1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ćwierć wieku Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej

31 grudnia 2023

W dobiegającym końca roku Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej (DWPN) obchodził swoje 25-lecie. Na jego otwarcie 17 lutego 1998 roku przyjechał do Gliwic ówczesny prezydent Niemiec Roman Herzog z żoną Christiane.

https://p.dw.com/p/4aeOp
Lucjan Dzumla
Lucjan DzumlaZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

– Jeśli dziś ktoś powie po prostu Haus, czy też Dom, ludzie, którzy mieli w jakiś sposób do czynienia z Domem Współpracy Polsko-Niemieckiej, od razu wiedzą, o co chodzi – mówi prof. Grzegorz Janusz, który od lat zajmuje się prawami mniejszości narodowych i etnicznych. – Z wszystkimi, ale chyba najlepiej ułożyła się mi współpraca z mniejszością niemiecką – wyznaje w rozmowie z DW naukowiec, który mówi o sobie, że jest „prawnikiem z wykształcenia, a politologiem z wyboru”.

Prof. Janusz kieruje Katedrą Systemów Politycznych i Praw Człowieka na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie. Jest także członkiem rady programowej DWPN.

Dom wyjątkowy

Prezydent Niemiec Roman Herzog podczas uroczystości otwarcia Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej 17 lutego 1998 roku w Gliwicach
Prezydent Niemiec Roman Herzog podczas uroczystości otwarcia Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej 17 lutego 1998 roku w GliwicachZdjęcie: Haus der Deutsch-Polnischen Zusammenarbeit in Gleiwitz

Nieczęsto się zdarza, że regionalna instytucja już na otwarciu gości głowę państwa. – A w Gliwicach miało być nawet dwóch prezydentów – mówi DW Lucjan Dzumla, który od ośmiu lat rządzi Domem jako jego dyrektor generalny.

– Aleksander Kwaśniewski miał jednak wtedy ważną misję zagraniczną – wyjaśnia prof. Dorota Simonides, która jako ówczesna senator z Opola i współzałożycielka Domu uczestniczyła w uroczystości jego otwarcia. – Prezydenta reprezentowała minister Danuta Hübner. Wraz z nią i ówczesnym wojewodą opolskim Ryszardem Zembaczyńskim podpisałam za stronę polską akt powstania Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej.

– To najlepiej pokazuje, że już wtedy Dom był czymś rzeczywiście wyjątkowym – mówi Dzumla. – I tak jest nadal, do dziś – dorzuca. Chyba się nie myli, skoro mimo poważnych dwóch afer finansowych Dom nie tylko przetrwał, ale i nie stał się obiektem ataków antyniemieckiej propagandy prorządowych mediów podczas minionych dwóch kadencji Sejmu.

Dom z Traktatu

– Ten pomysł wziął się z Polsko-Niemieckiego Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy. Aż się prosiło, żeby tej współpracy nadać realny kształt – wspomina prof. Simonides w rozmowie z DW. Według niej także sama nazwa Domu wywodzi się wprost z Traktatu, który okazał się jej zdaniem tak dobry i ważny, że na jego podstawie Polska zawarła niemal identyczne układy z pozostałymi sąsiadami.

– Inicjatorem, założycielem i pierwszym dyrektorem Domu był Tadeusz Schaepe, przedtem szef regionalnego biura Fundacji Friedricha Eberta w Gliwicach – przypomina Lucjan Dzumla.

Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej mieścił się pierwotnie w willi Artura Neumanna przy ulicy Rybnickiej
Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej mieścił się pierwotnie w willi Artura Neumanna przy ulicy RybnickiejZdjęcie: Haus der Deutsch-Polnischen Zusammenarbeit in Gleiwitz

Fundacja niemieckich socjaldemokratów miała siedzibę w willi Artura Neumanna przy ulicy Rybnickiej. Gdy po kilku latach wyprowadzała się z Gliwic, Tadeusz Schaepe założył nowe stowarzyszenie i umieścił je w zwolnionej rezydencji.

– Ten człowiek miał liczne kontakty i niesamowitą siłę przekonywania – mówi jego dzisiejszy następca. – Dla swej koncepcji pozyskał wielu polityków i niemieckich, i polskich. Zarówno z prawicy, jak i z lewicy – podkreśla Lucjan Dzumla.

