1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak brytyjska monarchia scala cały kraj. OPINIA

Sertan Sanderson
19 września 2022

Po śmierci królowej Elżbiety II republikanie w Wielkiej Brytanii nabrali wiatru w żagle. Kraj, aby uniknąć rozpadu, potrzebuje monarchii, jak nigdy dotąd - przekonuje Sertan Sanderson.

https://p.dw.com/p/4H4cd
Król Karol III przy trumnie swojej matki Elżbiety II
Król Karol III przy trumnie swojej matki Elżbiety IIZdjęcie: Hannah McKay/AP/picture alliance

Po śmierci królowej od Perth w Australii po Perth w Szkocji ponownie słychać wezwania do rewolucji i ustanowienia republiki. Takie eksperymenty myślowe są uprawnioną rozrywką w każdej demokracji. Jednak dla Wielkiej Brytanii tylko monarchia konstytucyjna wytycza drogę ku przyszłości. A zasada ta mogłaby znaleźć zastosowanie również w innych państwach.

Najważniejszy przywódca

To oczywiste, że straciliśmy przywódcę, jakiego obecnie próżno szukać na świecie: kobieta, która, choć sama nigdy nie skorzystała z prawa głosu, przez dekady jako głowa państwa wpływała na wydarzenia polityczne, i która, choć nie posiadała paszportu, na nowo zdefiniowała miękką siłę dyplomacji.

W ciągu swojego długiego życia królowa Elżbieta II odwiedziła ponad 100 krajów, a z każdą uściśniętą dłonią, z każdym ujmującym uśmiechem, wnikała coraz to głębiej w najdalsze punkty Commonwealthu i reszty świata oraz rozpoczynała próby zmierzenia się i pogodzenia z przeszłością. Przygotowała pole, na którym mogły spotkać się nowoczesność z monarchią. Po tej drodze szła z oddaniem, pasją i godnością. Podczas gdy cały postkolonialny świat przechodził radykalne zmiany, ona zawsze była zaangażowana we wspieranie budowania narodów.

Koniec imperium

W miarę jak każda z byłych kolonii ogłaszała niepodległość, rola Wielkiej Brytanii kurczyła się, z imperium do pozycji arbitra. Ale w ciągu tych 70 lat bywały też dobre czasy dla królowej, kiedy obserwowała, jak lawina zmian społecznych przetacza się zarówno przez jej kraj, jak i za granicą.

Trumna zmarłej królowej w Szkocji. Jak wyglądać będzie jej dziedzictwo?
Trumna zmarłej królowej w Szkocji. Jak wyglądać będzie jej dziedzictwo?Zdjęcie: The Royal Family/ UPI Photo/newscom/picture alliance

W miarę jak jej imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce, wchodziło w ostatnią fazę, otwierała przed opinią publiczną coraz więcej obszarów własnego życia. Fascynację imperium musiała bowiem zastąpić fascynacją własną rodziną, tak aby społeczeństwo nadal wierzyło w monarchię. Kamery telewizyjne wtargnęły więc do sal Pałacu Buckingham, dając opinii publicznej wgląd w świat przywilejów, który przez wieki pozostawał owiany tajemnicą.

Później nie tylko zgodziła się na płacenie podatków od swoich prywatnych dochodów. Kiedy w 1992 r. pożar zniszczył duże części jej ukochanego zamku Windsor, postanowiła znaleźć sposób na opłacenie napraw z własnej kieszeni. To byłoby za dużo powiedziane, że stała się „jedną z nas”, ale przynajmniej udało jej się udowodnić, że nie jest wobec siebie bezkrytyczna.

W trosce o pokój

Raz po raz królowa wyróżniała się swoim spokojnym i wyważonym stanowiskiem, które wyraźnie kontrastowało z brakiem wiarygodnego politycznego przywództwa w kraju. Tylko w ciągu ostatnich 10 lat przez kraj przewinęły się słabe rządy czterech premierów. Ta dekada była naznaczona podziałami społecznymi i niezgodą pod rządami każdego z tych szefów rządu. Niezależnie od tego, czy było to szkockie referendum niepodległościowe, brexit czy strategia wobec COVID-19, wydaje się, że Wielka Brytania straciła jakiekolwiek poczucie spójności lub konsensusu społecznego. Ale królowa pozostała rzadkim oparciem, spoiwem, które trzymało Zjednoczone Królestwo razem.

Sertan Sanderson
Sertan Sanderson

Królewskie bóle

Bez wątpienia istnieje też mnóstwo problemów i w rodzinie królewskiej. Niektórzy z tych mniej ulubionych członków klanu rodzinnego zdają się popełniać jedną gafę za drugą. Ale w gruncie rzeczy nie o to chodzi. Oczywiście w rodzinie królewskiej dochodzi do problemów. To w końcu rodzina. Ale ta dynamika rodzinna, sprzeczki i towarzyszące im spekulacje tabloidów (a dziś mediów społecznościowych), wszystko to przypomina nam, że ci książęta i księżniczki, są ludźmi.

Mogą mieszkać w pałacach zbudowanych na plecach dużej części reszty świata. Możemy i powinniśmy się o to spierać. I możemy kłócić się o to, jaki w ogóle może być cel monarchii konstytucyjnej. Nie powinniśmy jednak zapominać, że korona utworzona ze skradzionych bogactw Afryki i innych kontynentów jest równocześnie symbolem pojednania, zbliżenia, a nawet zadośćuczynienia. Reprezentuje ona dziesiątki lat wysiłków, aby naprawić krzywdy sprzed wieków i wprowadzić zmiany bez wywoływania rewolty.

Poczucie obowiązku i jego spełnianie

Ci, którzy wykorzystują śmierć królowej jako okazję do nawoływania do rewolucji, zdają się zapominać, jak wiele zmian miało miejsce za życia królowej Elżbiety II i jak sprostała tym zmianom jako głowa państwa, głowa Commonwealthu, obrończyni wiary, ikoniczna figura i matka rodzinnego klanu.

Wstępując na tron w 1952 r., królowa została ogłoszona sługą bożym. Chciałoby się stwierdzić, że udało jej się w pojedynkę zmienić tę definicję monarchii. Dzięki jej niezachwianemu działaniu, przyszli władcy będą musieli wypełniać swoje obowiązki jako słudzy narodu.

Pogrzeb królowej Elżbiety II

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>