Europoseł PiS w Brukseli: „Merkel rozpętała inwazję“
8 września 2017Tematem dyskusji w studio telewizyjnym Deutsche Welle w Brukseli było europejskie spojrzenie na wybory w Niemczech. Zaproszeni europosłowie z Irlandii, Grecji, Słowenii, Belgii i Polski reprezentowali szerokie spektrum polityczne Parlamentu Europejskiego. Troje z pięciorga deputowanych do PE wychodzi z założenia, że Angela Merkel pozostanie kanclerz także na następną kadencję. Dwóch życzyło sobie, by kanclerzem został jej kontrahent z SPD Martin Schulz lub polityk Lewicy. Polskę reprezentował europoseł PiS Kosma Złotowski.
Mairead McGuinness, Chrześcijańscy Demokraci, Irlandia
Dla konserwatywnej eurodeputowanej Mairead McGuinness, szefowa niemieckiej chadecji Angela Merkel jest partyjną przyjaciółką i wzorem. McGuinness broniła w dyskusji podjętej przez kanclerz we wrześniu 2015 kontrowersyjnej decyzji, dzięki której do Niemiec napłynęły setki tysięcy uchodźców. – Teraz potrzebujemy uszczelnionych granic zewnętrznych UE – przypomniała irlandzka polityk, obecne stanowisko kanclerz Niemiec.
McGuinness uważa, że to dobrze, iż w walce z przyczynami imigracji Merkel stawia na ściślejszą współpracę z Afryką. Migracja nigdy nie może być jednak tematem walki wyborczej. – To niebezpieczne – ostrzegała McGuinness. Nie ma nic przeciwko pewnej wiodącej roli Niemiec w Europie także w przyszłości. – Niemcy są dużym krajem z dużą gospodarką – stwierdziła. Mimo to ciągle jeszcze mamy jako Europejczycy nie jedną a 28 czołowych przedstawicieli państw członkowskich Unii. Wszyscy są bardzo różni i barwni, niektórzy zbyt barwni, jak stwierdziła Mairead McGuinness. Irlandzka europosłanka jest przekonana, że Angela Merkel wyjdzie zwycięsko z wyborów.
Kosma Złotowski, PiS, Polska
Zdaniem polityka PiS z Bydgoszczy, europosła Kosmy Złotowskiego, polityka imigracyjna UE a zwłaszcza polityka uchodźcza kanclerz w 2015 r. "rozpętała inwazję”. Mimo gwałtownych protestów innych uczestników dyskusji Złotowski obstawał przy swoim zdaniu, że to dopiero Merkel rozpętała problem i zachowuje się niesolidarnie. Trudno więc, żeby teraz w zamian oczekiwała od Polski i innych państw UE solidarności czy wręcz udziału w relokacji uchodźców. W Unii Europejskiej nie powinno być żadnego przymusu i od żadnego państwa członkowskiego nie powinno się żądać, by cokolwiek robiło wbrew swej woli.
Decyzję państw członkowskich UE o relokacji uchodźców potwierdzoną właśnie wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE, konserwatywny polityk PiS zdecydowanie odrzuca. Niemcy odgrywają teraz w UE wiodącą rolę, ale właściwie nie uznaje on przywództwa w Unii żadnego państwa. Według analizy Złotowskiego Angela Merkel zrobiła z chadecji partię socjaldemokratyczną. Po prostu przejęła jej tematy, jak choćby „małżeństwo dla wszystkich”. W walce wyborczej między Merkel i jej konkurentem Schulzem nie kryją się żadne konflikty. Obydwoje działają zgodnie - jak kanclerz i jej zastępca. Następna kanclerz nazywa się Angela Merkel. Tego polski polityk jest pewien.
