Jak świętują Boże Narodzenie nasi dalsi sąsiedzi
25 grudnia 2019Francja
Preludium Świąt we Francji są tradycyjne jarmarki bożonarodzeniowe. Same Święta Francuzi spędzają zazwyczaj rodzinnie. Najbliższa rodzina spotyka się podczas wigilijnej kolacji i obiadu pierwszego dnia świąt. Dalsza: w ciągu następnych dni. – Do 31 grudnia prawie codziennie ktoś z rodziny organizuje obiad albo kolację. To szansa na to, żeby spotkać się ze wszystkimi, z którymi w ciągu roku rzadziej się widujemy – mówi Contant Kohler ze Strasburga.
I dodaje: - Boże Narodzenie to najważniejsze święto rodzinne we Francji. Tu chodzi głównie o to, żeby spędzać czas z rodziną.
Potrawy, które pojawiają się na francuskim świątecznym stole zależą od regionu. Zwykle to owoce morza albo gęsia wątróbka fois gras i indyk, które Francuzi zazwyczaj popijają szampanem. Ważnym elementem wystroju francuskiego domu są choinka i świąteczne dekoracje. Prezenty otwiera się albo po wigilijnej kolacji, albo 25 grudnia rano, tuż po obudzeniu.
– Niektórzy ludzie idą też do kościoła, zwykle na mszę 24 grudnia przed kolacją albo na Pasterkę – wyjaśnia Constant.
(Jowita Kiwnik Pargana)
Hiszpania
Hiszpanie nie ukrywają, że głównym celem Świąt jest spotkać się z rodziną i porządnie najeść.
– Hiszpania ma silne korzenie chrześcijańskie, więc Boże Narodzenie to dla nas naturalnie bardzo ważne święto. Mam jednak wrażenie, że powoli traci ono swoje religijne znaczenie i staje się po prostu okazją do rodzinnego spotkania – mówi Hiszpanka Mercedes Mira.
Wśród wigilijnych potraw królują ryby i owoce morza. – U mnie w domu, w Galicji tradycyjne danie to dorsz z kalafiorem – mówi Mercedes.
Inaczej niż w innych krajach Europy, w Hiszpanii świąteczne prezenty otwiera się 6 stycznia, czyli w święto Trzech Króli. – Ta tradycja powoli się zmienia i teraz dzieci dostają także prezenty w Wigilię. Ale kiedy ja byłam dzieckiem, to prezenty dostawało się tylko na Trzech Króli – mówi Hiszpanka.
(Jowita Kiwnik Pargana)
Benelux
Belgowie rozróżniają tradycyjnego św. Mikołaja, który nadal przypomina przebraniem biskupa, rozdającego prezenty 6 grudnia od – coraz popularniejszego i uznawanego za amerykański import – bożonarodzeniowego Mikołaja nazywanego po francusku Père Noël, a po niderlandzku Kerstman. Tradycyjnemu Mikołajowi towarzyszy pomocnik Père Fouettard, czyli po niderlandzku Czarny Piotruś (Zwarte Piet). Starym zwyczajem jest wystawianie – 5 grudnia wieczorem – na zewnątrz domów marchewki dla reniferów św. Mikołaja, a nawet piwa dla jego pomocnika. Mikołaj przynosi dzieciom słodycze (obowiązkowo korzenne ciasteczka speculoos) i zabawki, ale obecnie główne prezenty dostaje się raczej w Boże Narodzenie. W wielu belgijskich domach prezenty wymieniane lub kładzione pod choinką w Wigilię nadal nie są przypisywane żadnemu magicznemu dobroczyńcy, ale jednak coraz bardziej szerzy się wersja, że przyniósł je Père Noël/Kerstman.
