Fake newsy na temat koronakryzysu. Czy stoi za tym Rosja?
5 sierpnia 2020Witamy w świecie fałszywych wiadomości o kornawirusie. To celowy akt bioterroryzmu, przy pomocy którego NATO chce zwalczać Rosję. Jego rozprzestrzenianie się we Włoszech można było powstrzymać tylko dzięki rosyjskiej pomocy. Rosyjska szczepionka przeciw koronawirusowi jest już od dawna gotowa, mycie rąk jest bezużyteczne w zapobieganiu pandemii, COVID-19 to normalna fala grypy, a za tym wszystkim stoją plany światowej dominacji Billa Gatesa.
W wirze strachu przed koronawirusem już dawno rozprzestrzenił się inny rodzaj choroby: tak zwana „infodemia”. Od czasu odkrycia nowego koronawirusa SARS-CoV-2 teorie spiskowe, fałszywe doniesienia i plotki pojawiają się jak grzyby po deszczu. Podobnie jak rzeczywisty koronawirus, również „infodemia” zaraża ludzi i może mieć niebezpieczne konsekwencje. Prawdziwa skala tej epidemii półprawd i nieprawd staje się coraz bardziej wyraźna, a podmioty stojące za nią stają się coraz bardziej rozpoznawalne.
„Celem jest osłabienie UE”
Od czasu pojawienia się wirusa nasiliła się walka o wpływy i wolność interpretacji na platformach cyfrowych. − Pandemia to idealna pożywka dla dezinformacji − mówi Peter Stano w wywiadzie dla DW. „Celem jest podkopanie i osłabienie UE”.
Stano jest rzecznikiem Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, gdzie jest odpowiedzialny m.in. za dezinformację i zagrożenia hybrydowe. Odkąd koronawirus dotarł do Europy, jego zespół zarejestrował już ponad 600 przypadków dezinformacji na temat patogena w bazie danych EUvsDisinfo - i to tylko w odniesieniu do Europy. Arsenał dezinformacji cyfrowej jest różnorodny. Polega na sianiu nieufność do systemów opieki zdrowotnej, przedstawianiu decydentów politycznych jako słabeuszy, instytucji demokratycznych jako nieudolnych, a Europę jako podzieloną. Czasami wypowiedzi i fakty są wyrwane z kontekstu i łączone na nowo, czasami rozpowszechniane są niezgrabne i bezczelne kłamstwa. Oba warianty mają potencjał, by wzbudzać wątpliwości, a nawet zagrażać ludzkiemu życiu.
Ogromny zasięg fałszywych wiadomości
Na przykład w Belgii, Wielkiej Brytanii i Holandii doszło do fałszywych doniesień, że standard telefonii komórkowej 5G wywołuje COVID-19. I kiedy zasady higieny, takie jak mycie rąk lub minimalny dystans, są kwestionowane, „takie wiadomości mogą być zabójcze”, mówi Peter Stano. Jego zdaniem, Bałkany są zagrożonym regionem. Tam „gracze rosyjskiej propagandy starają się wywołać niepewność i zapobiec planowanemu przystąpieniu do UE”. Chociaż nie ma wyraźnych dowodów na skuteczność metod propagandowych, istnieją pewne poszlaki. W ostatnim badaniu naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego mogli wykazać wiodącą rolą rosyjskich nadawców państwowych i mediów. Artykuły na temat koronawirusa, które były publikowane w języku francuskim, niemieckim i hiszpańskim, miały przeciętnie wyższy wskaźnik odziaływania niż artykuły w wiodących mediach krajowych, takich jak „Le Monde”, „Der Spiegel” i „El País”.
Christian Schwieter, współautor opracowania, wie dlaczego. − Media takie jak Russia Today (RT) donoszą wiele o protestach społecznych i kwestiach, które budzą niepokój. Sprawozdania emocjonalne wywołują więcej reakcji w serwisach społecznościowych − mówi niemiecki badacz, który wraz ze swoimi kolegami zbadał 35 856 artykułów w trzech językach.