Sylwetka willi stała się logo Domu i pozostała nim do dziś, choć sam Haus przeprowadził się w 2009 roku z miejskich peryferii do Centrum Edukacji i Biznesu „Nowe Gliwice” przy ulicy Bojkowskiej, które powstało w pięknie odnowionych budynkach dawnej kopalni Gliwice, a w 2018 znowu do centrum miasta, wynajmując niewielkie biuro przy ulicy Górnych Wałów.

Także willa Neumanna została odrestaurowana. Teraz jest reprezentacyjną siedzibą gliwickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.

Dom szkołą samorządności

Prof. Grzegorz Janusz nie był na otwarciu Domu. Trafił tam rok później. Przedtem od 1994 roku zajmował się jako ekspert sejmowy projektem ustawy „o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym”, nad którym Sejm pracował niemal przez trzy kadencje i uchwalił ją dopiero 6 stycznia 2005 roku, kiedy Polska była już członkiem Unii Europejskiej.

– Zostałem zaproszony na zorganizowaną przez Haus konferencję, na której mówiłem właśnie o tej ustawie – wspomina prawnik i politolog z Lublina. – Później ta współpraca mocno się ożywiła, bo w latach 2008-9 Dom uzyskał środki na szkolenia dla samorządowców z gmin, w których co najmniej 20 procent mieszkańców należy do mniejszości – wspomina prof. Janusz. Większość z nich znajduje się na obszarze gdzie oba narody, Polacy i Niemcy, spotykali się od wieków, czyli na Opolszczyźnie. Dlatego z biegiem lat właśnie do Opola przesunęła się znaczna część działań DWPN.

W gminach, w których co najmniej co piąty mieszkaniec podczas spisu powszechnego podał narodowość niemiecką, można w kontaktach z urzędami używać języka ojczystego, w tym wypadku niemieckiego. Można też używać nazwy miejscowości w tym języku, na przykład na dwujęzycznych tablicach drogowych. Ale nie dzieje się tak z automatu, trzeba o to wystąpić. Prof. Janusz tłumaczył więc górnośląskim samorządowcom (dzisiejsze Opolskie to część Górnego Śląska), co muszą zrobić, żeby uzyskać stosowne wpisy do rejestru urzędowego gmin.

– Dzięki tym spotkaniom poznałem wielu samorządowców z Opolszczyzny. Chyba nawet więcej niż z Lubelszczyzny – uśmiecha się profesor UMCS.

Prof. Grzegorz Janusz
Prof. Grzegorz JanuszZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Dom miejscem spotkań

– Naszymi członkami są inne stowarzyszenia, zarówno polskie, jak i niemieckie. Rozmaite. Gospodarcze, społeczne, kulturalne. A także towarzystwa polsko-niemieckie – mówi DW dyrektor Domu/Hausu. – Jesteśmy organizacją ponadpartyjną, niezależną politycznie, niezależną od jakiejś jednej opcji, która nas by finansowała – podkreśla Lucjan Dzumla.

– Naszymi bardzo ważnymi partnerami są organizacje mniejszości niemieckiej ZNSSK, czyli Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce (niemiecka nazwa: Verband der deutschen sozial-kulturellen Gesellschaften in Polen, VDG) oraz dwa Towarzystwa Społeczno-Kulturalne Niemców: TSKN na Śląsku Opolskim (Sozial-Kulturelle Gesellschaft der deutschen Minderheit im Oppelner Schlesien, SKGD) i TSKN Województwa Śląskiego (Deutscher Freundschaftskreis im Bezirk Schlesien, DFK) – dodaje dyrektor Domu.

Rafał Bartek
Rafał BartekZdjęcie: Aureliusz M. Pedziwol/DW

Według ostatniego sprawozdania finansowego, dostępnego na stronie haus.pl, najważniejszym sponsorem stowarzyszenia jest niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych, które w 2021 roku pokryło prawie dwie trzecie (63 procent) z niemal dokładnie trzech milionów złotych przeznaczonych na jego działalność. Jego polski odpowiednik, MSWiA, dołożył 11 procent tej kwoty. Dziesięć procent wpłacił konsulat Niemiec w Opolu, kolejnych dziewięć zapewniły instytucje i władze regionalne: stworzona przez organizacje mniejszości Fundacja Rozwoju Śląska oraz urzędy marszałkowskie województw śląskiego i opolskiego.

