Historyk: błędy polityki wobec Rosji w erze Merkel
7 czerwca 2024„W Niemczech nadal mocno rozpowszechnione jest przekonanie, że obecną sytuację wojny można zażegnać poprzez stworzenie pewnego rodzaju stabilności w stosunkach z Rosją Putina” – mówi w wywiadie dla dziennika „Sueddeutsche Zeitung” niemiecki historyk Heinrich August Winkler. Jego zdaniem taką tradycję myślenia kultywuje przede wszystkim „baza SPD, która wciąż ma romantyczny obraz Willy'ego Brandta i Egona Bahra”. Brandt, socjaldemokratyczny kanclerz Niemiec w latach 1969–1974, i jego doradca Bahr zapoczątkowali nową politykę wschodnią RFN i zbliżenie z ZSRR.
„Fatalne jest to, że jest to forma myślenia w kategoriach wielkich mocarstw. My, Niemcy i Rosjanie, jesteśmy wielcy. To, co myślą maluczcy, Bałtowie, Polacy czy Czesi, ma drugorzędne znaczenie” – przyznaje Winkler.
Jak ocenia, kontynuacją tej tradycji była postawa niemieckich rządów w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Dlatego historyk apeluje o „samokrytyczne rozliczenie tej drugiej fazy Ostpolitik”. „Trzeba być radykalnym w duchu Karola Marksa i dotrzeć do korzeni sprawy, zamiast idealizować” – ocenia.
Bez złudzeń co do Rosji Putina
Zdaniem Winklera obecny kanclerz Olaf Scholz nigdy nie podzielał „iluzji Gerharda Schroedera odnośnie do polityki wobec Rosji”. „Ale do samego końca, nawet na wczesnych etapach swojego kanclerstwa, opisywał gazociąg Nord Stream 2 jako projekt czysto prywatny – tak jak jego poprzedniczka Angela Merkel. Zwrot nastąpił bardzo późno, a mianowicie dopiero po rozpoczęciu otwartej rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego 2022 r., chociaż punkt zwrotny faktycznie rozpoczął się znacznie wcześniej, bo w 2014 r. wraz z aneksją Krymu z naruszeniem prawa międzynarodowego i rozpoczęciem wojny hybrydowej w Donbasie. Rok 2014 był prawdziwą cezurą” – przyznaje niemiecki historyk.
Dodaje, że także chadecka kanclerz Angela Merkel nie miała złudzeń co do agresywnego charakteru polityki Putina, a jej wypowiedzi diametralnie różniły się od tego, co mówił Schroeder. „Jednak w sprawie dostaw energii nie wyciągnęła żadnych konsekwencji. Wręcz przeciwnie. To był strategiczny błąd” – podkreśla Winkler.
Wiąże się z tym niewystarczające przygotowanie na wypadek konfliktu zbrojnego. „Rzeczywiście zbyt mało mówi się w tym kontekście o erze Merkel. Istniała również chrześcijańsko-demokratyczna polityka wobec Rosji, która, nie całkiem przypadkowo, w dużej mierze pokrywała się z tym, czego chciała Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki (Ostausschuss - red.) CDU i CSU ignorowały zagrożenia tak samo jak SPD. Ten rozdział należy rozliczyć” – powiedział.
Zachód przed największym wyzwaniem od dekad
85-letni historyk przyznaje, że nie przypomina sobie większych wyzwań dla Zachodu, niż te obecne. Jak zaznacza, „wewnętrzne zagrożenie dla Zachodu jest co najmniej tak samo istotne jak zagrożenie zewnętrzne, a może nawet większe”. Zauważa, że w wielki kryzys gospodarczy na początku lat 30. XX wieku w podobnym stopniu dotknął Niemcy oraz USA i Wielką Brytanię. Jednak w tych dwóch krajach demokracja przetrwała, a tylko Niemcy podążyły ścieżką dyktatury. „Niestety, nie możemy już powiedzieć, że demokracja w USA jest tak silna jak wtedy. Erozja amerykańskiej demokracji posunęła się tak daleko, częściowo z powodu autorytarnej transformacji Partii Republikańskiej, że musimy spodziewać się najgorszego. Tym większa odpowiedzialność spoczywa na europejskich demokracjach, które powinny zdawać sobie sprawę z tego, jaka jest dla nich stawka, jeśli narodowy populizm zatriumfuje w coraz większej liczbie krajów” – przestrzega Winkler.
„Mogę mieć tylko nadzieję, że późne procesy uczenia się w Niemczech były wystarczająco intensywne i trwałe, aby uniemożliwić narodowym populistom zwycięstwo” – dodaje, przyznając, że jest optymistą.