Nieznany nadawca
Według ustaleń oksfordzkich badaczy, rosyjskie media państwowe wyjątkowo szczegółowo relacjonują o protestach przeciwko pandemii i teoriach spiskowych. Chińskie i tureckie media państwowe raczej podkreślały rzekomo wzorowe postępowanie z pandemią w swoich krajach. Według zespołu badaczy, hiszpańskojęzyczny oddział irańskiego państwowego nadawcy „IRIB” − HispanTV, wykorzystał pandemię do szerzenia krytycznych głosów przeciwko USA.
Ale są też ataki bez wyraźnej tożsamości nadawcy. Na przykład serwisy informacyjne InfoRos, InfoBrics.org i OneWorld.Press rozpowszechniają informacje o pandemii, która według urzędników rządu USA ma swoje źródło w rosyjskim wywiadzie wojskowym GRU. „New York Times”, jak również agencja prasowa AP, informowały o odpowiednich wskazówkach z kręgów wywiadowczych USA, zgodnie z którymi rozpowszechnianiem fałszywych informacji na tych platformach zajmowały się dwie osoby, które miały powiązania z GRU. Miało to doprowadzić do zamieszania w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w USA w listopadzie tego roku. Jest to dalszy rozwój rosyjskiej taktyki propagandowej stosowanej już w kampanii wyborczej w USA w 2016 roku.
Odwrócić uwagę od pandemii
W Rosji takie raporty często przyjmowane są wzruszeniem ramion. „Kolejna dawka fałszywych wiadomości z NYT”, podała państwowa stacja telewizyjna Vesti.ru. Jak krytykował Andriej Iliaszenko, redaktor naczelny InfoRos, publikacje te zostały błędnie umieszczone w kontekście ingerencji w amerykańską kampanię wyborczą. Przeszłość dwóch domniemanych popleczników rosyjskich wojskowych służb specjalnych GRU, Denisa Tyurina i Aleksandra Starunskiego, nie jest w ogóle udowodniona, podsumowuje komentarz na portalu Vesti.ru. Historia ta jest niczym innym jak próbą odwrócenia uwagi od własnych problemów z pandemią COVID-19.
Nawet uważani za niezależnych rosyjscy eksperci są sceptyczni wobec najnowszych publikacji na temat fake newsów z Rosji. − Czy personel wojskowy był zaangażowany w strategiczne kampanie dezinformacyjne o koronawirusie? Nie wydaje mi się − mówi Ivan Sassursky w wywiadzie dla DW. Sassurskij jest kierownikiem Katedry Nowych Mediów i Teorii Komunikacji na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. Udostępnione informacje wywiadowcze nie oznaczają automatycznie, że są one wiarygodnym źródłem, argumentuje Sassursky. − Nie można wszystkiego wytłumaczyć «ręką Moskwy»− uważa Sassursky. W wyborach prezydenckich w USA wiele się mówi o wpływie Rosji, ale rzadko korzysta się ze zweryfikowanych informacji. Rosyjski ekspert oczekuje, że sama amerykańska kampania wyborcza „dostarczy wiele fałszywych wiadomości”.
Pragnienie zemsty
Obecna rosyjska propaganda różni się zasadniczo od starego sowieckiego stylu. „Zamiast propagować wiarę w zdominowany przez komunizm postęp, dzisiejsze kampanie dezinformacyjne próbują podważyć zaufanie do racjonalnego rozwiązywania problemów”, pisze rosyjski analityk mediów Andriej Archangielski. „Jest to nie tylko próba zdyskredytowania demokracji”, twierdzi, ale także pragnienie Kremla, by „zemścić się na zachodnich demokracjach za niepowodzenie sowieckiego projektu”. Duża część fałszywych wiadomości staje się bardziej zrozumiała, gdy weźmie się pod uwagę ten motyw, uważa Archangielski.
Ekspert Peter Stano jest przekonany, że wojnę w ludzkich umysłach można wygrać tylko poprzez społeczny pokaz siły. − Społeczeństwo obywatelskie stoi przed wyzwaniem, wszyscy musimy robić więcej − mówi.
− Jednym ze sposobów walki z rozprzestrzenianiem się dezinformacji jest zwiększenie umiejętności korzystania z mediów wśród obywateli i bardziej krytyczne traktowanie źródeł w internecie – uważa Stanko.