„Spiegel”: wojna na wschodzie była niemieckim kolonializmem
15 kwietnia 2021„Pytanie, o które tu chodzi, jest tylko pozornie proste: czy niemieckie doświadczenie kolonialne ogranicza się do czasu, gdy Niemcy formalnie były potęgą kolonialną, czyli do lat 1884-1919? Czy też idea kolonialna odegrała także inną rolę i stanowi ważną ciągłość w historii Niemiec i posiada duży potencjał do wyjaśnienia szczególnie czasów narodowego socjalizmu?” – pyta w artykule opublikowanym na łamach internetowego wydania „Spiegel Geschichte” Juergen Zimmerer, profesor historii globalnej na Uniwersytecie w Hamburgu.
Zimmerer odpowiada: „nie ulega wątpliwości”, że agresja i wojna na wyniszczenie przeciwko Polsce i Związkowi Radzieckiemu stała w tradycji niemieckiego kolonializmu. Takie ambicje Niemiec nie zakończyły się bowiem z utratą kolonii w Afryce w 1919 r., ale dopiero w 1945 r., gdy nie powiodła się druga próba założenia imperium kolonialnego, tym razem na wschodzie – pisze Zimmerer.
„Kolonialnia amnezja”
Jak przyznaje historyk, jego artykuł to głos w dyskusji, która toczy się w Niemczech wokół teorii postkolonialnej i pytania, jak upamiętnić niemieckie ofiary. Jego zdaniem „kolonialna amnezja prowadzi do poważnej luki w zrozumieniu zbrodni Trzeciej Rzeszy, a co za tym idzie do rozliczenia się z nich”. Niektórzy z komentatorów argumentują bowiem, że zbrodnie nazistów nie miały nic wspólnego z kolonializmem, a każde takie porównanie relatywizuje Holokaust. Jednak według Zimmerera takie porównanie jest potrzebne, żeby zrozumieć jak doszło do tych zbrodni i dlaczego tak wielu Niemców zostało sprawcami.
Na kolonialny charakter wojny na wschodzie wskazują same wypowiedzi nazistów. Na przykład Hanns Johst, sekretarz Heinricha Himmlera, po podróży przez okupowaną Polskę zimą 1939/40 oświadczył: „Polacy nie są narodem państwowotwórczym (…) Kraj, który ma tak niewielkie pojęcie o charakterze osadnictwa (…) jest ziemią kolonialną”. Także Adolf Hitler mówił o Rosji: „To nasze Indie i tak jak Anglicy rządzą nimi za pomocą garstki ludzi, tak też my będziemy rządzić tym obszarem kolonialnym”.
Historyczna ciągłość
Także motywy nazistów, którzy wierzyli w darwinistyczną walkę narodów, którą wygra silniejszy, wskazują na ciągłość niemieckiej tradycji kolonialnej. „Przed 1919 r. Lebensraumu poszukiwano w terytoriach zamorskich, a od 1933/39 w Europie Wschodniej, gdzie można było nawiązać do wielowiekowych idei kolonizacji Wschodu” – pisze historyk. Te podobieństwa czyniły plany nazistów atrakcyjnymi dla wielu Niemców, bo już je znali.
Historyk zaznacza, że wojna na wschodzie w dużym stopniu przypominała „wojnę rasową”, tak samo jak wojna kolonialna przeciwko Herero i Nama w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiaj Namibia). Kolonialna ciągłość demonstrowała się w sposobie prowadzenia walki (w obydwu przypadkach żołnierzy nie obowiązywały zasady „cywilizowanej” wojny) oraz w podejściu do lokalnej ludności (społeczeństwo miało być urządzone na nowo według rasistowskich teorii, bez uwagi na zastane struktury).
Zbrodnie nazistów zakorzenione w niemieckiej historii
Zimmerer wyjaśnia, że mimo podobieństw między kolonialnymi zbrodniami w Afryce i na wschodzie Europy ważną różnicę stanowiła rola przypisana Żydom. „Antysemityzm różni się od antyslawizmu i rasizmu kolonialnego swoją wielowiekową historią i ideą żydowskiego spisku światowego”– pisze Zimmerer. Wyjaśnia, że błędne byłoby uznanie Holokaustu za konsekwencję ludobójstwa na Herero i Nama. Ale równie zwodnicze jest „zaprzeczanie, że wojna na wyniszczenie i ludobójstwo należała do repertuaru niemieckiej administracji i niemieckiego wojska na kilkadziesiąt lat przed narodowym socjalizmem” – pisze historyk.
„Poszerzenie perspektywy i wzięcie pod uwagę podobieństw kolonialnych nie relatywizuje Holokaustu”– argumentuje Zimmerer i dodaje: „Wręcz przeciwnie: pomaga jeszcze dokładniej ujawnić wyjątkowość Holokaustu, czyli specyfikę antysemityzmu”.
Uwzględnienie postkolonialnej perspektywy pokazuje za to, że zbrodnie Trzeciej Rzeszy były jeszcze mocniej zakotwiczone w historii Niemiec, niż Niemcy są to na ogół skłonni zaakceptować – ocenia Zimmerer. I dodaje, że postkolonialna perspektywa „leży w poprzek muru, jakim niektórzy chcieliby oddzielić Auschwitz od »normalnej« niemieckiej historii”.