FAZ: Brak stylu, czyli co Niemcy noszą w upalne dni
30 czerwca 2019Wraz ze wzrostem temperatury Niemcy wyciągają z szaf podkoszulki bez rękawów (tank-topy), klapki i stroje w kwieciste wzory, które doskonale pasują do pokrywających całe ciało tatuaży. Hitem tego lata są szorty, białe skarpetki i klapki na grubej podeszwie. Jak widać subkultura wdarła się przebojem do niemieckiej codzienności – pisze Alfons Kaiser w weekendowym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Komentator wyjaśnia, że białe skarpetki powróciły do Niemiec za pośrednictwem paryskich marek Off-White czy Vetements. Społecznie akceptowalne stały się też szorty. Gwiazda piłki nożnej Mario Goetze bawił się w zeszłym tygodniu na weselu w krótkich spodenkach noszonych do marynarki, a gwiazda popu Pharrell Wiliams był tak samo ubrany podczas uroczystości wspomnieniowej Karla Lagerfelda w Paryżu. „Proszę, nie naśladujcie tych gwiazd” – pisze niemiecki dziennikarz, powołując się na opinię satyryka F.W. Bernsteina, który powiedział, że część nogi pomiędzy kolanem a końcem skarpety jest „całkowicie pozbawiona erotyzmu”.
Mundury też nie są dobre
Kaiser zastrzega, że „modowe niedbalstwo” nie musi być przedmiotem krytyki kulturowej. „W końcu każdy może robić to co chce. Zakres wolności społeczeństwa zależy także od możliwości kreowania samego siebie. W dyktaturach obowiązują mundury, a kto chce nosić mundur?” – pisze komentator i dodaje na pocieszenie – „W latach 80. wszyscy wyglądaliśmy jeszcze gorzej”.
Zdaniem Kaisera uprawnione jest jednak pytanie, gdzie podziała się protestancka surowość Niemców, która odróżniała ich dawniej od krajów romańskich. W albumie fotografa Augusta Sandera „Ludzie 20. stulecia” opublikowanym po raz pierwszy 90 lat temu, ubranie robocze „noszone jest jak habit”. „W fartuchu sprzątaczki i kitlu piekarza można dostrzec godność człowieka” – zauważa autor.
Nie ma żadnych świętości
W porównaniu z tamtymi czasami osuwamy się w „stan anomiczny (stan, w którym dotychczasowe normy nie pasują do nowej rzeczywistości, a nowe jeszcze się nie ukształtowały – red.), w którym nie obowiązują żadne bariery”. „Dziś już nic nie jest święte, nawet własny wizerunek” – podkreśla Kaiser.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
„Pełzająca utrata dyscypliny” jest następstwem odchodzenia od dwóch dyktatur na niemieckiej ziemi – pisze komentator. Pokolenie roku 68. stworzyło z dżinsów, wojskowych kurtek i tenisówek własne symbole mody.
Gdzie się podziała protestancka dyscyplina?
W przeciwieństwie do lat 50., gdy paryscy kreatorzy mody tworzyli wzory przejmowane przez niższe warstwy, w tym także Niemcy, od czasu wynalezienia w latach 60. minispódniczki i kolekcji Yvesa Saint Laurenta wykorzystującego styl studencki, ulica zaczęła dyktować trendy pokazywane na wybiegach.
Społeczne zmiany zachwiały dawnymi autorytetami. „Jeżeli wszystko jest tak samo ważne, to wszystko staje się obojętne” – przytacza autor opinię niemieckiego socjologa Ralfa Dahrendorfa. Kultura start-upów, stała mobilność i obłęd fitnessu „nie dają klasycznej modzie żadnych szans”. Nawet w biurze trudno spotkać dziś kogoś, kto nosi skórzane buty. Krawaty wyszły z mody. „Zasada wszystko jest dopuszczalne (anything goes) zmienia się w zasadę „laissez-faire” - całkowitą dowolność” – pisze Kaiser.
Niemiecka branża mody od dawna cierpi wskutek tej sytuacji. Narody o dłuższej tradycji w dziedzinie mody, jak Włosi czy Francuzi, szybciej przystosowały się do nowej sytuacji, natomiast Niemcy „pogrążają się w przeciętności”. Berliński tydzień mody rozpoczynający się w poniedziałek próbuje pogodzić najnowsze trendy z interesami, ale niewiele może zmienić. „Fashion Week” jest „cmentarzem pogrzebanych nadziei” – podsumowuje Kaiser w „FAZ”.