Fairtrade. Czy naprawdę jest sprawiedliwy?
1 kwietnia 2023Soczyste jabłka różane, guawa i pomarańcze – to tylko trzy z 45 rodzajów owoców, które Jairo de Souza Rios uprawia na swojej ziemi. Jego gospodarstwo zajmuje 3,6 hektara i wydaje się prawdziwym, choć małym, rajem dla miłośników smakowitych, organicznie uprawianych owoców. Jednak dla tego drobnego rolnika jego ziemia oznacza głównie ciężką, nisko płatną pracę, mimo certyfikatu Fairtrade.
„Cena niewarta wysiłku”
De Souza Rios od trzynastu lat posiada ten certyfikat, który obiecuje sprawiedliwą cenę dla rolników i pozwala na całkowite prześledzenie łańcucha dostaw. – Ostatnio cena przestała być sprawiedliwa – mówi ten 39-latek, który mieszka na farmie z żoną Evelyn. Jeszcze nie mają dzieci. Na życie zostaje bardzo mało pieniędzy, wyjaśnia De Souza Rios, i dodaje, że dla niego ważne jest, aby uprawiać ekologicznie. Ale nieco wyższa cena za pomarańcze ekologiczne niż za konwencjonalne nie jest warta jego wysiłku.
Jairo de Souza Rios, wraz z 79 innymi rolnikami, należy do spółdzielni drobnych rolników Coopealnor. Rolnicy zbierają pomarańcze, które następnie ich spółdzielnia z firmą Tropfruit przetwarza na koncentrat soku pomarańczowego i sprzedaje m.in. Europejskiemu Stowarzyszeniu Wspierania Partnerstwa z Krajami Rozwijającymi się (GEPA). Drobni rolnicy sami decydują, czy uprawiają ekologicznie czy konwencjonalnie; GEPA skupuje obie jakości. Ostatnio organizacja płaciła 2315 dolarów za tonę konwencjonalnego koncentratu i 3900 dolarów za tonę organicznego koncentratu soku pomarańczowego. Pieniądze te są następnie dzielone między rolników. Dodatkowo GEPA płaciła premię w wysokości 250 dolarów za tonę i 350 dolarów za eko-koncentrat. Te dodatkowe dochody nie były jednak bezpośrednio przekazywane malym farmerom, ale inwestowane we wspólne projekty.
Oznacza to, że rolnicy uprawiający ekologicznie dostają więcej pieniędzy niż rolnicy konwencjonalni, ale w rzeczywistości to się im nie opłaca, jak wyjaśnia Jairo de Souza Rios. – To, co kosztuje mnie od 20 do 30 dni pracy jako rolnika ekologicznego, kosztowałoby mnie mniej niż jeden dzień pracy jako rolnika konwencjonalnego – mówi Brazylijczyk. Ma w gospodarstwie ciągnik, ale w przypadku rolnictwa ekologicznego większość prac musi wykonywać ręcznie. Dziś termometr wskazuje 31 stopni w cieniu, a w słońcu jest jeszcze goręcej.
Zbyt niskie plony dla pomarańczy ekologicznych
Gospodarstwo Nelsona Borgesa da Cruz znajduje się zaledwie kilka minut jazdy od upraw jego kolegi. Ten 75-latek nie może wyżyć z produkcji swoich organicznych pomarańczy. – Pieniądze, które na nich zarabiam, pomagają jedynie w utrzymaniu gospodarstwa – wyjaśnia. Utrzymuje się tylko z dodatkowej emerytury. Gospodarstwo Borgesa da Cruz ma powierzchnię 3,5 hektara, ale jego wydajność jest bardzo niska. Także dlatego, że gospodarstwo jest bardzo stare.
Konwencjonalna uprawa być może pomogłaby mu zwiększyć plony. Ale on jest przekonany do rolnictwa ekologicznego i nie chce używać pestycydów. – Gdy przechodzę przez moje pole, nie boję się zanieczyszczeń. Mogę jeść pomarańcze, owoce chlebowca i orzechy kokosowe – wyjaśnia Borges da Cruz. – W ten sposób pomagamy, aby wszyscy byli zdrowsi dzięki naszym owocom.
Koszty rosną nawet o 80 procent
Niedaleko od tych dwóch gospodarstw znajduje się siedziba spółdzielni, gdzie tysiące pomarańczy są właśnie sortowane przez maszyny i ludzi. Koordynator administracyjny spółdzielni, Aldo Souza, rozmawia ze współpracownikami. Jest w bezpośrednim kontakcie z GEPA, która ma swoją siedzibę w Niemczech, w Wuppertalu, w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Aldo Souza w zasadzie jest zadowolony z certyfikatu Fairtrade, ale obecnie domaga się od tego ruchu wyższych cen. – Cena minimalna jest dla nas zbyt niska, ponieważ wzrosły koszty produkcji. Przy cenie, którą obecnie otrzymujemy, zmniejszył się dochód naszych rodzin. Potrzebujemy więc rekompensaty, aby zmienić to na lepsze – wyjaśnia.
Ze względu na wojnę w Ukrainie oraz inflację, kurs wymiany reala do dolara amerykańskiego bardzo spadł. A wydatki, które rolnicy muszą ponieść przed przystąpieniem do właściwej produkcji, wzrosły nawet o 80 procent, jak mówi Souza.
Zwłaszcza drobni rolnicy, dysponujący małą powierzchnią upraw, nie mogą teraz wyżyć z cen Fairtrade. Niektórzy muszą podejmować się innych zajęć, aby przeżyć. Poza tym ze wsi ucieka młode pokolenie, ponieważ gospodarstwa rolne nie wystarczają, by wszystkich wyżywić.
Koniec z koncentratem soku
DW – za pomocą poczty elektronicznej – skonfrontowała GEPA z wypowiedziami obu cytowanych tu rolników. Stowarzyszenie odpowiedziało, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby cenę skupu dostosować do nowej sytuacji. Ta nowa cena zostanie wynegocjowana wspólnie ze spółdzielnią i będzie wypłacana od 2024 roku. A to dlatego, że w 2023 roku GEPA w ogóle nie kupi koncentratu soku pomarańczowego od drobnych rolników.
„Niestety, w tym roku nie możemy go kupić od Coopealnor z powodu obniżonego zbytu. Na marginesie: w poprzednich latach, z powodu pandemii, też nie byliśmy w stanie sprzedać tak dużo soku pomarańczowego i lemoniady. W magazynie mamy jeszcze koncentrat soku pomarańczowego – pisze GEPA.
Spółdzielnia Coopealnor powiedziała DW, że GEPA informowała ich o tym już w 2022 roku. Dlatego teraz poszerzyła swój zakres działania i znalazła dodatkowych nabywców na koncentrat soku pomarańczowego. Tymczasem dwaj drobni rolnicy Nelson Borges da Cruz i Jairo de Souza Rios będą zmuszeni nadal walczyć o przetrwanie. Nelson Borges da Cruz jasno formułuje swoje życzenie na przyszłość: „Chcę produkować więcej i zarabiać więcej pieniędzy. Chcę mieć lepsze życie dla siebie i mojej rodziny”.