1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Europa i tureckie gadanie

Marek Brzeziński
11 września 2020

Francja od dłuższego czasu stara się zmobilizować UE, by wspólnym głosem stawiła czoła Turcji Erdogana. Uwerturą do budowania takiego europejskiego frontu było spotkanie prezydenta Macrona z kanclerz Merkel w sierpniu.

https://p.dw.com/p/3iLrc
Macron i Merkel w forcie Bregancon, sierpień 2020
Macron i Merkel w forcie Bregancon, sierpień 2020Zdjęcie: picture-alliance/C. Simon

Komentatorzy nad Sekwaną podkreślają także i dzisiaj, że po rozmowach Macron-Merkel w forcie Bregancon, będącym letnią siedzibą prezydentów Francji, zarysowała się zgodność opinii co do tego, że „z Turcją należy coś zrobić”. Wcześniej różnice dotyczyły metody postępowania wobec Ankary. Niemcy opowiadają się za mediacją i negocjacjami ze stroną turecką. Francja uważała, że należy naprężyć muskuły. Popierały ją Hiszpania, Włochy i Grecja. W Bregancon udało się osiągnąć konsensus. Paryż przychylił się w końcu do stanowiska Berlina. Odpowiedzialny za sprawy zagraniczne w Unii Europejskiej  Josep Borrell też był zdania, że należy zaostrzyć ton wobec Turcji i zażądał natychmiastowego wstrzymania poszukiwań złóż ropy i gazu na Morzu Śródziemnym, w pobliżu Cypru. Jeden z wysokich rangą dyplomatów francuskich oświadczył, że Francja cieszy się ogólnym poparciem sojuszników i wszyscy są zgodni co do tego, że wobec Ankary należy wprowadzić sankcje.

Wbrew protestom Turcja nadal szuka w Morzu Śródziemnym ropy i gazu . Na zdjęciu premier Turcji Recep Tayyip Erdoğan
Wbrew protestom Turcja nadal szuka w Morzu Śródziemnym ropy i gazu . Na zdjęciu premier Turcji Recep Tayyip Erdoğan Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Turkish Presidency

Druga odsłona francuskich starań

Prezydent Emmanuel Macron zaprosił na Korsykę, do Porticcio na południu „Pięknej Wyspy”, przywódców należących do Unii Europejskiej państw południa naszego kontynentu. Przy wspólnym stole rozmów, obok gospodarza, zasiedli - premier Malty Robert Abela, Hiszpanii Pedro Sanchez, Włoch Giuseppe Conte, Grecji Kyriakos Mitsotakis i prezydent Cypru Nikos Anastasiadis. Jeszcze przed spotkaniem „Med 7” Emmanuel Macron zapowiedział, że chodzi o wypracowanie wspólnego stanowiska wobec  Ankary. Prezydent V. Republiki stwierdził, że Turcja nie jest już partnerem w tym regionie. Zaznaczył, że Turcja jest sojusznikiem w NATO, ale dodał, że jest to sojusznik, którego postępowanie jest nie do przyjęcia. Dalej wyjaśnił, że chodzi o ingerencję w sprawy Libii  czy o prowadzenie działań na wodach będących strefą ekonomiczną Cypru, mnożąc przy tym liczne prowokacje. Ingerencja turecka w sprawy Libii, według Paryża, poważnie zakłóca proces doprowadzenia do stabilizacji tego państwa. Nad Sekwaną przypomina się też o kupnie przez Turcję od Rosji systemu obrony przeciwrakietowej S-400, co jest krokiem wzbudzającym polemiki w kontekście zagrożeń ze strony Moskwy. Dalej wspomina się o szantażach wobec emigrantów, a także o prowokacyjnych manewrach wojskowych na Morzu Śródziemnym i o groźbach werbalnych skierowanych wobec Francji, która nie szczędzi wysiłku, by zbudować wspólny, jednolity front antyturecki. Spotkanie na Korsyce miało pozwolić na skonsolidowanie stanowiska w sprawie Turcji w kontekście szczytu europejskiego zaplanowanego na 24 i 25 września.

Francuska fregata Courbet na Morzu Śródziemnym
Francuska fregata Courbet na Morzu Śródziemnym Zdjęcie: picture alliance/S. Ghesquiere

Rozwiązanie wojskowe wykluczone

Zaledwie osiem państw europejskich na trzydziestu członków Sojuszu Północnoatlantyckiego popierało stanowisko Francji na początku lata, gdy doszło do incydentu na Morzu Śródziemnym z udziałem jednostek tureckich i francuskiej fregaty Courbet. Co więcej w siedzibie NATO przebąkiwano, że „to nie Turcja, ale postawa francuska stwarza problemy”. Teraz, według źródeł w Paryżu, stanowisko Sojuszu uległo pewnej zmianie. – Do tej pory postawa Ankary była w kwaterze NATO tematem tabu. Turcję uważano za osłonę przed Rosją i strona turecka skutecznie do tego przekonała Amerykanów i Brytyjczyków – mówi osoba z francuskich źródeł dyplomatycznych. Teraz pojawiły się pytania o to, czy polityka i sposób postępowania Erdogana nie zagraża spójności Sojuszu Północnoatlantyckiego. Prezydent Emmanuel Macron wyjaśniał, że chodzi o to, aby Europa jednym głosem zażądała od przywódcy tureckiego jasnego i konkretnego przedstawienia jego intencji i zamiarów. Admirał Herve Blejean, który od maja jest dyrektorem generalnym sztabu głównego Unii Europejskiej i doradcą do spraw wojskowych Josepa Borrella, też jest zdania, iż Europa musi wypracować sobie wspólną strategię postępowania. Będzie to jednak bardzo trudne ze względu na różne interesy poszczególnych państw członkowskich. Wiele z nich nie uważa sytuacji na Morzu Śródziemnym za ich priorytet, wyrażając mniejsze zainteresowanie tym, co tam się dzieje. Admirał Blejean wykluczył możliwość siłowego rozwiązania problemu, bo jak podkreślił, eskalacja napięcia nie leży w niczym interesie.