Gowin: Oczekuję od Niemiec solidarności
18 kwietnia 2017Deutsche Welle: Jak ocenia Pan dzisiejszy stan relacji polsko-niemieckich?
Jarosław Gowin: Wywodzę się ze środowiska Znaku i „Tygodnika Powszechnego", a więc z tego kręgu polskich katolików, którzy w latach 60. jako pierwsi podjęli współpracę z organizacjami niemieckimi w duchu listu polskich biskupów do biskupów niemieckich i słów w nim zawartych: „wybaczamy i prosimy o wybaczenie".
Po drugie, w sprawach międzynarodowych jestem realistą geopolitycznym. Politykę zagraniczną trzeba zaczynać od studiowania mapy. Gdy się patrzy na położenie Polski, to staje się oczywiste, że Polska nie może mieć równocześnie złych relacji i z Rosją, i z Niemcami. Dlatego Niemcy w mojej ocenie są dla Polski nie tylko głównym partnerem gospodarczym, ale też strategicznym sojusznikiem w Europie.
DW: Jak pogodzić to racjonalne spojrzenie na politykę międzynarodową z antyniemieckim populizmem obecnym w PiS-ie, z podkreślaniem negatywów płynących z niemieckiej „dominacji” w Europie?
JG: Ważne, byśmy w naszych wzajemnych relacjach unikali hipokryzji. Niezależnie od tego, że patrzę na Niemcy jako na strategicznego sojusznika, to z szacunkiem odnoszę się do emocji tej części polskiego społeczeństwa, która kontynuuje żywą pamięć o czasach II wojny światowej. Poza tym także dziś są pewne sprzeczności interesów, przede wszystkim w kwestiach energetycznych – mam tu na myśli Nordstream 2. Kolejna sprawa to kwestia imigracji, wobec której Polska i kraje Grupy Wyszehradzkiej mają może nie stuprocentową rację, ale na pewno mają rację w większości aspektów.
Rozumiem natomiast emocje tych Niemców, którzy czują się dotknięci niepotrzebną i nieuzasadnioną retoryką antyniemiecką, która dochodzi do głosu w polskich debatach politycznych i w mediach. Chcę zapewnić, że takie głosy nie oddają strategicznej polityki naszego rządu wobec Niemiec.
DW: Polska opowiadając się za wzmocnieniem państw narodowych kosztem siły UE, musi liczyć się także ze wzrostem siły Niemiec. Z drugiej strony panuje obawa przed silnymi Niemcami. To jakie Niemcy są w interesie Polski – silne czy słabe?
JG: W interesie Polski z całą pewnością są silne i dynamicznie rozwijające się Niemcy. Jednak chcielibyśmy, by nasi niemieccy partnerzy lepiej niż w ostatnich latach rozumieli wrażliwość polskiej opinii publicznej na zagrożenia związane z sytuacją za wschodnią granicą Polski, a więc z rosyjską agresją na Ukrainę czy próbami ingerowania przez Rosję w wewnętrzną sytuację krajów bałtyckich. Doświadczenia historyczne Polski, ale i racjonalna ocena polityki Putina, powinny skłaniać przywódców niemieckich do okazywania solidarności z krajami Europy Środkowo-Wschodniej w kwestiach bezpieczeństwa. A energetyka to dziś nie tylko kwestia gospodarcza, lecz sprawa ściśle związana z bezpieczeństwem.
DW: Jakich działań oczekiwałby Pan zatem od niemieckiego rządu?
Przede wszystkim większego dystansu wobec tego, co w Niemczech często przedstawiane jest jako zamach na demokratyczne wartości w Polsce, a co w mojej ocenie jest tylko ostrą, przyznaję – często zbyt ostrą, ale jednak tylko formą sporu politycznego. Oczekiwałbym też większego zrozumienia dla dystansu Polski wobec takiej polityki energetycznej, która buduje sojusz między Niemcami a Rosją, oraz wobec polityki klimatycznej, która w obecnym wydaniu jest mordercza dla polskiej gospodarki. Doceniamy znaczenie kwestii ekologicznych, ale potrzebujemy więcej czasu, by przestawić polską gospodarkę na tory, na których znajduje się energetyka w najlepiej rozwiniętych krajach Europy Zachodniej. Jesteśmy w takiej fazie rozwoju gospodarczego, w jakiej Niemcy i Zachód Europy były 20–30 lat temu. Gdybyśmy gospodarce niemieckiej sprzed 20–30 lat próbowali narzucić tak wyśrubowane standardy ekologiczne, jakie dziś próbuje narzucić się Polsce, to gospodarka niemiecka też poniosłaby ciężkie straty.
*DW: Wkrótce (19.04.2017) otworzy Pan w Prenzlau w Brandenburgii filię polskiej fabryki Boryszew, produkującą elementy dla przemysłu motoryzacyjnego, która zatrudni setki ludzi. Dlaczego to wydarzenie jest dla Pana ważne?
Niemcy są naszym najważniejszym partnerem gospodarczym. To jest rzecz oczywista, ale do tej pory ta współpraca polegała na rozwoju niemieckich inwestycji w Polsce. Cieszy zatem fakt, że pojawiają się także polskie inwestycje w Niemczech. Każdy rząd wspiera swoich eksporterów, a o ile wiem, fabryka w Prenzlau jest największym polskim inwestorem na terenie Niemiec.
Fakt, że polski przedsiębiorca ponad 20 lat temu zaczynał w garażu, a dziś jest w stanie zainwestować miliony w budowę nowoczesnej fabryki w Niemczech, to przejaw triumfu ducha przedsiębiorczości i wolności gospodarczej. Moja obecność w Prenzlau to symboliczny hołd dla setek tysięcy prywatnych przedsiębiorców, którzy muszą borykać się ze światową konkurencją.
DW: Od dawna głosi Pan konieczność ściślejszej współpracy naukowców z przedsiębiorcami. Czy jest to możliwe również w obszarze relacji polsko-niemieckich?
JG: W wielu sprawach inspirujemy się rozwiązaniami niemieckimi. Na przykład przygotowana przeze mnie reforma instytutów badawczych czerpie z doświadczeń Towarzystwa Fraunhofera (Fraunhofer-Gesellschaft). Trwają rozmowy o utworzeniu w Polsce wspólnego centrum badawczego. Mam nadzieję, że jeszcze w tym półroczu podpiszemy umowę o utworzeniu w Polsce centrów naukowych, których partnerem będzie Instytut Maxa Plancka. Co do obszarów współpracy, to z pewnością sami naukowcy najlepiej potrafią zdefiniować te dziedziny, w których dodanie polskiego potencjału do ogromnego potencjału nauki niemieckiej może przynieść obopólną korzyść. Na pewno należą do nich biotechnologia, gospodarka cyfrowa, wykorzystywane w przemyśle badania chemiczne oraz program kosmiczny, który Polska chce intensywnie rozwijać, a w którym jesteśmy na samym początku drogi.
Rozmawiała Monika Sieradzka
* Po publikacji rozmowy z Jarosławem Gowinem na naszym portalu otrzymaliliśmy informację, że minister nie pojedzie otworzyć w Prenzlau filii polskiej fabryki Boryszew.