Janosch skończył 75 lat
13 marca 2006Dlaczego jego książki cieszą się uznaniem pod każdą szerokością geograficzną? Co składa się na ich wyjątkowość? Postacie bohaterów? Para przemiłych, ale trochę naiwnych - by nie powiedzieć głupiutkich - przyjaciół w osobach Misia i Tygryska? A może sposób w jaki ich twórca – JANOSCH – ich wymyślił, opisał i narysował? Bo Horst Eckert, vel JANOSCH jest równie uzdolnionym pisarzem jak i grafikiem. Nie wykluczone. A może sekret popularności jego książek kryje się w tym, że - choć napisał ich już ponad 300 – wszystkie są o tym samym. O przyjaźni, cieple i solidarności między ludźmi, choć ich bohaterami są zwierzaki: Miś, Tygrysek, Tygrysia Kaczuszka i jeszcze parę innych, doskonale znanych także polskim dzieciom oraz ich rodzicom. A może tajemnica powodzenia książek Janoscha kryje się w tym, że jest on pełnym ciepła, sympatycznym facetem, który właśnie skończył 75 lat, ale w głębi ducha nadal pozostał dzieckiem i wie, o czym i jak warto opowiedzieć innym dzieciom? A wie to tym tym lepiej, że jego dzieciństwo wcale nie było wesołe. Janosch, czyli Horst Ecker urodził się 11 marca 1931 roku na Śląsku w Zabrzu, które wtedy nazywało się Hindenburg, gdyż po plebiscycie pozostało w granicach Niemiec. Janosch dorastał w familiokach, na zmianę w domu dziadków i rodziców, którzy żyli ze sobą jak pies z kotem.
„Mój ojciec chlał na potęgę. Stale miał pod ręką grubą smycz i przy jej pomocy uczył mnie tego, co wydawało mu się w życiu ważne. Bił nią także matkę, po czym znowu zabierał się za mnie. Nie lepiej było w kościele, w którym straszono mnie piekłem, dokąd miałem trafić po śmierci, jeśli nie będę robił tego, co mi kazano albo wierzył w to, w co miałem wierzyć. Jako mały pędrak strasznie się tym wszystkim przejmowałem a jako trzynastolatek byłem już kompletnym świrem.”
Ratunkiem dla młodego Horsta, późniejszego Janoscha, okazała się sztuka. Ojciec oddał go na naukę do kowala. W sumie był to zawód artystyczny, zwłaszcza kiedy Janosch zaczął rysować i okazało się, że ma w tym kierunku spory talent. Po wojnie został wraz z rodzicami wysiedlony do Niemiec i trafił w okolice Oldenburga. Był pierwszym w rodzinie, który nauczył się pisać i czytać. Janosch imał się różnych zawodów. Pracował fizycznie, chciał zostać artystą malarzem, ale nie wytrzymał długo na monachijskiej Aklademii Sztuk Pięknych. Wtedy zaczął pisać. Jak dziś wspomina:
„Kiedy zabrałem się za książki miałem koło dwudziestki i właściwie pisałem tylko po to, żeby poderwać jakąś dziewczynę, której to mogło zaimponować, co zresztą mi się od czasu do czasu nawet udawało...”
W 1960 roku wyszła jego pierwsza książka dla dzieci „Opowieść o koniu zwanym Walek”. Po niej przyszły następne. Do dziś uzbierało się ich ponad 300! Przełożono je na 40 języków, a ich łączny nakład sięga 12 milionów egzemplarzy. W 1979 roku wyszła pierwsza bajka o Misiu i Tygrysku „Ach, jak cudowna jest Panama”, która odniosła światowy sukces. Miś i Tygrysek wyruszają z domu na wycieczkę w poszukiwaniu pachnącej bananami Panamy. Razem przemierzają kawał drogi, aby ostatecznie znaleźć się ponownie we własnym domu, który od tej pory będzie dla nich Panamą, krainą szczęśliwą i bezpieczną. W wyprawie do Panamy towarzyszy im Kaczuszka w żółto-brązowe paski, która stała się znakiem firmowym Janoscha i zyskała rozgłos i sukces na rynku porównywalny z Myszkę Miki, Kubusiem Puchatkiem czy królikiem-obieżyświatem Felixem. Z nazwiskiem Janoscha łączy się cały przemysł wydawniczy. Książki, filmy, zabawki i najrozmaitsze gadżety. Sukces literacki i finansowy zawrócił na krótko Janoschowi w głowie. Przeniósł się do Monachium i korzystał z uciech życia, wydając pieniądze garściami na rozrywki nie zawsze najwyższych lotów. Opamiętanie nastąpiło w 1980 roku. Janosch pozbył się wszystkiego co zbędne i zamieszkał z żoną i córką na Teneryfie. W domu nie ma telefonu ani komputera. Śpi w hamaku, a kiedy się obudzi i ma akurat na to ochotę, pisze kolejną książkę o przygodach Misia i Tygryska, którą sam ilustruje. Na Teneryfie Janosch znalazł swoją Panamę. Ach, jak cudowna jest Panama!