FAZ: Bartoszewski nigdy nie sprawiał wrażenia osoby zgorzkniałej
1 sierpnia 2014W przemówieniu Władysława Bartoszewskiego, jakie wygłosił na temat Powstania Warszawskiego we wrześniu 1980, kilka tygodni po utworzeniu Solidarności, chodziło m.in. „o odpowiedź na pytanie, które po dziś dzień dzieli Polaków, mianowicie, czy ta walka była warta poniesienia tylu ofiar", pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Mimo że nie było to dla Bartoszewskiego łatwe, dodaje gazeta, jednoznacznie przytaknął, ponieważ to powstanie stało się ‘realnym źródłem zachowania godności przez Polaków'. „Bartoszewski chciał, aby jego słowa odebrano, jako słowa historyka, a nie uczestnika Powstania Warszawskiego".
„Wystarczyłoby doświadczeń na kilka żyć ludzkich”
„Gdy wybuchło powstanie, Bartoszewski miał już za sobą doświadczenia, które wystarczyłyby na kilka żyć ludzkich”, stwierdza FAZ, po czym przypomina fakty z jego życia od aresztowania jesienią 1940 roku i deportacji do obozu zagłady Auschwitz, poprzez przyłączenie się do ruchu oporu przeciwko niemieckiemu okupantowi, po pracę w grupie Polaków, którzy organizowali ratowanie Żydów.
„Po ostatecznym stłumieniu powstania 3.10.1944, w ucieczce z Warszawy wraz z kilkoma innymi powstańcami, pomógł im niemiecki żołnierz, przekupiony butelką wódki i 40 dolarami w złocie”, pisze FAZ, przytaczając wspomnienia Bartoszewskiego. Przypomina też, że po klęsce Niemiec Bartoszewski krótko cieszył się wolnością; że już w 1946 roku został wtrącony przez komunistów na dwa lata do więzienia i, że w komunistycznych więzieniach spędził w sumie 6 lat i pół roku po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku.
Pomimo ciężkich doświadczeń, Bartoszewski nigdy nie sprawiał wrażenia osoby zgorzkniałej, pisze gazeta. ”Wspomnienia z jego życia nierzadko okraszone są autoironią. Nie brak w nich nawet kruczoczarnego sarkazmu” – dodaje FAZ.
„Bo zło jest złem”
Na zakończenie artykułu gazeta przypomina, że Bartoszewski zaczął już jako publicysta antykomunistycznego podziemia pracować na rzecz polsko-niemieckiego pojednania; że w 1995 roku, jako minister spraw zagranicznych, „wygłosił w Bundestagu przemówienie – po niemiecku, w którym przypomniał, jaki los Niemcy zgotowali Polakom, ale nie omieszkał też nawiązać do koszmaru wypędzenia Niemców”, bo 'zło jest złem' – jak się wyraził.
opr. Iwona D. Metzner