpoczynającej się kampanii przedwyborczej w Polsce podróż stanowi pewne ryzyko dla obydwu stron". Dodał: "Z tego powodu może to być podróż kontraproduktywna".
Lang zwrócił uwagę, że Steinbach zapowiedziała wizytę w rodzinnych stronach tydzień po podróży Horsta Koehlera do Skierbieszowa na wschodzie Polski, gdzie się urodził podczas wojny. "Podróż Koehlera przyjęto serdecznie, czego nie można oczekiwać przy Erice Steinbach", zauważył Lang. Jego zdaniem dzieje się tak, ponieważ "podróżują nie osoby, tylko symbole". Erika Steinbach, która w 1990 r. głosowała przeciwko uznaniu polskiej granicy na Odrze i Nysie, i której do dziś zarzuca się relatywizację historii, jest postrzegana z zasady inaczej niż były prezydent: "Koehler nie był może prekursorem polsko-niemieckiego pojednania, ale w relacjach z Polakami trafia we właściwy ton" - dodał Lang.
Róża Romaniec, Berlin
red.odp.: Małgorzata Matzke