FAZ: czy uda się skazać zabójcę Czesława Kukuczki?
5 września 2024Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) pisze dziś (5.09.2024) o toczącym się przed berlińskim sądem procesie byłego funkcjonariusza NRD-owskiej bezpieki Stasi Manfreda N., oskarżonego o zamordowanie w 1974 roku w Berlinie Wschodnim Polaka, Czesława Kukuczki .
Autor, Jörg Thomann, wskazuje, że proces ten ma „wyjątkowe znaczenie historyczne dla Republiki Federalnej Niemiec”. „Tymi słowami sąd okręgowy uzasadnił, dlaczego po raz pierwszy jeden z prowadzonych tam procesów jest dokumentowany za pomocą nagrań audio” – przypomina. I dodaje, że Czesław Kukuczka był jednym z trzech obcokrajowców, którzy zginęli na dawnej granicy niemiecko-niemieckiej, a „przez wszystkie lata od zjednoczenia Niemiec żaden były oficer Stasi nie został skazany za morderstwo”. Dziennikarz „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zastanawia się, czy teraz skazany zostanie 80-letni Manfred N., który 29 marca 1974 r. miał zabić Kukuczkę strzałem w plecy.
Omyłkowo wezwany świadek
„Obserwatorowi nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ten ważny historycznie proces nie został przygotowany z największym możliwym zaangażowaniem” – pisze Thormann. Dodaje, że sam sędzia Bernd Miczajka ubolewał nad niekompletnym rozpoznaniem. Dopiero po rozpoczęciu procesu zamówiono ważne ekspertyzy w Archiwum Federalnym, i dopiero po jakimś czasie pojawił się pomysł poszukiwania ewentualnych kolejnych świadków, pisze autor.
Relacjonuje, że pewnego dnia nagle przed sądem pojawił się jako świadek Rolf U., były pracownik wydziału kontroli paszportowych w Stasi. Ale, jak się okazało, był on najwyraźniej odpowiedzialny za sprawy techniczne. „Widocznie wezwano nie tego U.” – pisze.
Właściwy świadek, 83-letni Harald U., pojawił się przed sądem dopiero teraz. Według dokumentów Stasi był starszym porucznikiem w Głównym Departamencie VI i w 1974 r. został mianowany szefem grupy roboczej ds. bezpieczeństwa i zwalczania terroryzmu. Zeznał jednak, że zajmował się jedynie sugestiami z przejść granicznych, na przykład „aby zainstalować nowe szlabany”. Twierdził również, że nic nie wiedział o zabójstwie na przejściu granicznym Friedrichstrasse w Berlinie i nie zna Manfreda N. „I tak oto kolejny świadek nie mógł pomóc w wyjaśnieniu śmierci Czesława Kukuczki. Albo nie chciał” – komentuje dziennikarz „FAZ”.
Sam Manfred N. milczy na temat zarzutów. „Jako ten, który oddał strzał, znajdował się na samym końcu łańcucha dowodzenia i mógł działać w przekonaniu, że likwiduje terrorystę. Czy mimo to działał ze złej woli, ponieważ uderzył z ukrycia? Czy jego ofiara była bezsilna? Od tego zależy, czy przestępstwo należy zaklasyfikować jako morderstwo” – pisze Jörg Thomann.
Sfałszowany dokument?
Przypomina, że Manfred N. był jednym z dwunastu funkcjonariuszy, którzy 30 maja 1974 roku zostali odznaczeni z rozkazu szefa Stasi Ericha Mielke za „udaną obronę przed atakiem terrorystycznym”. Według autora wątpliwości budzi jednak wniosek o wysokie odznaczenie dla N. z 2 kwietnia 1974 r.: N. otrzymał „osobisty rozkaz” odparcia „ataku terrorystycznego na granicy państwowej NRD” i „był w stanie unieszkodliwić terrorystę za pomocą broni palnej”.
„Fragment, w którym uzasadnia się uhonorowanie N., został wklejony na inny tekst. W oryginalnej wersji w ogóle nie wspomina się o broni palnej, a jedynie o ‚szczególnej misji bojowej’, którą N. ‚wypełnił w sposób wzorowy’. Na wnioskach o odznaczenie pozostałych jedenastu mężczyzn niczego nie naklejono. Czy ktoś, być może po zjednoczeniu, chciał zszargać imię Manfreda N.?” – pisze dziennikarz „FAZ”.
Historyczka Daniela Münkel z Archiwum Akt Stasi wyklucza jednak, by dokument został zmieniony po 1990 roku. Wyjaśnia, że w aktach Stasi zdarzają się tego rodzaju zaklejone fragmenty tekstów. Według niej pierwsza wersja wniosku była „zbyt banalna i niejasna”, aby uzasadnić wysokie odznaczenie dla zwykłego podporucznika. Została więc doprecyzowana.
„Dopiero wtedy zostało zapisane dla potomnych: Manfred N. strzelał. Jeśli w końcu faktycznie zostanie skazany za przestępstwo, którego dopuścił się 50 lat temu, to będzie to zawdzięczać obsesji na punkcie szczegółów i wierze w hierarchię aparatu, której poświęcił niemal całe swoje zawodowe życie” – komentuje niemiecki dziennikarz.