Odwrotnie z proporcjami prezentów jest w Holandii, gdzie również panuje rozdwojenie między postacią tradycyjnego Mikołaja (rozdającego prezenty już 5 grudnia wieczorem) a Kerstmanem. Również w Luksemburgu dawniej prezenty rozdawał tylko tradycyjny Mikołaj z 6 grudnia, ale teraz znajduje się je pod choinką również w nocy z 24 na 25 grudnia (w Wigilię wieczorem albo 25 grudnia wcześnie rano). Luksemburg to migrancki miks kulturowy, ale w rdzennej wersji prezenty wigilijne najczęściej przynosi Dzieciątko Jezus.
Pomocnik świętego Mikołaja zwykle ma czarną twarz, co szczególnie w Holandii wywołuje co roku spory, czy w „malowaniu na Murzyna” nie ma podtekstów rasistowskich. Jednak ciemna twarz – jak tłumaczą niektórzy – to nie kolor skóry lecz umorusanie dymem i węglem z kotłowni statku. Św. Mikołaj z Czarnym Piotrusiem już w listopadzie przypływają do Holandii i belgijskiej Flandrii z okolic Hiszpanii (urządza się inscenizacje m.in. w portach w Rotterdamie i Antwerpii). Natomiast bożonarodzeniowemu Kerstmanowi jest bliżej Laponii.
Wigilijna kolacja w Belgii nie jest postna i często jednym z jej głównych dań jest nadziewany indyk. Na stole bardzo często są owoce morza z homarem na czele. Pije się jałowcówkę, grzane wino. Tradycyjnym deserem w Belgii i Luksemburgu jest „świąteczne polano”, czyli rolada biszkoptowa w czekoladzie przypominająca kłodę drewna do ogniska lub kominka. I w Belgii, Luksemburgu, i w katolickich kościołach Holandii odprawiane są msze o północy, a 25 grudnia jest dniem spotkań rodzin i znajomych w większym gronie.
Na Trzech Króli kupuje się w Belgii ciasta, do których dołączona jest – zwykle papierowa – korona. W cieście zapieczona jest mała figurka lub klocek – kto natrafi na kawałek z tym „dodatkiem” zostaje królem świątecznym i przypada mu korona.
(Tomasz Bielecki)
Portugalia
Feliz Natal - mówią do siebie Portugalczycy, życząc sobie wesołych świąt.
Boże Narodzenie to w Portugalii bardzo rodzinne święta. I ciepłe. W dzień temperatura sięga 15 stopni C. i zwykle przyjemnie grzeje słońce. Nic dziwnego, że w takim klimacie trudno przetrwać choinkom. Lizbończycy są dumni ze swojego ogromnego drzewka na Placu Comércio (w tym roku 30-metrowej choinki), ale to tylko metalowa konstrukcja ze światłami LED. W niektórych domowych salonach królują jeszcze żywe drzewka, są to zwykle sosenki. Pod nimi niemal obowiązkowe w każdym domu szopki (presépio).
Kulminacyjnym punktem Wigilii jest świąteczna kolacja (consoada). I choć Portugalczycy jadają dorsza (bacalhau) przez cały rok, nie może go zabraknąć i w Wigilię. Mawia się, że mają tyle przepisów na niego, co dni w roku. Wigilijny dorsz podawany jest najczęściej z gotowanymi lub pieczonymi ziemniakami i kapustą galicyjską. Wszystko to polewane oliwą, octem winnym i doprawiane dużą ilością czosnku. Do kolacji nie może zabraknąć wina.
Wśród deserów dominują puddingi, ryż na mleku z cynamonem i ciasto królewskie (bolo-rei). To typowy, świąteczny wypiek drożdżowy w kształcie okręgu, bogato zdobiony kandyzowanymi owocami i orzechami, a niekiedy jeszcze ukrytym ziarnem bobu. To odwołanie do legendy, która wiąże się z powstaniem tego wypieku. Ten, kto znajdzie ziarno bobu, musi za rok postarać się o ciasto.
O północy cała rodzina idzie do kościoła na Pasterkę, czyli „mszę koguta” (Missa do Galo). Jeden jedyny raz – głosi legenda – kogut zapiał dokładnie o północy, a było to w noc narodzenia Chrystusa.
