Internet narzędziem ucisku. Eksperci ostrzegają
19 września 2012Jedno, drugie kliknięcie, małe okno z krótkim pytaniem i już można dowiedzieć się wszystkiego o nieostrożnym użytkowniku internetu: adres poczty elektronicznej, strona internetowa, profil na twitterze. - Zdradzieckie są przede wszystkim zdjęcia - mówi Chris Böhmer, który na drugiej konferencji poświęconej internetowi w Berlinie wyjaśnia, jak działa internetowy stalking, definiowany jako złośliwe i powtarzające się naprzykrzanie się, czy prześladowanie, zagrażające czyjemuś bezpieczeństwu. - Możliwe jest nawet dokładne określenie, jakim aparatem zostało zrobione zdjęcie. Potem można znaleźć w sieci więcej zdjęć, wykonanych dokładnie tym samym modelem aparatu.
W państwach o ustroju autorytarnym, które są świadome potęgi internetu, bardzo często stosuje się inwigilację elektroniczną, która dla jednych jest dobrze prosperującym interesem, zaś dla innych systemem kontroli, niebezpiecznym dla obywateli. - Kiedy system znajduje się w niewłaściwych rękach, może dojść nawet do rozlewu krwi - ostrzega Wenzel Michalski z Human Rights Watch (HRW) - Oprogramowania kontrolne są jak miny lądowe, więc powinno się obchodzić z nimi tak samo, czyli ostrożnie - dodaje Michalski.
Prawa człowieka offline - online
Co więc należałoby uczynić? Nałożyć embargo? Wydać ogólny zakaz produkcji? Dokładnie te pytania były punktem spornym na berlińskim spotkaniu, zorganizowanym przez niemiecki MSZ we współpracy z Human Rights Watch oraz wieloma uniwersyteckimi instytutami badawczymi.
Przed kilkoma miesiącami Rada Praw Człowieka ONZ podała do wiadomości, że prawa człowieka obowiązują w sieci na takich samych zasadach jak w życiu realnym i powinny być odpowiednio chronione. Jak miałoby to wyglądać, nie wyjaśniono. Nawet na co dzień prawa człowieka, m.in. wolność słowa, swobodny dostęp do informacji czy prawo do nauki, są łamane. Ochrona praw człowieka, w globalnym, stale rozwijającym się świecie wirtualnym, jest mamucim zadaniem.
Balansowanie na krawędzi
120 uczestników konferencji w Berline zajmowało się również pytaniami typu: Jak można osiągnąć wolność słowa w internecie, chroniąc przy tym prawa człowieka? Jak można zagwarantować bezpieczny dostęp do internetu? Jaką rolę odgrywają przy tym firmy typu Google i Facebook? Oraz: czy powinny powstać nowe wytyczne dotyczące inwigilacji?
Minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle stwierdził, że za sprawą internetu globalizacja przybrała formę "High speed". - Sieć, to zarówno szanse, ryzyko, jak i wyzwanie - mówił Westerwelle - Państwom autorytarnym nie wolno dać do dyspozycji systemów kontrolnych, by mogły śledzić poczynania swoich obywateli.
Małe kroki
Nie tylko ustawodawcy, lecz także osoby z branży gospodarczej powinny zastanowić się nad tym, jak uniknąć nadużyć oraz pogwałcenia praw człowieka w internecie. Jest to polityka małych kroków i innej możliwości nie ma, gdyż z internetu korzystają już miliardy ludzi, i stale ich przybywa - twierdzą eksperci. Prof. Wolfgang Kleinwächter, specjalista ds. polityki internetowej a zarazem przewodniczący konferencji w Berlinie mówi: "Internet ciągle się rozrasta. Kolejni użytkownicy będą jednak pochodzić z państw terrorystycznych. Internet narodził się zaś w krajach demokratycznych".
Monika Griebeler/ Patrycja Osęka
red.odp.: Iwona D. Metzner