Inflacja zastąpi deflację
8 marca 2010Najpierw dobra wiadomość: recesję przezwyciężono. Po niej mniej dobra: stopa wzrostu będzie mizerna, a ożywienie kapryśne. W pierwszym półroczu przyszłego roku gospodarka utnie w fazie niskiego wzrostu, by nabrać tempa w drugim półroczu, mówi Mayer. W strefie euro maksymalny wzrost wyniesie 2 procent. Także w najbliższej dekadzie dla Europy i USA Mayer prognozuje średni wzrost 2 procent. 5 procent osiągną natomiast rynki wschodzące.
Inflacja ante portas
Na razie kwestia inflacji nie jest aktualnym problemem dla państw przemysłowych. Ale na średnią metę (słynna pięciolatka) Thomas Mayer prognozuje inflację w wysokości znacznie powyżej dwóch procent. A dwa procent to właśnie granica inflacji w eurostrefie. Aktualnie inflacja wynosi jeszcze poniżej 1 procent. Najważniejszym powodem tego rozwoju jest wysokie zadłużenie państwa, które poważnie wzrosło na skutek walki z kryzysem gospodarczym. O ile deficyt państwa przed kryzysem wynosił w państwach przemysłowych 80 procent PKB, to około roku 2020 może on wynieść około 140 procent!
Deflacja, groźna wizja
Bajońskie sumy, jakie banki centralne rzuciły na rynki dla ratowania systemów bankowych, wywierają dodatkową presję inflacyjną. Lecz nie wszyscy eksperci dostrzegają ryzyko wyższej inflacji. Nie brak i takich, którzy roztaczają groźną wizję deflacji (zjawiska spadku cen). Na pierwszy rzut oka wygląda to atrakcyjnie dla konsumenta. Jednak deflacja wywołuje ten skutek, że nabywcy, spekulując na dalszy spadek cen, wstrzymują się od zakupów, paraliżując w konsekwencji gospodarkę. Byliśmy tego świadkami w Japonii w latach 90. ubiegłego wieku.
Zhang Danhong/ Jan Kowalski
red. odp.: Bartosz Dudek