Europa przypomina sobie o Norwegii
8 stycznia 2009Szef norweskiej dyplomacji, Jonas Gahr Stoere, powinien być dziś najszczęśliwszym człowiekiem. Na skutek rosyjsko-ukraińskiej wojny gazowej kwestie energetyki i bezpieczeństwa dostaw znalazły się w czołówce europejskiego rankingu spraw ważnych. A Norwegia ma to, czego pragnie Sofia, Bukareszt czy Wiedeń: ropę naftową i gaz. I to w nadmiarze. Do tego kraj ten jest politycznie stabilny i ceniony jako solidny partner w handlu. Tym niemniej Stoere wyraża się dyplomatycznie – „Nie gramy kartą energetyczną, przeciwnie, w minionych dziesięcioleciach świadomie nie podnosiliśmy naszych zasobów do roli instrumentu polityki".
Norwegia solidnym dostawcą
Pierwszy dyplomata z Oslo zdaje sobie jednak w pełni sprawę ze strategicznego znaczenia Norwegii: - „Także i my dostrzegamy, że sprawy energetyki i bezpieczeństwa dostaw otwierają polityczny ranking. Rola Norwegii – trzeciego w kolejności eksportera energii, który dostarcza Niemcom, Wielkiej Brytanii i Francji jedną trzecią gazu – będzie tu rosła. Europa zdaje sobie z tego sprawę. Wiemy, że to wymaga czegoś więcej, niż dobrych stosunków wzajemnych, wiemy, że Norwegia jest elementem jutra Europy. I tę odpowiedzialność musimy na siebie przejąć”.
Kiedy w latach 70. ubiegłego wieku odkryto w Norwegii gigantyczne złoża ropy naftowej i gazu kraj ten utrzymywał ścisłe kontakty z Izraelem i z USA, nie odchodząc wszakże od dobrej współpracy z arabskimi państwami kartelu OPEC. Rząd w Oslo postanowił oddzielić energię od polityki. Długofalowe bezpieczeństwo jest Norwegom ważniejsze od korzystania z zasobów w celach strategicznych. Była to słuszna decyzja w czasach zimnej wojny, ale dzisiaj należałoby się nad nią zastanowić. - „Norwegia uchodzi w wielu dziedzinach za mały kraj, ale w tych związanych z morzem, jak ropą naftową, gazem, rybołówstwem, żeglugą – to nie musimy wcale unikać forsowania własnych interesów, bowiem z tego będziemy żyć w przyszłości” – mówi Esben Barth Eide, sekretarz stanu w resorcie obrony Norwegii.
Konkurencja, ale i współpraca
Nie oznacza to chęci uprawiania polityki kosztem Rosji – dodaje Eide. Po pierwsze Norwegia graniczy z Rosją na wschodzie. Po drugie w wielu kwestiach skazana jest ona na współpracę z Rosją: w żegludze, rybołówstwie, ochronie przyrody. Po trzecie – sama Norwegia ma własne interesy w Rosji: - „Nie potrzebna nam konfrontacja, lecz dobre stosunki. Także i w Rosji są wielkie pola gazu, zatem zarówno rząd jak i norweskie firmy zainteresowane są w eksporcie technologii wydobycia. Dla Norwegii to kwestie decydujące” - twierdzi Eide.
Tym niemniej na rynkach Europy konkurencję Norwegii z Rosją widać gołym okiem. Podczas listopadowego spotkania z przewodniczącym Komisji UE Barosso, premier Norwegii, Jens Stoltenberg, przyrzekł zwiększyć eksport do krajów wspólnoty o 40 procent - ze 100 miliardów metrów sześciennych do 140. Ponadto Oslo popiera budowę gazociągu do Polski. Wszystko to zapewni zbliżenie Norwegii do Unii, a być może – w dalszej perspektywie – Oslo wstąpi do wspólnoty: - „Norweska gospodarka dostosuje się do standardów unijnych. Dotąd nasza ekonomia zależała od ropy naftowej, w najbliższych latach gaz zyska na znaczeniu. Inaczej niż ropa, gaz nie trafia na światowy rynek, lecz dostarczany jest gazociągami na podstawie umów długoterminowych" - uważa norweski politolog, Ulf Sverdrup.
Innymi słowy Norwegia będzie w okresie pięciu, dziesięciu, czy 20 lat strukturalnie związana z Unią – znacznie bliżej, niż w fazie gospodarki opartej na ropie naftowej.