Europosłowie Zielonych: Fałszywe kompromisy von der Leyen
6 lipca 2022„Nie ma w UE drugiego kraju, który od początku rosyjskiej wojny napastniczej okazywałby Ukrainie więcej solidarności niż Polska. I nie ma drugiego rządu w UE, który od początku rosyjskiej wojny gwałtowniej występowałby przeciwko fundamentalnym instytucjom państwa prawa niż polski rząd” – piszą europosłowie niemieckich Zielonych Terry Reintke i Daniel Freund w gościnnym komentarzu dla dziennika „Die Welt”.
Argumentują, że tylko w ciągu pierwszych czterech tygodni po 24 lutego „mianowano ponad 200 nowych lojalnych wobec rządu sędziów”, a wcześniej kilkudziesięciu sędziów zostało przeniesionych albo zwolnionych za stosowanie prawa europejskiego.
Autorzy zarzucają też rządowi w Warszawie realizację antydemokratycznego programu poprzez „systematyczne instalowanie w ciągu minionych sześciu lat zmyślnego systemu, który jest diametralnie sprzeczny z zasadą praworządności, jedną z centralnych podstawowych zasad europejskiego porządku wartości”.
„W Polsce nie ma już de facto niezawisłego sądownictwa. Zadaniem Komisji Europejskiej, stojącej na straży traktatów UE, jest sięgnięcie po wszelkie będące do dyspozycji środki, aby usunąć ten stan, przywrócić praworządność i bronić demokracji w Polsce. Odpowiedzialność za to spoczywa teraz na przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. I ma ona potężne narzędzie dla obrony wartości europejskich: pieniądze” – piszą Reintke i Freund.
Praworządność i pieniądze w jednym pakiecie
Przypominają, że KE wstrzymywała dotąd 36 miliardów euro dla Polski z Funduszu Odbudowy, bo sądownictwo w Polsce nie jest niezwisłe. „Sygnał dla rządu pod kierunkiem PiS był jasny: Europa to zarówno wartości, jak i solidarność. Praworządność i pieniądze. To jeden pakiet” – piszą.
Jednak – ubolewają – po kilku miesiącach sporu „wygrali ci, którzy – jak można zakładać – chcą w cieniu wojny pozbyć się ostatnich jeszcze niezawisłych sędziów”.
„Polska przekonała Komisje do zgniłego kompromisu, którego nigdy nie powinno być: powiązania wypłaty pieniędzy unijnych z kamieniami milowymi, które dotyczą faktycznie tylko ułamka problemów, i które zapewne zostaną wypełnione przede wszystkim na papierze” – oceniają.
„I tak miliardy mają popłynąć, chociaż Warszawa nie wypełniła najnowszych wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE. Co więcej: ustawa o reformie, podpisana właśnie przez prezydenta Andrzeja Dudę wprawdzie likwiduje Izbę Dyscyplinarną dla nielubianych sędziów, ale tworzy ją znów pod nową nazwą. Nie jest to zasadnicza reforma, która gwarantuje niezawisłość sądownictwa” – piszą europosłowie Zielonych. I oceniają, że „presja na polski rząd, by zszedł w przyszłości z autokratycznego kursu, osłabła do zera”.
Niejasne motywy szefowej KE
Zarzucają Ursuli von der Leyen „błędne rozumowanie”, bowiem „w sprawach praworządności kompromisy nie działają”. „Nie istnieją w połowie niezawisłe sądy, tak samo jak nie ma połowicznych praw podstawowych albo połowicznej sprawiedliwości. Ursula von der Leyen, ze swoim kompromisem kamieni milowych, nie uratowała praworządności, ale opatrzyła polski demontaż sądownictwa europejską pieczęcią” – stwierdzają Reintke i Freund.
Ich zdaniem na pytanie o motywy, jakimi kierowała się szefowa KE, udziela się jedynie złych odpowiedzi: „rosyjska wojna przeciwko Ukrainie, polskie weto wobec globalnego podatku minimalnego od firm, europejska jedność”. „Nic z tych rzeczy nie usprawiedliwia rezygnacji z podstawowych zasad europejskiej demokracji i nie może nigdy służyć żadnemu rządowi kraju członkowskiego UE, aby uzasadniać demontaż demokracji i państwa prawa” – dodają autorzy.
Ich zdaniem von der Leyen wiele ryzykuje, „powierzając swój polityczny los w ręce polskiego rządu”. Jak piszą, jeżeli rząd w Warszawie „nadal nie będzie przejmował się niezawisłością sądownictwa, to wkrótce bardzo dużo europejskich pieniędzy popłynie do popsutego systemu – i zapewni przetrwanie rządu PiS”. Będzie to oznaczać, że von der Leyen nie wywiązała się ze swego centralnego zadania, jakim jest stanie na straży traktatów UE, oceniają Reintke i Freund. I dodają, że logiczną konsekwencją byłoby wówczas uchwalenie przez PE wotum nieufności wobec przewodniczącej KE.