Gysi rezygnuje. Partia "Lewica" na rozdrożu
8 czerwca 2015Gysi piastował stanowisko szefa klubu parlamentarnego "Partii Lewicy" od 2005 roku. W niedzielę (7.06.15), w czasie kongresu partii powiedział, że "dziś po raz ostatni przemawiam na kongresie jako przewodniczący klubu parlamentarnego naszej partii w Bundestagu". Jak dodał, nadszedł czas, by przekazać tę funkcję w młodsze ręce. W październiku klub parlamentarny "Partii Lewicy" wybierze następcę, bądź następców - nieoficjalnie mówi się o dwóch osobach, które razem kierować będą klubem.
Gysi chce pozostać posłem do końca bieżącej kadencji. 67-łetni polityk pozostawia więc sobie otwartą furtkę. W swojej mowie pożegnalnej Gysi przedstawił bardzo osobisty bilans. Rozpoczął od przełomu 1989 roku, kiedy enerdowska partia komunistyczna SED przekształciła się w tzw. "Partię Demokratycznego Socjalizmu" (PDS) a skończył na perspektywach "Lewicy". Gysi wyraźnie opowiedział się za koalicją jego partii z socjaldemokratami i Zielonymi na szczeblu federalnym.
"Kochany, uwielbiany lub znienawidzony"
Gysi jest przekonany, że jego partia w ciągu ostatniego ćwierćwiecza osiągnęła "znaczny poziom akceptacji". W tym czasie był on "kochany, uwielbiany albo znienawidzony". Nie wypowiadając dosłownie słowa "Stasi" ("bezpieka") były adwokat enerdowskich opozycjonistów wspomniał o ciągnącej się za nim dyskusji o jego kontaktach ze służbą bezpieczeństwa NRD. Gysi stwierdził, że nigdy nie zapomni, jak jego sprawą zajęła się komisja immunitetowa Bundestagu, której członkowie zarzucili mu, że był szpiegiem Stasi.
Oprócz "Lewicy" tylko liberałowie z FDP przeciwstawili się temu werdyktowi. Swoje podziękowanie dla FDP Gysi połączył z rekomendacją pod adresem swoich partyjnych towarzyszy - jako ktoś, kto przeżył dyktaturę, może tylko radzić wszystkim, by "chronili państwo prawa".
Przekształcenie SED w PDS i jej integrację z życiem politycznym zjednoczonych Niemiec Gysi określił jako "monstrualnie trudne dokonanie", z którego "można być dumnym". Późniejsze połączenie z zachodnioniemiecką lewicą pod wodzą Oskara Lafontaine'a byłoby nie do pomyślenia bez tego byłego czołowego polityka SPD - podkreślił Gysi. Lafontaine wycofał się już kilka lat temu z kierowania partią. Gysi podąży jego śladami.
NRD kontra kapitalizm
Gysi obszernie rozwodził się nad tym, co powinno charakteryzować "Lewicę". Jego zdaniem powinno to być "krytyczne stanowisko wobec własnej przeszłości". Ograniczanie demokracji i państwa prawa jest dla niego absolutnie niedopuszczalne. Z drugiej strony Gysi wymienił też pozytywne jego zdaniem strony życia w NRD. Nie było tam jakoby "socjalnego wykluczenia", a dostęp do nauki i kultury był dla wszystkich bezpłatny.
W opinii Gysi'ego "Lewica" nie powinna być już kojarzona z "upadłą gospodarką". Jego partia powinna zdefiniować "co nam przeszkadza w kapitaliźmie, a co nie". Banki i koncerny mają "zagrażającą demokracji władzę". Jednocześnie kapitalizm przynosi znakomite efekty na polu nauki i kultury. Wzrost jest czymś pozytywnym. Kto się od niego odżegnuje, ten wzbudza u ludzi wrażenie, że "chce się im coś odebrać".
Gysi przekonywał delegatów na konwencie, że pod określonymi warunkami "Partia Lewicy" powinna wziąć udział w rządach na płaszczyźnie federalnej. Dodał przy tym, że "współodpowiedzialność za NATO, Bundeswehrę i UE" jest "czymś okropnym". Z drugiej strony, podkreślił, 90 procent wyborców "Lewicy" życzy sobie partycypacji ich partii w rządzeniu.
Przeprosiny przyjaciół i krewnych
Zdaniem Gysi'ego jego partia musi być zdolna do zawierania kompromisów nie tracąc swojej tożsamości. Przyznał jednocześnie, że obecnie nie widzi realnych perspektyw na koalicję z socjaldemokratami i Zielonymi. Potencjalni koalicjanci muszą najpierw określić swoje stanowisko wobec "Lewicy". - Czy SPD i Zieloni chcą być jedynie przystawką CDU? - pytał.
Pod koniec niemal godzinnego przemówienia Gysi mówił bardzo emocjonalnie i samokrytycznie. Po 1989 roku znajdował się pod stałym "publicznym nadzorem". Zbyt mało czasu poświęcał na przyjaźnie i rodzinę. Uważał się za zbyt ważnego. Dlatego chce przeprosić za to swoich krewnych i przyjaciół - powiedział załamującym się głosem.
Po pokłonie w stronę delegatów odpowiedzią była dziesięciominutowa owacja na stojąco. Wraz z wycofaniem się Gysi'ego z kierowania partią "Lewica" traci swoją najpopularniejszą twarz. Jako możliwi następcy wymieniani są Sahra Wagenknecht i Dietmar Bartsch. Wagenknecht jest przeciwna koalicji z SPD i Zielonymi na szczeblu federalnym, Bartsch jest umiarkowanym zwolennikiem takiej współpracy. "Lewica" stoi ponownie na rozdrożu.
Marcel Fürstenau / Bartosz Dudek