Francja-Niemcy. Prasa: „zaangażować Tuska jako terapeutę”
29 lutego 2024Nie milkną echa wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który zasugerował zaangażowanie wojsk NATO w Ukrainie, oraz mocnych reakcji na nie polityków europejskich, zwłaszcza Niemiec. Choć według ekspertów słowa Macrona mogłyby być tylko próbą odstraszenia Rosji, niemieccy politycy szybko i zdecydowanie odrzucili spekulacje ws. zaangażowania wojsk. To kolejna ostatnio sprawa podkreślająca różnice między Francją a Niemcami ws. postępowania z Rosją. W zeszłym tygodniu minister obrony Niemiec odrzucił jakiekolwiek dyskusje na temat oferty Macrona, by francuskim parasolem nuklearnym objąć inne kraje Europy. Niemiecka prasa komentuje te różnice w stanowiskach i ostatnie ruchy rządu Niemiec wobec Ukrainy.
Gazeta o Tusku: „promień nadziei” i „terapeuta par”
„Jak często słuchaliśmy niedzielnych przemówień i kiedy z szacunkiem kiwaliśmy głowami, gdy uroczystym tonem domagano się, że Europa musi w końcu dorosnąć, ponieważ wielki brat USA nie chce i nie może dłużej bawić w przedszkole? A teraz ta francusko-niemiecka bitwa w piaskownicy! Prezydent Macron i kanclerz Scholz ośmieszają Europę. I co gorsza: zadeptują los dzielnych Ukraińców. Teraz Putin ostatecznie wie, że rozsadził tak wychwalaną jedność Zachodu” – pisze „Münchner Merkur”.
„Nawet jeśli to trudne dla obu, to jeśli ich spór ma nie zakończyć się fiaskiem dla całego Zachodu, muszą się do siebie zbliżyć. Albo – jeśli ich ego jest na to za duże – zaangażować Polaka Donalda Tuska jako terapeutę. To, że przynajmniej w Warszawie znowu rządzi człowiek rozsądku, to mały promyk nadziei w tych ciemnych czasach” – zauważa gazeta z Monachium.
Niemcy i Francja: „Nierównowaga nie zniknie”
„Zawsze się mówi, że Niemcy i Francja muszą być zgodne, żeby Europa szła do przodu – co w przypadku dziarskiego prezydenta w Paryżu i namyślającego się kanclerza w Berlinie z pewnością może oznaczać problemy. W przypadku Ukrainy jest to szczególnie niefortunne. Ich wspólne pole widzenia jest bowiem w istotnym punkcie ograniczone – pisze „Märkische Oderzeitung” z Frankfurtu nad Odrą.
„Mianowicie Macron z francuską bronią nuklearną może, podobnie jak Brytyjczycy, zająć szersze stanowisko niż kanclerz Niemiec, który na każdym kroku musi ważyć, czy pewnego dnia same Niemcy nie staną się celem rosyjskich rakiet, jeśli Putin zechce napędzić Europie stracha – a jego kumpel Donald Trump odwróci się od NATO. Ta nierównowaga nie zniknie nawet po wszystkich żądaniach wspólnego posuwania się naprzód” – czytamy.
Dziennik ekonomiczny „Handelsblatt” tłumaczy z kolei odmowę kanclerza ws. dostarczenia Ukrainie pocisków Taurus: „Kalkulacja, by iść za tradycją swoich socjaldemokratycznych poprzedników Willy'ego Brandta i Gerharda Schrödera, którzy ugruntowali podczas swoich kadencji wizerunek SPD jako partii pacyfistycznej, mogłaby się sprawdzić. Brandt poprzez swoją politykę wschodnią stworzył podstawy pojednania. Schröder odrzucił udział wojsk niemieckich w wojnie w Iraku. Jakkolwiek można oceniać odmowę dostarczenia pocisków Taurus przez Scholza, kanclerzowi może się ten szpagat w polityce zagranicznej udać. Ponieważ Niemcy popierają co prawda w większości dostawy broni do Ukrainy, ale jednocześnie boją się trzeciej wojny światowej. Scholz dzięki swojej taktyce zaspokoi oba te oczekiwania”.