"Islam to także niemiecka religia": reakcje na przemówienie prezydenta RFN
5 października 2010„Słowa prezydenta są jasnym, wyraźnym sygnałem dla wszystkich muzułmanów w Niemczech”, powiedział przewodniczący rady Aiman Mazyek w odniesieniu do wygłoszonej w Bremie mowy prezydenta Wulffa.
Przemówienie bardzo potrzebne
W dwudziestą rocznicę zjednoczenia Niemiec Wulff określił się jako prezydent wszystkich ludzi, którzy mieszkają w Niemczech, wyraźnie włączając w to muzułmanów. Ponadto chrześcijański demokrata postawił islam w jednym szeregu z chrześcijaństwem i judaizmem. Nazajutrz (04.10.2010) Mazyek komentował wystąpienie Wulffa w Bremie w wielu mediach.
W wywiadzie dla bulwarowej gazety „Bild” Mazyek wyraził przekonanie, iż swoim wystąpieniem Wulff pokazał, że różne pomysły na życie oraz różnorodność są w Niemczech dobrze widziane. Zdaniem nowego, wybranego we wrześniu 2010 roku, przewodniczącego rady muzułmańskiej, „przemówienie Wulffa było znakiem, że muzułmanie nie są obywatelami drugiej kategorii”.
Rozmawiając z „Berliner Zeitung” Wulff podkreślił, że stwierdzenie „Jesteśmy jednym narodem!” nie jest opisem stanu faktycznego, lecz apelem skierowanym do wszystkich obywateli. Zdaniem Mazyeka Niemcy obecnie przechodzą przez okres gospodarczych i społecznych niepokojów. Wtedy zaś zawsze istnieje groźba, że ludzie dadzą się nabrać na populistów i szarlatanów, którzy oferują proste rozwiązania. "W tej sytuacji przemówienie prezydenta było bardzo potrzebne, ponieważ wprowadza rozróżnienia", tłumaczy przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów.
Nie tylko pochwały
Krytyczniej wypowiadał się po niedzielnym wystąpieniu prezydenta biskup Hans-Jochen Jaschke. W rozmowie z gazetą „Bild” stwierdził, że „muzułmanie powinni czuć się w Niemczech jak w domu, ale jednocześnie powinni też respektować naszą konstytucję“. Według Jaschkego Niemcy są dalej silnie kształtowane przez chrześcijańską kulturę i tradycję. "A ja walczę o to, żebyśmy się tej tradycji nie wyrzekli. Muzułmanie muszą tę kulturę większości respektować", mówił Jaschke.
Znawca islamu Peter Scholl-Latour w wywiadzie dla tej samej gazety powiedział, że dziwi się wypowiedziom Wulffa. "Mamy zachodnio-chrześcijańsko-żydowską kulturę, która nie jest tożsama z islamem", przekonywał Scholl-Latour.
„Islam też jest częścią Niemiec”
Prezydent Wulff w swoim wystąpieniu nawoływał Niemców do otwartości wobec ludzi należących do innych kultur i religii. Przynależność, jak podkreślał Wulff, nie może być ograniczona do paszportu, historii rodzinnej, czy też wiary. W kontekście chrześcijańsko-żydowskiej historii chrześcijaństwo i judaizm są bez wątpienia częścią składową kultury i tradycji Niemiec. "Ale islam też w międzyczasie stał niemiecką religią", tłumaczył prezydent, powołując się na Goethego. Ten już 200 lat temu stwierdził, iż wschodu i zachodu nie da się już od siebie oddzielić.
Także kanclerz Niemiec Angela Merkel włączyła się do poniedziałkowej dyskusji o islamie. Podczas prezentacji książki byłego premiera Hesji Rolanda Kocha, zatytułowanej „Konserwatywnie. Bez wartości i zasad nie da się tworzyć państwa”, Merkel zażądała od muzułmanów w Niemczech, by stosowali się do podstawowych wartości obowiązujących w Republice Federalnej oraz do konstytucji.
"W tej kwestii nie ma tolerancji", powiedziała Merkel w Berlinie. Według kanclerz Niemiec obecnie Niemcy utożsamiają islam także z takimi zjawiskami, jak brak równouprawnienia między mężczyzną a kobietą, czy też z morderstwami kobiet łamiących nakazy Koranu. Dodała, że w Niemczech panuje oczywiście wolność religijna i także islam jest mile widziany. "Musi to być jednak islam, który poczuwa się do naszych podstawowych wartości. Inaczej lęki w społeczeństwie pogłębią się, a to nie może być naszym celem", przekonywała Merkel.
Marion Linnenbrink / Adam de Nisau
red. odp. Bartosz Dudek