W Portugalii trzeba być cierpliwym, bowiem prezenty znajduje się pod choinką dopiero po północy (czyli przyjściu z Pasterki), a dzieci zwykle następnego dnia. Prezenty przynosi Święty Mikołaj (Pai Natal) lub w niektórych regionach Dzieciątko Jezus (Menino Jesus).
25 grudnia to spokojny dzień w rodzinnym gronie i ze świątecznym obiadem. W wielu domach przyrządza się wtedy indyka. 26 grudnia jest już normalnym dniem roboczym.
(Katarzyna Domagała-Pereira)
Szwajcaria
Choć Szwajcaria leży w samym sercu Europy i jest krajem, w którym dominuje katolicyzm, niektóre jej tradycje wigilijne mogą zszokować mieszkańców Starego Kontynentu.
Przede wszystkim, wigilijna kolacja zaczyna się nie od opłatka, a od wręczania prezentów. Szwajcarzy traktują wigilię jako dzień mniej związany z religią, a bardziej z rodziną. To okazja, by wreszcie wszyscy usiedli przy wspólnym stole, w otoczeniu dekoracji z pierników i poinsecji, czyli gwiazd betlejemskich.
W tak pięknej atmosferze na szwajcarski stół wigilijny podawane jest głównie mięso. Może to dziwić szczególnie w Polsce, gdzie tradycją tego dnia jest post. Tymczasem, od 1983 roku, gdy zmieniono w tej kwestii prawo Kościoła katolickiego, niewegetariańska kolacja jest dopuszczalna. Tradycja szwajcarska jest jednak od tego przepisu starsza, a co więcej - radykalniejsza. Szwajcaria jest krajem górskim, dlatego na stole rzadko pojawia się ryba, nie brakuje za to mięsa we wszelkich formach i odmianach.
Jego rodzaj zależy od kantonu, ale cztery z nich za przysmak uznają pasztet lub bitki z kota. Ewentualnie podawane są kiełbaski z psa. Choć coraz więcej Szwajcarów odrzuca ten zwyczaj, a organizacje prozwierzęce nie ustają w jego zwalczaniu, 3 proc. społeczeństwa wciąż uważa takie mięso za przysmak.
Dla uspokojenia warto dodać, że inne wigilijne tradycje Helwetów są o wiele przyjemniejsze. Zamiast barszczu na stole ląduje bulion z pierożkami tortellini. Wśród potraw są też pochodzące właśnie ze Szwajcarii dania oparte na serze, czyli fondue i raclette. Raclette to rodzaj grilla, w którym wykorzystuje się ser o tej nazwie. Nie brakuje też czekolady. A na serze i czekoladzie Szwajcarzy znają się przecież jak nikt. Kolację wieńczą Guetzli, czyli różne rodzaje ciasteczek. Najpopularniejsze to Basler Brunsli z czekoladą, orzechami, wanilią i cynamonem oraz mocno waniliowe Mailänderli.
Kolędy i język, w którym są śpiewane, różnią się zależnie od kantonu, więc panuje tu ogromna różnorodność. Wigilię wieńczy wyprawa na Pasterkę.
Wielka Brytania
Okres świąteczny rozpoczyna się w Wielkiej Brytanii już w połowie listopada, kiedy w miejscach publicznych pojawiają się świąteczne jarmarki i świetliste instalacje; najbardziej znana na londyńskiej Oxford Street, której włączeniu towarzyszy specjalna uroczystość z udziałem gwiazd muzyki pop.
Święta Bożego Narodzenia obchodzi się jednak towarzysko praktycznie przez cały adwent, kiedy organizowane są kolacje świąteczne w gronie znajomych i współpracowników. Popularne są także rodzinne wyjścia na tzw. pantomimy, które - wbrew polskiemu znaczeniu tego słowa - są formą muzycznej komedii z udziałem publiczności.
