Europosłowie bronią edukacji seksualnej
14 listopada 2019Rezolucja, którą przyjęto 471 głosami „za” przy 128 „przeciw”, jest podsumowaniem październikowej debaty Parlamentu Europejskiego o Polsce, o którą wniósł Robert Biedroń (Wiosna). Sprawa dotyczy projektu inicjatywy „Stop pedofilii”, skierowanego w październiku do dalszych prac w Sejmie, który zakłada kary za „publicznie propagowanie lub pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim”, ale również – i to wbudziło największe spory – wprowadza karę do trzech lat więzienia za „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej” m.in. w ramach edukacji, leczenia, opieki nad dziećmi.
„Małoletni” to człowiek do 18. roku życia (a wiek przyzwolenia na legalny seks w Polsce to 15 lat), „propagowanie” to pojęcie niedoprecyzowane, a ponadto autorzy projektu w jego uzasadnieniu wskazują, że jego celem jest walka z - pisaną w cudzysłowie - edukacją seksualną wedle wytycznych m.in. Światowej Organizacji Zdrowia.
Przyjęta dziś rezolucja była wspierana przez pięć największych frakcji Parlamentu Europejskiego, czyli przez centroprawicową Europejską Partię Ludową, centrolewicę, liberalną grupę „Odnowić Europę”, zielonych i mocno lewicowy klub GUE/NGL.
„Parlament Europejski wyraża głębokie zaniepokojenie niezwykle niejasnymi, szerokimi i nieproporcjonalnymi przepisami projektu ustawy, które de facto zmierzają do penalizacji upowszechniania edukacji seksualnej wśród nieletnich i których zakres potencjalnie grozi wszystkim osobom – a w szczególności edukatorom seksualnym, w tym nauczycielom, pracownikom służby zdrowia, pisarzom, wydawcom, organizacjom społeczeństwa obywatelskiego, dziennikarzom, rodzicom i opiekunom prawnym – karą pozbawienia wolności” – głosi tekst uchwały.
Nie stygmatyzować edukacji
Ponadto przegłosowany dokument odrzuca „zrównanie promowania pedofilii z zapewnieniem młodzieży wszechstronnej edukacji seksualnej” jako „zatrważające, błędne i krzywdzące”. Podkreśla znaczenie edukacji zdrowotnej i seksualnej, „w szczególności przeznaczonej dla dziewcząt i młodzieży LGBTI”. I ponadto potępia stygmatyzowanie edukacji seksualnej w Polsce, w tym „surową, niewłaściwą i błędną treść uzasadnienia przewidzianego w projekcie ustawy” złożonym przez inicjatywę „Stop pedofilii”. W tym uzasadnieniu autorzy projektu nowelizacji kodeksu karnego przekonują, że „edukacja” seksualna, w trakcie której „oswaja się z homoseksualizmem, jest wykorzystywana jako narzędzie przez lobby LGBT do realizacje radykalnych celów politycznych, m.in. do legalizacji w Polsce adopcji dzieci przez homoseksualistów”. Dodają, że „środowiskiem najbardziej zaangażowanym” w promocję „edukacji” seksualnej w Polsce jest lobby LGBT. A „na zachodzie członkowie tych środowisk”, zaangażowani we wdrażanie „edukacji” seksualnej w szkołach, „byli skazywani za pedofilię”.
Rezolucja dotykała tematyki, którą wielu europosłów woli zwykle omijać, bo dotyczą kontrowersji światopoglądowych także w ich krajach. Dzisiaj jeden z akapitów rezolucji rozbito aż na trzy części do odrębnego głosowania, ale ostatecznie przeszedł w niezmienionej formie, a zatem podkreśla m.in. znaczenie „dostosowanej do wieku informacji” co do „metod antykoncepcji oraz bezpiecznej i legalnej aborcji”.
PiS protestuje
Podczas październikowej debaty o edukacji seksualnej w Polsce europosłowie PiS przekonywali, że dopatrywanie się prób penalizacji rzetelnej edukacji seksualnej za pomocą projektu „Stop pedofilii” to kompletne – celowe bądź nieświadome - przekłamanie. Nawet opracowali alternatywny, pozbawiony szans, projekt rezolucji głoszący, że „w Polsce nie planuje się obecnie wprowadzenia przepisów zakazujących edukacji seksualnej”, a „od 21 lat prowadzone są zajęcia wychowania do życia w rodzinie”. Projekt PiS jednocześnie podkreślał, że skoro wychowanie dzieci powinno odbywać się przede wszystkim w rodzinie a „edukacja seksualna jest bardzo silnie powiązana z przekonaniami religijnymi i ideologicznymi”, to nie powinna być prowadzona wbrew woli rodziców.
Autorzy projektu rezolucji PiS ubolewali, że m.in. „Niemcy, Austria, Szwecja i Finlandia wprowadziły obowiązkową edukację seksualną, naruszając tym samym prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
Co może europarlament?
Przyjęta dziś rezolucja Parlamentu Europejskiego jest w istocie niewiążącą prawnie odezwą polityczną, bo kwestie organizacji oświaty, programów nauczania, a zatem również edukacji seksualnej leżą – wedle unijnego prawa – w wyłącznych kompetencjach krajów członkowskich, a zatem instytucje UE nie mają żadnej mocy decyzyjnej w tej dziedzinie. Jednak Unia nie musi mieć zupełnie związanych rąk w sprawach, które pozostają w kompetencji rządów krajowych. Wśród projektów związanych z nową siedmiolatką budżetową (2021-27) jest także propozycja – niezależnego od rządów krajowych – finansowania organizacji pozarządowych, w tym zajmujących się dziedzinami spoza twardych uprawnień decyzyjnych instytucji UE.