1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Grecja przed wyborami. "I tak nie można obsłużyć tego długu"

Barbara Coellen24 stycznia 2015

Wyjście Grecji ze strefy euro, koniec polityki zaciskania pasa – w razie zwycięstwa skrajnie lewicowej Syrizy w Grecji wszystko będzie możliwe.

https://p.dw.com/p/1EPqb
Baustelle Griechenland
Zdjęcie: DW/C. Laszczak

Biedę w Grecji widać gołym okiem. Właściciel tawerny, który rozpaczliwie próbuje przekonać przechodnia, by wstąpił do jego lokalu, złotnik, który chce towarzyszyć turyście do bankomatu, kiedy mówi, że nie mam przy sobie tyle gotówki czy też młodzi ludzie, którzy już o godzinie szóstej rano są w drodze z całym dobytkiem, wtedy, kiedy jest ciemno i nikt ich nie może zobaczyć. Dziesiątki tysięcy Greków żyje obecnie na ulicy, w tym wiele rodzin. Musieli opuścić mieszkania, gdyż nie są w stanie spłacać kredytów, które zaciągnęli na ich zakup.

Skrajna lewica chce przebudować kraj

W aktualnych sondażach przedwyborczych skrajnie lewicowa Syriza jest absolutnym liderem wśród innych ugrupowań, które konkurują ze sobą w wyborach w najbliższą niedzielę (25.01.15). Partia cieszy się ogromnym poparciem społecznym, gdyż Grecy mają dość zaciskania pasa. Theodorus Paraskevopoulos jest współzałożycielem tego radykalnego ugrupowania lewicowego i pełni funkcję doradcy ekonomicznego jego głóśnego lidera Alexisa Tsiprasa. Paraskevopoulos ze zrozumieniem odnosi się do złości swoich rodaków. – Ludziom zabiera się dochody – nie daje żadnej perspektywy na lepsze czasy. Kraj można wydobyć z kryzysu prostym programem oszczędnościowym, to powie pani każdy analityk z uczelni ekonomicznej! – grecki ekonom jest pewny swego. Zapowiada przebudowę Grecji – taki jest zamierzony cel działania jego partii. – Potrzebujemy oddechu. I tak nie można obsłużyć tego długu, bo jest po prostu za wysoki – tłumaczy. Tymczasem zadłużenie wynosi 180 procent rocznego PKB. Paraskevopoulos żąda zamiast tego „szybkiego programu ożywienia gospodarczego”, jak to nazywa. Płaca minimalna, która obecnie wynosi 560 euro, ma być podniesiona do 700 euro. Małe przedsiębiorstwa mają otrzymać odroczenie płatności, a banki będą upaństwowione – takie są plany.

Theodorus Paraskevopoulos
Theodorus ParaskevopoulosZdjęcie: DW/C. Laszczak

Przedsiębiorcy krytykują

Lecz te obietnice budzą wiele wątpliwości. Program wzrostu proponowany przez Syrizę ma być finansowany przede wszystkim z podwyższenia podatków. Wielu greckich przedsiębiorców patrzy na te zamierzenia krzywym okiem. Konstantin Diplaris jest właścicielem drukarni. Założył ją pół wieku temu jego ojciec, a on przejął ją w 1989 roku. Od tamtego czasu już niejedno przeżył. Tuż przed kryzysem ekonomicznym zainwestował w nową produkcję, po czym wkrótce załamał się popyt na usługi. Drukarnia produkuje m.in. opakowania dla piekarni, barów i restauracji. Kiedyś klienci Diplarisa zamawiali u niego nadruki logotypu firmy – teraz zamawiają jak najtańsze produkty. Niedawno musiał zwolnić 50 pracowników, a podwyżka podatków nie jest mu w ogóle w smak. – Chcemy, aby sytuacja się ustabilizowała. Po sześciu latach recesji mamy dosyć tego. Ciągle podwyższa się nam podatki. Nam potrzebna jest płynność – mówi.

Griechenland Wahlen Januar 2015 Plakat Syriza
Plakat wyborczyZdjęcie: Reuters/M. Djurica

Produkcja w kraju równa zeru

Najpilniejszą sprawą jest uruchomienie produkcji w kraju. Tylko w ten sposób można osiągnąć wzrost ekonomiczny. Typowym przykładem działalności gospodarczej w Grecji jest Petros Petropulos. Firma, którą kieruje w Atenach, założyli jego przodkowie 100 lat temu. Firma ma siedzibę poza miastem na działce o powierzchni 16 tys. hektarów. Ale w halach produkcja już dawno stanęła. Zamiast tego stoją tam zagraniczne marki samochodów jak szwedzka Scania czy japońskie Isuzu.

Petros Petropoulos
Petros PetropoulosZdjęcie: DW/C. Laszczak

Kiedyś produkowano tu silniki, traktory, generatory prądu – lecz potem wszystko stanęło. Grecy nie byli w stanie sprostać zagranicznej konkurencji. Dzisiaj importuje się wszystkie maszyny z innych krajów europejskich i z Azji. Petropulos zajmuje się co najwyżej małymi adapcjami i oferuje usługi naprawcze. Greckiej gospodarce brakuje własnej produkcji. Tworzenie wartości dodanej nie ma miejsca we własnym kraju. To dla właściciela firmy jest kluczowym problemem: – Trzeba zmienić to, że nie jesteśmy konkurencyjni. Nasza konkurencyjność jest za niska i ciągle spada.

Odwaga pomimo kryzysu

– Trudno być optymistą, ale to leży w naszej naturze, ciągle przyzwyczajamy się do trudnych warunków – mówią Erietta Tosidou i Melina Pispa, które projektują luksusowe ręczniki i sprzedają je sklepie internetowym „Sun of a Beach” w całej Europie, a nawet w USA i Japonii. Marka ta kojarzy się z wiecznie trwającym w Grecji latem. Młode biznesmenki – 28 i 35 lat – wspierają lokalnych przedsiębiorców i oddają ręczniki do szwalni w Atenach. Mówią, że mają nadzieję przede wszystkim na stabilizację sytuacji ekonomicznej, aby ich firma mogła się dalej rozwijać. – Nasze pokolenie może coś zmienić, chcemy być aktywni, a nie tylko przyglądać się i czekać, co się wydarzy – podkreślają.

Griechenland Online-
Młode producentki ręczników z AtenZdjęcie: DW/C. Laszczak

Claudia Laszczak / Barbara Cöllen