Inaczej niż w Polsce, główne obchody są w pierwszy dzień świąt (Christmas Day), kiedy tradycyjnym posiłkiem jest wspólne zjedzenie indyka, a ze słodyczy ciastek mince pie, które są wypełnione mieszanką suszonych owoców, siekanych orzechów, jabłek i (najczęściej) brandy. Na świątecznym stole często znajdują się Christmas crackers - tekturowe tuby, wypełnione papierową koroną, małym prezentem i karteczką z dowcipem – które można otworzyć jedynie ciągnąc za oba końce z osobą siedzącą obok.
Zanim Brytyjczycy usiądą do świątecznego obiadu, o godz. 15 transmitowane jest coroczne przemówienie królowej Elżbiety II, która wspomina miniony rok.
W drugi dzień świąt, Boxing Day, Brytyjczycy chętnie chodzą na zakupy, kiedy rozpoczynają się poświąteczne wyprzedaże lub... oglądają tradycyjnie rozgrywane tego dnia mecze angielskich lig piłkarskich.
Włochy
Ponieważ dla Włochów rodzina jest najważniejsza, naturalną koleją rzeczy najważniejsze święto religijne spędzają oni także najchętniej w rodzinnym gronie.
Wigilia jest nieco większą kolacją (cenone) i pojawiają się wtedy na stole ryby i owoce morza. Każdy region ma swoje dania: ważne żeby w menu zawsze był makaron (pasta), bo bez tego nawet zwykły dzień dla Włocha byłby tragedią, a co dopiero w święta!
Pierwszy i drugi dzień Świąt to także rodzinne odwiedziny. Wtedy na stół wjeżdżają tortellini w rosole, lasagne, tagliatelle, a potem jakieś pieczyste z warzywami, które w ilości i formie są tylko mniej ważnym alibi.
Jeżeli wystawny obiad odbywa się u młodego pokolenia, zazwyczaj i tak dania przygotowuje mamma, bo jakże by inaczej, wszystko musi być domowej roboty fatto in casa. No może tylko za wyjątkiem tradycyjnej drożdżowej baby panettone. Góry tych wypieków w pięknych, kolorowych opakowaniach piętrzą się przed świętami już przy wejściach do supermarketów. Jest to też popularny prezent, który przynosi się idąc w gości.
Święta bez prezentów, szczególnie dla dzieci byłyby nie do wyobrażenia w kraju, gdzie bambini są hołubione i rozpieszczane jak małe bóstwa. Prezenty przynosi im św. Mikołaj (Babbo Natale), a potem 6 stycznia czarownica na miotle, Befana.
(Małgorzata Matzke)
Islandia
Na odciętej od świata wyspie, gdzie zima potrafi zacząć się już latem, a w grudniu zmrok zapada około godz. 14, gdzie ludzie przez stulecia żyli w ziemiankach, a bieda aż piszczała, skarbem było światło i pełen brzuch. Do dziś cenionym prezentem są świece, za pogaństwa darowane w dzień przesilenia zimowego 21 grudnia. Później przyszło chrześcijaństwo, jeszcze później Duńczycy przywieźli choinki, a Amerykanie św. Mikołaja i Coca-Colę. Ale nie zdołali wypędzić troli, które podobnie jak elfy zawsze towarzyszą Islandczykom. 13 grudnia 13 braci trolli, synów Grýli zaczyna przynosić dzieciom upominki (albo rózgi), 24 grudnia także dorosłym, po czym do 6 stycznia bracia kolejno znikają, wracając w góry.
Na lawie zboże nie rośnie, do dzisiaj więc specjałem jest chlebek bożonarodzeniowy – laufabrauð, cieniutko rozwałkowane i misternie ozdabiane ciasto z mąki i wody, smażone tak jak nasze faworki, w oleju. Tradycją jest też na świątecznym stole wędzona jagnięcina, pasztet z renifera, wędzone maskonury, pardwy, sfermentowane płaszczki – kæst skata; wszystko, co dawała i daje surowa, ale hojna przyroda.
(Elżbieta Stasik)