Erika Steinbach w komentarzach niemieckich internautów
14 września 2010Na forum Spiegel-Online internauta o pseudonimie Dion pisze, że stosunki polsko-niemieckie są niezmiennie obciążone pamięcią historyczną „dlatego, że ciągle jeszcze pojawiają się tacy ludzie, jak Steinbach, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że za niesprawiedliwość zadaną przez niemiecką Rzeszę Polakom i Czechom, Niemcy zapłacili niesprawiedliwością wypędzeń”.
W odpowiedzi internauta o nicku Jüttemann broni Eriki Steinbach: „ona powiedziała, że żadnego barbarzyństwa nie można usprawiedliwiać innym. Także wobec niemieckich ofiar II wojny światowej i jej skutków prawa człowieka obowiązują „bezwarunkowo, nieograniczenie i bez możliwości relatywizacji. Czyżby w stosunku do Niemców prawa człowieka nie obowiązywały, bo to Hitler rozpętał wojnę?”.
Historia zobowiązuje, podkreśla Wolfmann11: „Historyczne prawdy mają sens tylko wtedy, gdy czegoś uczą. A taki proces uczenia się musi uwzględniać kryteria moralne”.
Internauta o pseudonimie „c++” kontruje, że prawda historyczna to jedno, a jej interpretacja - to drugie: „Kto stara się naprawdę poznać prawdy historyczno-naukowe, ten najpierw pyta, czy są one faktycznie prawdziwe, czy też nie. A dopiero potem rozprawia się z nimi na płaszczyźnie moralnej, etnicznej albo politycznej. Np. długo myślałem, że to Niemcy zamordowali polskich oficerów w Katyniu, bo to my przecież jako pierwsi zaatakowaliśmy Polaków i Rosjan”.
Przeciwnicy Steinbach chcą patrzeć w przyszłość
Kwestia winy dzieli Niemców i wzbudza silne emocje. Czytelnik internetowego wydania tygodnika Focus - Franzen mówi: „„Jak można kwestionować naszą winę, podczas gdy każdy wie, że to Niemcy podpalili połowę świata!”.
Przeciwników Steinbach nie brakuje. Oto ich główne argumenty:
„Nigdy bym nie uwierzył, że za taką manipulację winą wojenną można zebrać tyle oklasków. To wstyd!", burzy się internauta Seebie na forum dyskusyjnym tygodnika „Fokus".
„Steinbach nie jest i nigdy nie była rewizjonistką, tylko zrobiła się niewygodna i dlatego musiała odejść", kontruje Politikbude.
„Z żałosnych, motywowanych politycznie powodów Steinbach dopuściła się fałszowania historii. To wprawdzie tylko wyrażenie własnej opinii, ale do jej obalenie nie potrzeba wcale racji stanu. Wystarczy zaglądnąć do Ploetza (popularna w Niemczech encyklopedia historyczna) lub do podręcznika historii dla jedenastej klasy gimnazjum. Bycie konserwatystą oznacza, według mnie, także uszanowanie bohaterskiej walki polskiej armii przeciwko znacznie lepiej uzbrojonej maszynerii wojennej faszystowskich Niemiec. Steinbach i jej zwolennicy to przykłady nieudanej integracji. Także rdzennym Niemcom przydałby się czasem kurs wiedzy podstawowej”, komentuje na stronie Welt-Online Klaus Grabenhorst z Lipska.
„Czy ta pani nie może nam wreszcie dać spokoju? Reprezentuje zdanie, które nie jest dominującym przekonaniem. Wypędzeni zostali dobrze przyjęci, znaleźli druga ojczyznę. To wieczne opłakiwanie musi się raz na zawsze skończyć. Proszę dać spokój, pani Steinbach!", wzywa na forum dyskusyjnym internauta o pseudonimi Abuamar.
„Zamiast żyć przeszłością, byłoby sensowniej środki wydawać na to, żeby coś takiego już się nie powtórzyło. Większość ludzi interesuje nie wczoraj, lecz jutro", wzywa Kopfschüttler na forum internetowym Focusa.
Związek Wypędzonych „to już historia. Moja matka została wypędzona w wieku 10 lat. Moja generacja (mam prawie 60 lat) już prawie tego nie zna. Jaki sens ma ten Związek? Żadnego! Choć niewykluczone, że w niektórych punktach p. Steinbach ma rację” - komentuje internauta o pseudonimie DED.
„Pani i pani Związek Wypędzonych żywicie rewizjonistyczny obraz historii. W zjednoczonej Europie w roku 2010 pani Związek to anachronizm!, głosi „biesi” na forum dyskusyjnym Focusa, podkreślając, że jest córką dwojga wypędzonych.
Zwolennicy Steinbach
Nie brakuje jednak także zwolenników Steinbach, którzy są wdzięczni, że przełamała tabu w mówieniu o winie:„To skandal, że posłanka, która walczy o sprawiedliwość niemieckich ofiar wypędzeń jest tak oczerniana. Pani Steinbach zawsze podkreślała odpowiedzialność Niemiec za rozpętanie wojny i była orędowniczką pojednania z Polakami i Czechami. Najwyraźniej niektórym politykom lewicowym nie w głowie bronić interesów Niemiec”, krytykuje na forum Focusa „LiebertyFX” i dodaje: „Nasz naród musi się wreszcie nauczyć czcić własne ofiary wypędzeń, a nie po prostu milczeć czy nawet oczerniać je jako nazistów. Moralny szok roku 1945 najwyraźniej doprowadził do chorego stosunku do własnego narodu. Czas to przełamać, chyba że kolejne 60 lat chcemy żyć z tą przymusową neurozą?”.
Swoją wypowiedzią Erika Steinbach podsyciła też publiczną debatę o granicach demokracji i wolności słowa. Jej zwolennicy są zdania, że niemiecka demokracja kuleje, a wolność słowa to już tylko martwa litera pod fasadą demokracji:
„Ataki na panią Steinbach są dowodem na to, że w naszym kraju najwyraźniej pewne organizacje najpierw powinny zapytać się, czy wolno im wyrażać własne zdanie. Pod hasłem „demokracja” rozumiem coś innego”, napisał Jörg Haberstätter na forum tygodnika Fokus.
Polityczna przyszłość Steinbach
Tematem, który zajmuje internautów, jest polityczna przyszłość Steinbach. Zwolennicy Steinbach, jak np. internauta „Weinfass”, twierdzą, że „coraz bardziej oddalamy się od wolności słowa w kierunku totalitarnej dyktatury słowa. Steinbach ma moją pełną sympatię i może powinna wspólnie z Sarrazinem założyć nową partię”.
Steinbach sprowokowała dyskusje na temat wewnętrznej konsolidacji CDU. „Pogłębia się próżnia na prawicy - po Kochu (premier Hesji, który w sierpniu br. zrezygnował z piastowania tego urzędu – przyp. red.), Steinbach i Sarrazinie”, komentuje Vonhollen, internauta Focusa.
Magdalena Szaniawska-Schwabe
Red. odp.: Andrzej Pawlak / du