Skandal seksualny wokół Oxfamu nie jest wyjątkiem
17 lutego 2018Wydawałoby się, że ludzie angażujący się na rzecz ofiar kryzysów, skazanych na ich pomoc, działają w ich interesie. Obraz szlachetnego człowieka bezinteresownie niosącego pomoc jest jednak najwyraźniej mitem. Kto pomaga, dysponuje władzą – i niektórzy jej nadużywają.
Współpracownicy brytyjskiej, pozarządowej organizacji humanitarnej Oxfam przy różnych okazjach mieli urządzać orgie seksualne. W służbowej willi organizacji na Haiti po katastrofalnym trzęsieniu ziemi w 2010 r., ale także w 2006 r. w Czadzie. W Sudanie Południowym mieli wręcz gwałcić kobiety.
Nie jest to pierwszy skandal seksualny i obyczajowy, który wstrząsa światem międzynarodowych organizacji humanitarnych. – Współpracownicy, ale też partnerzy organizacji pomocy działających w obszarach kryzysowych, wielokrotnie byli odpowiedzialni za seksualne wykorzystywanie miejscowej ludności – mówi w rozmowie z DW Burkhard Wilke, szef Centralnego Instytutu Spraw Społecznych (DZI) w Berlinie. Ujawnione przypadki tych skandalicznych nadużyć nie są wyjątkiem.
Inne aktualne przykłady: Organizacja Lekarze bez Granic (MSF) zgłosiła ostatnio 24 przypadki wykorzystania seksualnego lub molestowania odnotowane w ubiegłym roku. Międzynarodowy Komitet Ratunkowy (IRC) przyznał, że podczas zaangażowania organizacji w Demokratycznej Republice Konga miały miejsce trzy przypadki wykorzystania seksualnego.
Burdel na Bałkanach
Z lat 90-tych XX wieku pochodzą „uchybienia”, jakich dopuszczali się współpracownicy organizacji humanitarnych w czasie wojny w byłej Jugosławii. Podczas działań wojennych na Bałkanach błękitne hełmy ONZ i pracownicy ogranizacji pomocy mieli regularnie korzystać z usług prostytutek.
Medica mondiale, niemiecka organizacji broniąca praw kobiet, już podczas konfliktu na Bałkanach wspierała kobiety w Bośni, które padły ofiarą gwałtów. Jeszcze dzisiaj kolońska organizacja pomaga ofiarom przemocy seksualnej na terenach dotkniętych wojnami i kryzysami.
Ara Stielau, odpowiedzialna w medica mondiale za międzynarodowe programy, obserwuje, że w środowisku organizacji humanitarnych korzystanie przez ich pracowników z usług prostytutek długo było uważane za „wyskok” i „prywatną przyjemność”. Stielau dobrze pamięta jeszcze słowa szefa jednej z niemieckich organizacji humanitarnych. „Nie mogę przecież zaglądać moim męskim pracownikom do łóżka” – stwierdził skonfrontowany z zarzutem seksualnych ekscesów swoich pracowników.
Opory psychiczne znikają
Dla wielu kobiet na terenach objętych kryzysami, prostytucja jest jedyną możliwością przetrwania. Jak mówi w rozmowie z DW Ara Stielau, kobiety te są często w tak dramatycznej sytuacji, że znikają wszelkie bariery, jeżeli za sprzedanie się mogą zdobyć żywność czy pieniądze. W ten sposób powstaje rodzaj zależności między skazanymi na pomoc miejscowymi kobietami a męskimi pomocnikami z zagranicy. W końcu dysponują oni środkami pomocy – i władzą, komu je przyznać.
Jak to jednak możliwe, że ludzie zaangażowani w organizacjach humanitarnych do tego stopnia wykorzystują swoją władzę? Bez wątpienia praca w obszarach kryzysowych jest wyjątkową sytuacją. W idealnym przypadku pomocnicy są świadomi swojej odpowiedzialności i przez cały czas swojej pracy są objęci pomocą psychologiczną. Ale oczywiście powstaje też stosunek władzy między pomagającymi a potrzebującymi tej pomocy. – Pracownicy organizacji humanitarnej dysponują pieniędzmi a tym samym wpływem, komu pomóc a komu nie, co sprzyja pokusom – wyjaśnia Burkhard Wilke. Większość organizacji humanitarnych zdaje sobie sprawę z tego ryzyka. Ich współpracownikom ma przypominać o nim specjalny kodeks zachowania. – Przypadek Oxfamu uświadamia jednak: nie zawsze wyciągane są odpowiednie konsekwencje, jeżeli dochodzi do dopuszczenia się uchybień seksualnych – dodaje ekspert.
Kryzys zaufania
– Korzystanie z usług prostytutek niekoniecznie musi naruszać prawo danego kraju, ale narusza kodeks zachowania narzucony przez organizacje humanitarne – mówi szef DZI Wilke. Organizacje takie jak Oxfam ryzykują utratę swego dobrego imienia. Utrata zaufania może być ogromna. W świecie pomocy humanitarnej zaufanie jest ważną walutą. Organizacje pozarządowe są skazane na datki finansowe i na zaufanie darczyńców. W końcu chcą oni wiedzieć, czy ich pieniądze rzeczywiście trafiają do potrzebujących pomocy. Dlatego też opinia publiczna musi być informowana o każdym błędnym posunięciu. Transparencja jest najwyższym wymogiem. Instytut Wilkego wydaje znak jakości organizacjom, które działają zgodnie z zasadami etyki i w transparentny sposób. O ile dopuszczają błędne zachowania, mogą ten znak jakości stracić.
Jak szybko reagują darczyńcy, przekonał się UNICEF. Po aferze finansowej w 2007 r. stracił stanowisko ówczesny szef niemieckiej sekcji Dietrich Garlichs a UNICEF utracił znak jakości przyznawany przez DZI. Wpływy z datków spadły z 81 mln euro w 2007 roku do 55 mln w 2008.
Vera Kern, Astrid Prange