Jak zarobić na damskim mundialu?
27 czerwca 2011Pięć lat temu, na piłkarskich mistrzostwach świata mężczyzn Niemcy zamieniły się w jedną, wielką aleję kibica. Producenci mundialowych gadżetów zacierali ręce, bo szły jak woda. Damski futbol sprzedaje się gorzej, choć i na nim da się zarobić.
Na pół gwizdka?
Hennig Vöpel jest analitykiem w Hamburskim Instytucie Gospodarki Światowej (HWWI). Kieruje w nim działem "Sport i gospodarka". Jego zdaniem piłkarskie mistrzostwa świata kobiet należy ocenić jako wydarzenie gospodarcze "o numer mniejsze" niż męski mundial.
"Nikt nie zmieni z tego powodu rytmu dnia codziennego, ani nie odłoży wyjazdu na urlop - mówi - co pięć lat temu, podczas piłkarskich mistrzostw świata mężczyzn, było zjawiskiem codziennym". Nie należy też spodziewać się, że damski mundial okaże się wydarzeniem wpływającym na ożywienie gospodarcze.
"Nawet wtedy, kiedy o Złotą Nike walczą mężczyźni, trudno jest uchwycić skutki gospodarcze mundialu, bo mają one charakter doraźny. Owszem, można odnotować przejściowy spadek bezrobocia wskutek zatrudnienia dodatkowych robotników do budowy stadionów lub dróg do miast, w których rozgrywane są mecze. I na tym koniec. Nie ma żadnych skutków długofalowych dla gospodarki narodowej".
Nie znaczy to jednak wcale, że w piłkarskie mistrzostwa świata pań w ogóle nie warto inwestować. Jak zauważa dalej Hennig Vöpel, są one doskonałą platformą reklamową dla sponsorujących je firm, które przez jakiś czas mogą się pochwalić tytułem "oficjalnego partnera" mundialu.
Bilans wyjdzie na zero?
Kobieca piłka nożna to coś nowego, świeżego i w sumie bardzo sympatycznego. Trudno jest nie darzyć jej sympatią, nawet jeśli uważamy, że "prawdziwy" futbol, to tylko ten z udziałem panów. Dlatego wśród oficjalnych partnerów kobiecych MŚ znalazły się m. in. linie lotnicze Lufthansa.
Dla Lufthansy to dodatkowy sposób rozreklamowania usług jako przewoźnika powietrznego. Tym razem jednak nie będzie ani dodatkowych lotów, ani zmian w ich rozkładzie. Kibice przylecą do Niemiec rejsowymi maszynami.
Równie spokojnie podchodzą do mistrzostw ojcowie miast, w których rozgrywane są mecze. Cieszą się z kibiców, bo zarabiają na nich hotelarze, restauratorzy, sprzedawcy pamiątek i taksówkarze, ale nie liczą na złote góry. Tym bardziej, że tym razem mecze są rozgrywane w mniejszych miastach: w Augsburgu, Leverkusen i Sinsheim.
Dzięki temu - twierdzi Hennig Vöpel z HWWI - nikt na tych MŚ się nie dorobi, ale też nikt na nich nie straci. Bilans wyjdzie na zero albo na "lekki plus", co dobrze świadczy o organizatorach, którzy nie dali się ponieść gigantomanii.
Trochę rozrywki i kultury
W dziewięciu mundialowych miastach przygotowano aleje kibica. Pomyślano także o tym, aby zwolenników stadnego oglądania meczów nakarmić i napoić. Niemiecki Związek Piłki Nożnej przygotował bogaty program kulturalny.
W Berlinie zorganizowano uliczny turniej piłki nożnej. W Augsburgu wystąpi znany na całym świecie tamtejszy teatrzyk marionetek. W Bochum, Mönchengladbach i Leverkusen odbędzie się cykl koncertów rockowych. W Wolfsburgu telewizja przypomni historię damskiego futbolu w Niemczech. Podobna impreza przewidziana jest także w Sinsheim.
Pod hasłem "20 twarzy, 11 historii" zorganizowano wystawę objazdową, dokumentującą najważniejsze wydarzenia w dziejach kobiecego mundialu. O własną ofertę zatroszczyły się także organizacje gejów i lesbijek. Jednym słowem: każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Dirk Kaufmann / Silke Wünsch / Andrzej Pawlak
Red. odp.: Monika Skarżyńska