Europol alarmuje: Tysiące młodych uchodźców ginie bez śladu
3 lutego 2016Europol mówi o zaginięciu 10 tys. samotnie podróżujących jako uchodźcy do Europy dzieci i nastolatków. Połowa z nich zaginęła bez śladu już we Włoszech. Także w Szwecji zaginęło tysiąc zarejestrowanych nieletnich migrantów. Urzędnicy unijnej agencji policyjnej szacują, że część z nich udała się do krewnych. Pojawiły się jednak też dowody świadczące o tym, że wiele dzieci i nastolatków padło ofiarą przestępców.
Bezwzględny wyzysk dzieci we Włoszech
Większość dzieci zaginionych we Włoszech pochodzi z Erytrei, Somalii i Syrii – mówi Viviana Valastro z organizacji „Save the Children”. – Już po przybyciu na południe Włoch informują nas, że nie chcą tam zostać, że ich celem są inne kraje.
Wielu nastolatków udaje się nielegalnie do Rzymu, inni podróżują dalej z przemytnikami, którzy przywieźli ich do Europy. – W ten sposób mnożą się ich długi, które muszą spłacić – tłumaczy Viviana Valastro. Jej organizacja działająca na rzecz ochrony praw dziecka opublikowała w ubiegłym roku raport pt. „Mali, niewidzialni niewolnicy – młode ofiary handlu ludźmi i wyzysku”. Nie dla wszystkich dzieci i nastolatków emigracja do innego kraju kończy się bowiem sukcesem; wielu małoletnich migrantów wpada w ręce przemytników, mówi Valastro. Zwłaszcza dziewczynki z Nigerii, którym udało się uciec przed brutalną przemocą terrorystycznego ugrupowania Boko Haram, zmuszane są we Włoszech do prostytucji, informuje raport "Save the Children". Dzieci, najczęściej z Egiptu, są bezwzględnie wyzyskiwane i wykonują najcięższe prace za głodowe wynagrodzenie.
Większość nastolatków, którym udaje się po przybyciu do Włoch zniknąć bez śladu, ma od 15 do 17 lat, wyjaśnia Valastro. Są to najczęściej najstarsi synowie, których rodzice wysyłają do Europy jako „inwestycję” w nadziei na lepsze życie. Celem ich migracji prawie zawsze są kraje położone na północy kontynentu europejskiego jak Wielka Brytania i Niemcy.
Setki dzieci zaginionych po przybyciu do Szwecji
W Szwecji większość samotnie migrujących nastolatków znikających bez śladu po zarejestrowaniu jest w wieku od 16 do 17 lat . Pochodzą głównie z Maroka, Algierii czy Afganistanu. Na liście zaginionych z 2015 roku szwedzkiego urzędu imigracyjnego widnieje 300 nieletnich osób ubiegających się o azyl. Jednakże statystyki obejmują tylko tych niepełnoletnich migrantów, którzy zostali zarejestrowani przed zniknięciem.
W październiku na przykład zaginęło setki samotnie podróżujących małoletnich migrantów tuż po przybyciu promem do szwedzkiego Trellenborga. - Są oni szczególnie zagrożoni przechwyceniem przez przestępców – ostrzegał szwedzki rzecznik ochrony praw dzieci Frederik Malmberg. W wywiadzie radiowym mówił o długim wyczekiwaniu na rejestrację i o uczuciu osamotnienienia wśród migrantów. – Dzieci mają dolegliwości psychosomatyczne, czują się źle, ale nie otrzymują pomocy – opowiadał Malmberg. Zanim młodzi migranci trafią do swoich krewnych, może upłynąć wiele miesięcy, czasami nawet rok. - Dla nastolatków to bardzo długi okres. Dlatego wielu zaczyna podróżować na własną rękę - tłumaczył szwedzki rzecznik ochrony praw dzieci.
Hilgers: Dzieci powinny migrować legalnie
Rzymski dziennik „La Republika” pisał w ub. poniedziałek (01.02.2016) o „małych ludzikach”, po których w pewnej chwili zaginął ślad. – Nie można ich zatrzymać. Ci młodzi ludzie są niezmiernie silni, ponieważ przeżyli wiele zła – mówi Vivianna Valastro. – Przemierzali przecież pustynie, uciekali bandom, które chciały ich porwać – w takiej sytuacji ucieczka przez Europę wydaje się być najłatwiejszym etapem podróży.
Ale nie jest. Raport Europolu skomentował Heinz Hilgers, dyrektor niemieckiej Ligii Ochrony Dzieci - Deutscher Kinderschutzbund. Hilgers nie widzi powodu, żeby powątpiewać w dane z raportu europejskiej agencji policyjnej. Powątpiewa natomiast w to, że uda się wspólnocie międzynarodowej skutecznie chronić migrujące dzieci i nastolatki przed handlarzami ludźmi. Hilgers uważa, że ONZ powinna zadbać o kontyngenty dla uchodźców, aby młodzi ludzie mogli migrować „w sposób legalny i bezpieczny”.
dpa / Barbara Cöllen