Farby przeciwporostowe bombami biologicznymi
12 marca 2014W normalnych warunkach w wodzie morskiej proces osiadania skorupiaków i innych morskich organizmów na powierzchni statków trwałby kilka dni. Znacznie spowalniałoby one naszą wyścigową motorówkę. Utrudnienia byłyby problemem nie tylko dla rybaków czy pasjonatów pięknych jachtów, ale także dla dużych kontenerowców ‒ taki obrośnięty statek transportujący ogromne ilości towaru byłby nie tylko wolniejszy, ale zużywałby również więcej szkodliwego dla morskich stworzeń paliwa. Dzięki specjalistycznym farbom przeciwporostowym, którymi pokrywa się powierzchnie statków można uniknąć takich osadów. Płacimy za to wyjątkowo wysoką cenę.
Prywatni posiadacze jachtów czy motorówek sięgają po specjalistyczne farby przeciwporostowe, które nanoszą na powierzchnię statku. Jednak substancje jakimi pokryte są wszystkie statki zawierają niezwykle szkodliwe dla środowiska chemikalia, które zabijają morskie stworzenia w pobliżu kadłuba. Farby mające chronić powłokę statku wydzielają też szkodliwe substancje, które unoszą się w wodach morskich. Każdego dnia do wody dostają się tony szkodliwych substancji. Niestety, będzie się to działo przez następnych dziesięć lat. Komisja Europejska przedłużyła termin, do którego wszystkie farby na rynku mają być przebadane pod kątem ich toksyczności. Mija on dopiero 31 grudnia 2024 roku. ‒ Dopóki nie będzie żadnej alternatywy, produkty te nie zostaną wycofane ‒ uważa Ulf Jacob z Niemieckiej Fundacji ds. Ochrony Środowiska (DBU).
Alternatywa dla miedzi
Pierwotnie Komisja Europejska zadecydowała, że wszystkie farby przeciwporostowe zostaną przebadane do 14 maja 2014 roku. Niechlubnym liderem w zanieczyszczaniu wód morskich jest miedź i jej związki. Są one solą w oku wszystkich organizacji ochrony środowiska. Eksperci twierdzą, że przyszłość należy do nowych ekologicznych farb. Były one często poruszanym tematem na targach poświęconych łodziom w Düsseldorfie. Nowe farby nie są toksyczne, chronią kadłub statku, ale jednocześnie osadzają się na nich korale i inne morskie stworzenia. Cała tajemnica polega na tym, że żyjątka te są usuwane przez specjalne podwodne roboty. Roboty te byłyby dostępne wszędzie i przypominały w pełni zautomatyzowane myjnie samochodowe.
Jednak posiadacze jachtów nie są zachwyceni tym pomysłem. Musieliby bowiem co kilka tygodni lub miesięcy poświęcać wiele czasu na oczyszczanie łodzi z osadów. ‒ Byłoby to niezwykle pracochłonne ‒ tłumaczy Ulrich Jacob ‒ O wiele wygodniej nałożyć farbę antyosadową ‒ objaśnia oburzony ekspert. Również Christoph Strakeljahn ‒ przedstawiciel firmy Nauticare zajmującej się importem łodzi, nie uważa tego za dobry pomysł. ‒ Moi klienci byliby niezadowoleni na samą myśl o tym, że muszą regularnie czyścić swoje motorówki. Poza tym trzeba by było dosyć szybko wybudować myjnie z robotami, na co brakuje czasu i środków ‒ tłumaczy sprzedawca.
Skóra rekina
Ciekawą alternatywą dla toksycznych farb antyosadowych jest zaprojektowanie sztucznej skóry rekina. Naukowcy stwierdzili, że przypominająca papier ścierny skóra rekina chroni go przed skaleczeniami i chorobami. Antonia Kesel z Centrum Innowacji Bionik w Bremie wpadła na ten pomysł i skonstruowała z małych szklanych kulek specjalną powłokę, która swoim wyglądem i właściwościami przypomina skórę drapieżnej ryby. Niestety, projekt był zbyt kosztowny i zrezygnowano z jego realizacji. ‒ Gdyby na rynku był dostępny tani produkt, który byłby alternatywą dla toksycznych farb, to wszyscy byliby zadowoleni ‒ wyjaśnia Kesel. Jednak zdaniem ekspertów ta branża jest niezwykle konserwatywna a wygodni posiadacze drogich motorówek tak łatwo nie przestawią się i nie zrezygnują z toksycznych farb.
Brigitte Osterath / tłum. Aleksandra Wojnarowska
red. odp.: Elżbieta Stasik