Euro: Polsko, śpiesz się powoli
9 maja 2008Na początku przyszłego roku Słowacja jako pierwszy kraj postkomunistyczny w Europie wprowadzi do obiegu euro. Komisja Europejska potwierdziła, ze Słowacja spełnia wszystkie kryteria z Maastricht. Najważniejsze z nich to ograniczenie budżetu i inflacji. Żaden z pozostałych krajów byłego „obozu socjalistycznego” nie spełnia jak dotąd wszystkich warunków, które trzeba spełnić przed wejściem do eurolandu. Eksperci twierdzą, że pośpiech w przypadku najmniejszych krajów jest zrozumiały. Ekonomista Commerzbank we Frankfurcie nad Menem, Oliver Stönner tłumaczy, że mniejsze kraje są bardziej uzależnione od zewnętrznych partnerów handlowych i rynków, dlatego zależy im na szybkim przystąpieniu do strefy euro.
- Jednak w przypadku Polski taki brak pośpiechu jest uzasadniony. Ważniejsze jest spełnienie kryteriów z Maastricht i stabilizacja. Nie odgrywa większej roli, czy wprowadzenie euro nastąpi dwa lata wcześniej czy później - twierdzi Stönner.
Dodaje, że w przypadku Polski, jako dużego kraju, ważna jest przede wszystkim stabilizacja i zapewnienie niezależności banku centralnego.
Także ekspert Dekabank, Mauro Toldo jest zdania, ze naturalne tempo dopasowania się do warunków strefy euro obniża ryzyko dla Polski. Wskazuje przy tym na doświadczenia krajów bałtyckich, które przystąpiły już do tzw. mechanizmu konwergencyjnego, czyli związały na okres co najmniej dwóch lat swoją narodową walutę z euro. Obecnie okazuje się, że w krajach tych rośnie inflacja. Ponieważ kursu waluty nie reguluje juz rynek, jego korekta jest trudna. To sprawia, ze ceny w tych krajach rosną szybciej, niż w całej strefie euro, a krajowe produkty tracą na konkurencyjności.
- Polskę mogłoby spotkać to samo, jeżeli juz teraz związałaby się stałym kursem z euro. Dlatego lepiej, jeżeli w przypadku dużej gospodarki ma się na ten proces trochę więcej czasu – twierdzi Toldo.
Atrakcyjna Polska
Podobny los jak kraje bałtyckie spotkał również Portugalię i Włochy po wprowadzeniu euro. Kraje te zdaniem ekspertów nie były wystarczająco przygotowane. Polsce zaleca się dalsze reformy, zmniejszanie wydatków budżetowych oraz redukcję deficytu budżetowego. Eksperci podkreślają atrakcyjność polskiego rynku. Polska jest uważana za jeden z największych rynków w Europie środkowej, zarówno dla gospodarki jak i rynku finansowego. Dlatego zainteresowanie inwestycjami jest bardzo duże.
- Tym ważniejsza jest stabilna sytuacja i waluta. Przy stabilnym złotym inwestorzy mogą się koncentrować na własnej działalności, a nie na ograniczaniu ryzyka. Zaufanie do polskiego rynku jest coraz większe, co widać również poprzez fakt, iż inwestują tam już nie tylko duże koncerny, ale również bardzo dużo małych i średnich przedsiębiorstw – mówi Oliver Stönner z Commerzbank.
Pozytywnie ocenia się, ze nie ma już tak ostrych jak w przeszłości konfliktów miedzy rządem a Narodowym Bankiem Polskim. To dobrze wpływa na stabilizację sytuacji oraz przygotowanie Polski do przystąpienia do strefy euro, twierdzi Mauro Toldo, analityk Dekabanku.
- Poprzedni rząd podkreślał, ze nie jest zainteresowany wejściem do strefy euro. Dawało się wyczuć napięcie miedzy rządem a bankiem narodowym, a to nie robi dobrego wrażenia na inwestorach i nie przyczynia się do stabilizacji gospodarczej. Teraz widać wolę współpracy i to jest pozytywne - twierdzi Toldo.
Niemieccy eksperci spodziewają się, że Polska wprowadzi euro między 2010 a 2012 rokiem. Zanim będzie to możliwe, Polska musi przez co najmniej dwa lata znajdować się w tzw. mechanizmie konwergencyjnym, podczas którego waluta narodowa jest sztywno związana z euro a Europejski Bank Centralny oraz Komisja Europejska dokładnie obserwują, na ile w takiej sytuacji dany kraj spełnia warunki z Maastricht.