Grecja: Między prawosławiem a sowiecką nostalgią
23 kwietnia 2022Maria wciąż nie może uwierzyć, że prezydent Rosji Władimir Putin napadł na Ukrainę. 29-letnia mieszkanka Moskwy, która nie chce ujawnić swojego prawdziwego nazwiska, od trzech lat mieszka w północnogreckiej metropolii Saloniki. Studentka prawa ma męża Greka i oficjalnie jest zameldowana w Grecji, podobnie jak około 15 000 innych Rosjan.
Związek między tymi dwoma krajami, w których dominuje chrześcijaństwo prawosławne, jest tradycyjnie bliski. Maria uczyła się greki już na uniwersytecie w Rosji, bez żadnych konkretnych planów emigracji do Grecji. Właściwie nie jest szczególnie religijna, ale jako prawosławna chrześcijanka czuje się w Grecji mniej obco niż w innych częściach Europy.
– Religia nas łączy, także kulturowo – mówi DW. – Dużo podróżowałam, dlatego wiem, że chcąc mieszkać za granicą, trzeba się przystosować. Ale tutaj prawie nic nie musiałam zmieniać – przyznaje.
Odkąd rozpoczęła się wojna w Ukrainie, sytuacja gospodarcza w Rosji również się pogorszyła, opowiada Maria: „W Moskwie zamykają sklepy. Nie ma wystarczającej ilości leków, brakuje też wielu innych towarów”. W pozostałych częściach kraju – mówi – jest to całkiem normalne, „może nawet ludzie są zadowoleni, że sytuacja w zakresie zaopatrzenia staje się problematyczna nawet w dużych miastach”. Wielu jej krewnych i przyjaciół opuściło kraj, ojciec przedostał się przez Finlandię na Litwę, a matka dotarła tam przez Białoruś.
Dla Marii jedno jest pewne: Jeśli chodzi o utrzymanie władzy, Putin nie zna granic. Jest to kolejny powód, dla którego już nie widzi dla siebie perspektyw w ojczyźnie. Propagandowy system medialny i coraz ostrzejsze środki stosowane przez państwo wobec dysydentów zniszczyły jej ostatnią nadzieję na poprawę sytuacji – mówi.
Nie rozumie, dlaczego wielu ludzi w Grecji ma problemy z potępieniem Moskwy za wojnę z Ukrainą. – Niedawno pewien Grek powiedział, że w Rosji wszystko jest w porządku. Zaprzeczyłam i wyjaśniłam, jak naprawdę wygląda sytuacja. Ale on nie chciał mi wierzyć – opowiada.
Społeczeństwo versus Ateny
Premier Kiriakos Mitsotakis podąża za unijnym kursem wspierania Kijowa w walce z Moskwą. Grecja już dostarczyła broń na Ukrainę. Ale obecne badania opinii publicznej pokazują: Ponad połowa obywateli nie popiera polityki swojego rządu. Podczas gdy uchodźcy z Ukrainy są witani w Grecji z otwartymi ramionami, wielu Greków odrzuca środki podejmowane przez UE wobec Rosji. Według sondażu ponad 60 procent z nich jednoznacznie sprzeciwia się dostawom broni i odpowiedzialnością za wojnę obarcza zarówno Moskwę, jak i Kijów.
Jednym z powodów tej ambiwalentnej postawy jest fakt, że greccy konserwatyści tradycyjnie postrzegają Rosję jako sojusznika. W roku 2019, pięć lat po aneksji Krymu, ówczesny lider opozycji Kiriakos Mitsotakis pojechał do Moskwy. Mówił tam o „relacji zaufania" między jego partią Nea Demokratia a putinowską partią Jedna Rosja i zapewnił, że Rosja zawsze znajdzie w Grecji „zaufanego rozmówcę".
Bracia w wierze?
Według politologa Athanasiosa Grammenosa sympatia wielu Greków do Rosji wynika przede wszystkim z ich wspólnej wiary prawosławnej. – Przez wieki Rosja jawiła się jako siła chroniąca prawosławnych w Imperium Osmańskim – wyjaśnia.
Choć Moskwa nigdy nie udzieliła aktywnej pomocy, mit wielkiego zbawcy na Wschodzie jest silnie zakorzeniony w greckiej kulturze. – Wielu ludzi prawicy, w tym członkowie partii rządzącej, wciąż wierzy, że Rosja pewnego dnia wyzwoli Konstantynopol, zwróci go Grecji i w ten sposób spełni marzenie o nowym Cesarstwie Bizantyjskim – twierdzi politolog.
Również w innych krajach bałkańskich Rosja próbuje zdobyć wpływy poprzez wiarę prawosławną. Jest to szczególnie widoczne w Macedonii Północnej i Serbii, gdzie stosunek ludzi do Unii Europejskiej jest podzielony. – Tam Rosja szerzy starą ideę konfederacji prawosławnej – mówi Athanasios Grammenos.
Politolog podkreśla, że w Grecji jest to trudniejsze. Na przykład Grecki Kościół Prawosławny już w roku 2019 uznał autokefaliczny Kościół Ukrainy, wyraźnie wbrew woli zwierzchników Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Jednak to, co jest głoszone podczas niedzielnych nabożeństw w tym kraju, to już inna sprawa.
– Kościół w Grecji jest odbiciem społeczeństwa. Jest też wielu księży, którzy są uzależnieni od teorii spiskowych. I mają wpływ na wielu wierzących – podkreśla Athanasios Grammenos.
Zaufanie do Rosji spada
Stavros Tzimas doskonale zna sympatie swoich rodaków. W Grecji dziennikarz jest uważany za eksperta w sprawach Bałkanów, Rosji i Kościoła prawosławnego. – Jeśli chodzi o Moskwę, grecka lewica nadal flirtuje z sowiecką nostalgią, a konserwatyści z wiarą prawosławną – zauważa. Takie romantyczne uczucia częściowo wyjaśniają, dlaczego Grecy tak niechętnie lub wcale nie potępiają wojny prowadzonej przez Moskwę na Ukrainie.
– Mam wrażenie, że duża część Greków obawia się, że poparcie sankcji wobec Rosji zaszkodzi naszemu krajowi – mówi DW Stavros Tzimas. W Grecji gwałtownie wzrosły ceny niektórych produktów, a także energii elektrycznej i gazu, i jak podkreśla dziennikarz, „ludzie boją się, że działania przeciwko Moskwie odczują we własnych portfelach”.
Jednak z politycznego punktu widzenia stosunki Grecji z Rosją od dłuższego czasu ulegają pogorszeniu – uważa dziennikarz. Decydującą rolę odegrały tu spory polityczne, np. w odniesieniu do aneksji ukraińskiego półwyspu Krym w 2014 r. czy też porozumienia z Prespy, na mocy którego Grecja i Macedonia Północna rozstrzygnęły w 2018 r. swój wieloletni spór o nazwę. W tym czasie wybuchł skandal, gdy z Aten wydalono rosyjskich agentów, którzy próbowali lobbować przeciwko porozumieniu.