W gronie sponsorów, którzy złożyli się na pozostałe sześć procent, najważniejszymi są dwie fundacje polityczne z Niemiec: chadecka Konrada Adenauera i socjaldemokratyczna Friedricha Eberta, a także krakowski oddział Instytutu Goethego.

Dom jako pokusa

Tadeusz Schaepe zmarł w 2004 roku. Na czele Hausu stanął były wiceprezydent Gliwic Krystian Tomala. W 2006 roku podał się do dymisji. Katowicki dodatek „Gazety Wyborczej” napisał o nim wówczas, że „nie dał sobie rady z finansami instytucji”, a zlecona przez władze Domu kontrola „ujawniła, że placówka ma 600 tys. zł długów”. Na chwilę władzę w DWPN, jako prezes zarządu, przejął Ryszard Galla, poseł mniejszości niemieckiej z Opola, po nim przez następne dwa lata obowiązki dyrektora pełnił Marcin Wiatr, który jest dzisiaj sekretarzem naukowym Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej.

W 2008 roku dyrektorem Hausu stał się na kolejnych siedem lat Rafał Bartek, wówczas już działacz, a dziś prezes opolskiego TSKN oraz całego ZNSSK, a jednocześnie polityk regionalny, od 2018 roku przewodniczący sejmiku opolskiego. Jednym z jego pierwszych dokonań na czele Domu, już w grudniu 2008 roku, było wykrycie wielkich braków w kasie i zawiadomienie prokuratury, w wyniku czego już w styczniu aresztowana została księgowa DWPN Jolanta P., skazana później na dwa lata więzienia za zagarnięcie w latach 1999-2008 ponad 1,2 miliona złotych.

W toku śledztwa, które zaczęło się w 2010 roku ujawniona została druga afera. Tym razem chodziło o sprzeczne z prawem rozliczenia projektów, o faktury, rachunki, czy koszty podróży służbowych przedstawiane jednocześnie kilku różnym sponsorom i przez nich opłacane. Pięć lat później prokuratorzy z Katowic skierowali do sądu akt oskarżenia przeciw pracownicy Domu Katarzynie S., która w latach 2005-8 odpowiadała za projekty kulturalne. Po kolejnych dwóch latach dołączyły do niej była wiceszefowa DWPN Ewa M. i była menedżerka projektów kulturalnych Iwona S.

Wśród oszukanych na łączną kwotę 1,5 miliona złotych mieli znaleźć się praktycznie wszyscy sponsorzy z obu stron polsko-niemieckiej granicy. O sprawie obszernie informowały w 2020 roku „Nowiny Gliwickie”, według których do tego czasu zarzuty prokuratorskie usłyszało 18 osób. Jednak mimo tego, że od rozpoczęcia śledztwa minęło już trzynaście lat, sprawa wciąż jeszcze nie znalazła finału w sądzie.

Profesor Dorota Simonides
Profesor Dorota SimonidesZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

Dom młodych

– Cieszę się, ze mimo tej trudnej historii Haus przetrwał i mógł świętować kolejne jubileusze, bo działania na rzecz pojednania polsko-niemieckiego są ważne – mówi DW Rafał Bartek. – W sposób szczególny doświadczamy tego w ostatnich czasach – dodaje.

Prof. Grzegorza Janusza cieszą zaś ci, których ujrzał podczas krótkiej jubileuszowej uroczystości na ostatnim Seminarium Śląskim. – Te młode dziewczęta, które dziękowały dyrektorowi Lucjanowi Dzumli i jego zastępczyni Irenie Machurze za ich pracę, to przecież były całkiem nowe osoby. Starsi wykształcili sobie następców. To ważne, bo dobrze wpływa na jakość działań Domu.

– Zależało nam na tym, żebyśmy mogli się wzajemnie bliżej poznać. Niemcy z Polakami, Polacy z Niemcami – mówi prof. Dorota Simonides. – Po II wojnie światowej nie było to wcale ani łatwe, ani oczywiste. Dlatego już wcześniej powstał Jugendwerk, czyli Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży, dlatego w Polsce zaczął działać Instytut Goethego. Dlatego powstał też Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>