Irlandzki impas w rokowaniach o brexicie
4 grudnia 2017
Theresa May i Jean-Claude Juncker nie zdołali porozumieć się dziś co do zapisów o pobrexitowej granicy między Irlandią i Irlandią Północną. Choć to miało być spotkanie „ostatniej szansy” przed grudniowym szczytem UE, to Bruksela jest gotowa na nowe rozmowy w tym tygodniu.
Brytyjskiemu rządowi Theresy May bardzo zależy, by szczyt UE dał 15 grudnia zielone światło dla drugiej fazy negocjacji brexitowych, czyli dla rozmów o okołodwuletnim okresie przejściowym po wyjściu Londynu z UE w marcu 2019 r. oraz o głównych zasadach przyszłych stosunków handlowych Unii Europejskiej z Brytyjczykami. Brytyjski biznes – jak boją się władze w Londynie - zacznie wkrótce zamrażać decyzje inwestycyjne na najbliższe dwa-trzy lata, jeśli w najbliższych kilkunastu tygodniach nie rozjaśni się sytuacja co do warunków handlu w Unią w okresie przejściowym od wiosny 2019 r. Szkopuł w tym, że Unia nie chce przejść do drugiej fazy rokowań bez „wystarczającego postępu” co do uregulowania rachunków Londynu wobec budżetu UE, praw obywateli UE (w tym Polaków) w Wlk. Brytanii oraz pobrexitowej granicy między Irlandią i Irlandią Płn.
Obecnie największą zagwozdką jest Irlandia, która była w poniedziałek głównym tematem rozmów premier Theresy May oraz szefa Komisji Europejskiej Jeana-Calude'a Junckera w Brukseli. Dublin nie chce, by po brexicie na granicy z Irlandią Płn. pojawiły się kontrole graniczne, bo nie tylko niszczyłoby to obecną głęboką integrację gospodarczą całej wyspy, ale też uderzałoby w pokojowe „porozumienie wielkopiątkowe” zawarte w 1998 r. przez Londyn, Dublin oraz główne partie polityczne Irlandii Płn. Nie chodzi tu o kontrole paszportowe (swobodny przepływ ludzi jest łatwy do zagwarantowani), lecz o kontrole towarów, a także o ich ewentualne clenie.
Dublin trochę spuszcza z tonu
Dlatego irlandzki premier Leo Varadkar żądał aż do poniedziałku rano, by Londyn zobowiązał się na piśmie, że po brexicie między Irlandią i Irlandią Płn. nie powstaną „rozbieżności regulacyjne” w handlu i usługach, co de facto oznaczałoby pozostanie Irlandii Płn. we wspólnym rynku wewnętrznym UE. Nadawałoby to jej bardzo specyficzny status w Wlk. Brytanii i ostatecznie groziło potrzebą wprowadzenie kontroli na wewnętrznych granicach między Irlandią Płn. a resztą Zjednoczonego Królestwa. To było nie do przełknięcia dla premier May, więc Irlandczycy nieco spuścili dzisiaj z tonu i – wedle nieoficjalnych przecieków – byli gotowi zadowolić się obietnicą nie „braku rozbieżności”, lecz co do „dostosowania regulacyjnego” między Irlandią i Irlandią Płn. To byłby typowy brukselski kompromis - poprzez bardzo ogólnikowy zapis, którego szczegółową interpretację odsunięto by na drugą fazę rokowań brexitowych między Londynem i Brukselą.
- Pomimo naszych wysiłków i postępu z ostatnich dni pełne porozumienie nie jest dziś możliwe – ogłosił w poniedziałek po południu Juncker ku zaskoczeniu sporej części unijnej Brukseli, która – zgodnie z bardzo pozytywnie brzmiącymi przeciekami – czekała od około południa na ugodę z May. Na tej samej konferencji prasowej brytyjska premier May zapowiedziała, że negocjacje zostaną wznowione przed końcem tego tygodnia. – Osiągnięcie „wystarczającego postępu” do 15 grudnia jest możliwe – powiedział Juncker, choć wcześniej i on, i Donald Tusk deklarowali, że po dzisiejszym poniedziałku nie będzie już czasu na rozstrzygające rozmowy przed grudniowym szczytem UE.
Irlandzcy unioniści przeciw ugodzie
Za klapę poniedziałkowych rozmów odpowiadają rosnące wewnątrzbrytyjskie kłopoty May. Z jednej strony premierzy Szkoci i Walii ogłosili dziś na Twitterze, że chcą statusu podobnego do Irlandii Płn, czyli „dostosowania regulacyjnego” do UE po brexicie. A z drugiej strony Arlene Foster, przywódczyni partii północnoirlandzkich unionistów (DUP) ostrzegła dziś, że nie godzi się na żadne wyjątkowe warunki brexitu dla Irlandii Płn., która – zdaniem DUP - powinna wyjść z UE na tych samych zasadach, co reszta Wlk. Brytanii. Mniejszościowy rząd May potrzebuje wsparcia DUP w izbie Gmin, więc premier wydzwaniała dziś z Brukseli do Foster, ale jej nie przekonała do kompromisu. Do tego dochodzi wewnętrzny konflikt w rządzie co do kształtu brexitu.
Jeśli Unii i Wlk. Brytanii nie uda się zamknąć pierwszej fazy rokowań w grudniu, Tusk prawdopodobnie będzie musiał zwołać nadzwyczajny szczyt UE w styczniu bądź lutym.
Tomasz Bielecki, Bruksela