Fischer/afera / Szlezwik-Holsztyn
28 lutego 2005Fischer nie rozumie jak można mówić o aferze wizowej. Winę za nieprawidłowości przy wydawaniu wiz w Kijowie zrzuca na kryminalistów dodając, że Niemcy nie poniosły z tego tytułu żadnych strat. Mało tego, bo Fischer sprawę afery wizowej na Ukrainie przedstawił tak, jakby zwycięstwo pomarańczowej rewolucji Ukraina miała niemieckim Zielonym do zawdzięczenia a to z tytułu ich otwartości na świat.
DIE WELT jest jednak innego zdania. Uważa , że nic nie jest w stanie jego sposobu argumentacji usprawiedliwić: ani trudna kampania wyborcza w Nadrenii Północnej-Westfalii ani pogorszenie się pozycji ministra w rankingu popularności ani też drapieżność opozycji, która w końcu tylko wykonuje swą pracę.
Berlińska gazeta jest zatem zdania, że wyjaśnienia Fischera sytuacji nie naprawiły.
Zamiast konkretnie zareagować na zarzuty zaciemnia sprawę przenosząc ją na płaszczyznę światopoglądową.
Kto jak Fischer uważa się za ostateczną i najważniejszą instancję w kwestiach partyjnych i rządowych musi też jako pierwszy odpowiadać za swą politykę - twierdzi SAECHSISCHE ZEITUNG.
Według drezdeńskiej gazety do tego wniosku niemiecki szef MSZ doszedł bardzo późno.
Z drugiej strony gazeta jest przekonana, że jeśli akta resortu spraw zagranicznych nie ujawnią dodatkowych niedociągnięć, za które odpowiedzialnością można by obarczyć szefa resortu, to chrześcijańsko-demokratyczna opozycja będzie musiała pogodzić się z faktem, że batalii tej nie wygrała - Tyle SAECHSISCHE ZEITUNG.
Czy ministrowi afera ta ujdzie na sucho - jest nadal kwestią otwartą - twierdzi SUEDWEST-PRESSE z Ulm.
To prawda, że kanclerz się za nim wstawił; aczkolwiek mniej za szefem resortu niż za politycznym filarem koalicji rządzącej, ponieważ Fischer jest jak by nie było gwarantem czerwono-zielonego projektu.
Obaj ze Schroederem chcieli prowadzić następną kampanię wyborczą. - pisze SUEDWEST-PRESSE. Na koncepcji tej pojawiły się jednak niemałe rysy.
W całkiem innym tonie wypowiada się monachijska SUEDDEUTSCHE ZEITUNG. Jako jedna z niewielu pozytywnie ocenia wystąpienie Fischera na zjeździe w Kolonii, choć i ona podkreśla, że jego przyznanie się do błędów nastąpiło dosyć późno.
Gazeta zgadza się, że liberalizacja przepisów wizowych wpłynęła na wzrost nadużyć ze strony band przemytniczych zwłaszcza z Ukrainy i że minister to najpierw zbagatelizował a potem za późno zareagował. Nic jednak nie podważy stwierdzenia, że wolność podróżowania należy do szczególnych wartości demokratycznych - o czym w przekonaniu SUEDDEUTSCHE ZEITUNG akurat przewodnicząca CDU Angela Merkel ze swą NRD-owską biografią powinna najlepiej wiedzieć.
Zmieniamy temat:
Czy po to wybierano socjaldemokratycznych posłów do landtagu Szlezwika-Holsztynu, żeby głosowali na kandydata CDU Petera Harryego Carstensena, zadaje pytanie DIE WELT i natychmiast odpowiada, że nie po to a mimo wszystko Carstensen na nich liczy.
Jeśli chce w wyborach na premiera landu pobić swą przeciwniczkę w osobie Heide Simonis może to tylko zrobić w nadziei, że niektórzy socjaldemoktraci za nim się opowiedzą albo będą go tolerować, powstrzymując się od głosu.
Czy Carstensen miałby powody, by taką postawę krytykować? Nie odpowiada berlińska gazeta. Carstensen by się ucieszył.
Czy postępowanie posłów SPD byłoby wobec tego godne potępienia? Nie - wyjaśnia dalej gazeta. Głosowania w parlamencie są decyzjami podejmowanymi zgodnie z sumieniem poszczególnych posłów.
Ich swobody głosowania za osobą, którą uznają za kompetentną nikt i nic nie może okroić.
Dlatego DIE WELT radzi CDU, żeby przestała odmawiać posłom SSW, czyli duńskiej mniejszości w kilońskim Landtagu, tej właśnie swobody podejmowania decyzji, z której Carstensen bez cienia wątpliwości skorzysta w odniesieniu do posłów SPD.
Posłowie SSW postępują tak jak powinni i posłowie CDU - przypomina DIE WELT. Kiloński landtag uważają za centralne miejsce uprawiania polityki. CDU nie powinna tego krytykować lecz raczej wziąć sobie z nich przykład.