Dimitrios Papadimoulis, Syriza, Grecja
Perspektywę radykalnej Lewicy na wybory w Niemczech ukształtowały przede wszystkim doświadczenia z ratowania Grecji i polityka oszczędnościowa ostatnich lat. Dimitrios Papadimoulis jest przekonany, że Niemcy podyktowały Grecji politykę oszczędnościową i było to błędem. W niemieckiej kampanii wyborczej brakuje mu konfrontacji z tym tematem. Niemcy wygospodarowują ogromną nadwyżkę budżetową, która jest finansowana przez ubożejące kraje południa UE. Po wyborach w Niemczech trzeba o tym znowu rozmawiać na europejskiej płaszczyźnie. – Nie może tak być, że KE ciągle wzywa Niemcy do większego inwestowania a potem nic się nie dzieje – krytykował Papadimoulis.
Polityk Syrizy zarzucił też Niemcom, że spychają w cień swoją historyczną winę wobec Grecji za II wojnę światową wobec Grecji. – Polityka oszczędnościowa jest też pożywką dla skrajnej prawicy – ostrzegł Papadimoulis. Niemcy potrzebują wyższych płac i większego popytu na rynku wewnętrznym. Byłoby to korzystne także dla Grecji. – Niemcy mają finansowe pole manewru i powinni je wykorzystywać – stwierdził grecki europoseł. Na pytanie, kto będzie rządził w Niemczech po wrześniowych wyborach odpowiedział: „Lewica”. Czy kanclerzem zostanie Merkel, czy Schulz, nie chciał się wypowiadać.
Tanja Fajon, socjaldemokratka, Słowenia
Zdaniem europosłanki ze Słowenii, Niemcy odgrywają w Europie zbyt dominującą rolę. – Potrzebujemy lepszej równowagi między większymi a mniejszymi państwami UE – domaga się Tanja Fajon. – Jeżeli uprawiamy dzisiaj w Europie politykę, najpierw dzwonimy do Niemiec – oceniła krytycznie. Słoweńska socjaldemokratka chwali swojego partyjnego kolegę Martina Schulza, byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Obecny szef SPD robił jako przewodniczący PE „dobrą robotę”. – Brakuje go tutaj i daje się to zauważyć – podkreśliła Fajon.
W niemieckiej kampanii wyborczej rozczarowuje ją brak tematów ukierunkowanych na przyszłość, jak choćby edukacja. Ubolewa, że ludzie tracą zaufanie do Europy. – Potrzebujemy europejskich rozwiązań i solidarności – stwierdziła. Zwłaszcza w polityce imigracyjnej. O „inwazji” nie może być jednak mowy, jeżeli spojrzy się na liczby – Czym jest 1,5 mln uchodźców lub ubiegających się o azyl wobec ponad 500 mln obywateli UE? Jako jedyna z uczestników dyskusji DW wychodzi z założenia, że następnym kanclerzem Niemiec zostanie Martin Schulz.
Philippe Lamberts, Zieloni, Belgia
Europoseł belgijskich Zielonych ostro rozprawia się przede wszystkim z niemieckim ministrem finansów. Wolfgang Schäuble wymądrza się. – Zachowuje się tak, jakby wszystko wiedział lepiej – uważa Lamberts. W Europie, zwłaszcza w mniejszych państwach członkowskich nie jest to dobrze widziane. – Niemcy powinny się pozbyć swojej arogancji – skrytykował. Republika Federalna Niemiec oczywiście odgrywa w UE znaczącą rolę, ale „życzyłbym sobie bardziej kolektywne przywództwo”.
Philippe Lamberts chce wiedzieć, co ma do powiedzenia także 27 pozostałych państw UE. Nikt nie dysponuje monopolem na prawdę. Lamberts przyznał, że w niektórych sytuacjach przywództwo jest konieczne, jeżeli wymagają tego okoliczności. W kryzysie imigracyjnym kanclerz Merkel pokazała talent przywódczy i to dobrze.
Krytycznie ocenił skłonność Niemiec do wywierania presji, na przykład na Grecję, ale przede wszystkim na normalnych zjadaczy chleba. Najwyraźniej żadnej presji nie wywiera się natomiast na wielkie przedsiębiorstwa i koncerny w Niemczech, które mogą robić, co chcą. Mimo tak krytycznej oceny, belgijski zielony jest pewien: Merkel pozostanie kanclerz.
Bernd Riegert / Elżbieta Stasik