Islam. W poszukiwaniu siebie
3 grudnia 2009Muhammad Asad jest jedną z najbardziej fascynujących postaci XX wieku. W Niemczech właśnie wznowiono jego „Drogę do Mekki”. Czyta się ją z zapartym tchem. To doskonała książka podróżnicza i przygodowa. Polityka kolonializmu i fascynacja Orientem nie są tu jednak najważniejsze. Książka opowiada o przemianie potomka religijnej rodziny żydowskiej w praktykującego muzułmanina i ważnego myślicieli ubiegłego wieku.
Dekadencka młodość
Muhammad Asad urodził się we Lwowie, 2 lipca 1900 r. jako Leopold Weiss. Był drugim z trójki rodzeństwa. Ojciec był prawnikiem, dziadek – rabinem z Czerniowic. Rodzice wychowali chłopca w zgodnie z nakazami religii.
Młody Leopold jako 14-latek postanowił zaciągnąć się do austriackiego wojska. Chciał walczyć na frontach I Wojny Światowej. Rodzice w ostatniej chwili zdołali temu zapobiec.
Weiss spędził wczesną młodość w Wiedniu. Studiował historię sztuki i filozofię. Przede wszystkim przesiadywał jednak w wiedeńskich kafejkach. Był to czas wielkiej mody na psychoanalizę. Jednym z jego rozmówców był Alfred Adler, uczeń Freuda, twórca tzw. psychologii indywidualnej.
Z Wiednia Weiss przeniósł do Berlina. Pracował m.in. z Friedrichem Wilhelmem Murnauem, reżyserem słynnego filmu „Nosferatu – symfonia grozy”. Święcił też triumfy jako korespondent „Frankfurter Zeitung”. Dekadencja niemieckiej stolicy lat 20-tych pociągała go. Ślady licznych miłostek odnajdują się na kartach jego późniejszej autobiografii.
Zniechęcenie Europą
Z czasem okazało się, że Weiss nie odnalazł się w codzienności wielkomiejskiego Berlina. W 1922 r. skorzystał z zaproszenia wuja i wyjechał do Palestyny. Jako korespondent dawał wyraz swojej niechęci do syjonizmu. Przedstawiał obawy Arabów związane z tym rozwijającym się wtedy ruchem. W Palestynie zetknął się też z Beduinami. Zafascynował się ich przywiązaniem do tradycji, dumą i braterstwem - cechami, których nie znalazł w Europie.
W 1926 r. przeszedł na islam w gminie muzułmańskiej w Berlinie. Odtąd nazywał się Muhammad Asad. Zgodnie z tradycją wyruszył na pielgrzymkę do Mekki – Hadżdż. Dziełem życia Asada jest wydany w 1980 r. przekład Koranu z kometarzami (The Message of the Quran – Przesłanie Koranu).
Asad przez wiele lat przyjaźnił się z królem Arabii Saudyjskiej Ibnem-Saudem. Podróżował po Afganistanie, Iranie i Egipcie. W Indiach poznał poetę i wpływowego polityka Muhammada Ikbala, z którym przygotowywał szkic konstytucji Pakistanu. Został później pierwszym ambasadorem tego kraju przy ONZ.
Kontrasty robią wrażenie
Georg Misch, austriacki reżyser, jest zafascynowany postacią Asada. Mówi o „dualiźmie” jego osobowości. W swoim najnowszym filmie twórca podąża tropami „Drogi do Mekki”. „Asad był Austriakiem, zarazem w znacznym stopniu przyczynił się do powstania Pakistanu. Był Żydem, który stał się jednym z najwybitniejszych Muzułmanów. To pozornie wykluczające się aspekty – jednak te kontrasty zrobiły na mnie wrażenie”.
Muhammad Asad chciał przed wszystkim pokazać zachodniemu czytelnikowi, jak błędne są jego wyobrażenia o świecie islamskim. Asad, jako autorytet i znawca Koranu, sięgał w swoich pismach do źródeł islamu. Starał się jednak nikogo nie pouczać.
Asad nie rezygnował w swojej wierze z rozumu, podkreśla Wilfried Hoffmann, islamski filozof i przyjaciel Asada. „Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie kompromisu", mówi. "Asad jest właśnie takim kompromisem”.
Zemsta dogmatyków
Muhammad Asad zmarł 20 lutego 1992 roku. Ostatnie lata spędził w południowej Hiszpanii, w muzułmańskiej niegdyś Andaluzji. Nie krył rozczarowania islamskimi ekstremistami. Jego zdaniem „Muzułmanie nie zasłużyli na tak wspaniałą religię”.
Ostatni epizod filmu „Droga do Mekki” został nakręcony przy grobie Asada w Grenadzie. To symboliczna scena. Były asystent Asada dyskutuje z miejscowym imamem. Zdaniem duchownego nagrobek uczonego jest za wysoki. Nie jest zatem muzułmański i trzeba skorygować w nim chrześcijańsko-europejskie wpływy. Asystent tłumaczy, że taki nagrobek życzył sobie zmarły. Imam odchodzi w milczeniu. „Biedny człowiek”, mówi asystent zgarniając z grobu liście. „Całe życie walczył ze skostniałymi dogmatykami, a ci nawet po śmierci nie dają mu spokoju”.
Lewis Gropp / Stanisław Strasburger
red. odp.: Bartosz Dudek