Fischer: UE potrzebuje własnego odstraszania nuklearnego
3 grudnia 2023Były szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer wezwał Unię Europejską do rozbudowy swojego potencjału wojskowego, który powinien obejmować także broń atomową. „Musimy przywrócić naszą zdolność do odstraszania” – powiedział były polityk Zielonych w wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit”, opublikowanym w niedzielę (3.12.2023) w wydaniu internetowym. Jego zdaniem takich działań wymaga zagrożenie ze strony Rosji pod przywództwem Władimira Putina. „UE potrzebuje własnego odstraszania nuklearnego” – powiedział. Fischer uważa, że wskazywanie na atomowe arsenały Francji i Wielkiej Brytanii „jako odpowiedź na zmienioną sytuację jest zbyt proste i zbyt krótkowzroczne”.
„Dopóki za sąsiada mamy Rosję, która realizuje imperialną ideologię Putina, nie możemy zrezygnować z odstraszania tej Rosji” – ocenił.
Według byłego lidera Zielonych konieczne na ten cel nakłady nie są jednak do osiągnięcia „przy hamulcu zadłużenia i zrównoważonych budżetach”. Jak podkreślił, „świat się zmienił”, a Putin też sięga po „nuklearny szantaż”. Fischer ma nadzieję, że Ameryka i Europa pozostaną zjednoczone. „Ale co się stanie, gdy Donald Trump ponownie zostanie wybrany (na prezydenta - red.)? Także biorąc pod uwagę taki scenariusz Europa musi poważnie zająć się tą kwestią” – ocenił minister spraw zagranicznych Niemiec w latach 1998-2005.
Ukraińska lekcja
Fischer zastrzegł, że priorytetem powinna być najpierw zdolność odstraszania bronią konwencjonalną. „To lekcja, której uczy nas Ukraina” – powiedział. „Ukraina pilnie potrzebuje skutecznej obrony przeciwlotniczej. I my, jako Europa, potrzebujemy pilnie skutecznej obrony powietrznej. Musimy to robić wspólnie” – dodał. Jego zdaniem Europa musi także mieć zdolność do odstraszania i obrony przed agresją w cyberprzestrzeni.
Ugrupowanie Fischera - partia Zielonych - od chwili jej założenia jest ściśle związana z oporem wobec zbrojeń nuklearnych. Jako szef MSZ Joschka Fiszer był wicekanclerzem Niemiec w rządzie koalicji SPD i Zielonych pod kierunkiem Gerharda Schroedera, którego do dziś łączy przyjaźń z Władimirem Putinem. To Schroeder zainicjował m.in. projekt gazociągu Nord Stream na dnie Bałtyku.
„Wstydzę się za nasz kraj”
W wywiadzie dla „Die Zeit” polityk przyznał też, że „wstydzi się” za Niemcy w związku z nasileniem się antysemickich incydentów od ataku terrorystycznego Hamasu na Izrael 7 października. „Żydowscy rodzice boją się posyłać swoje dzieci do szkoły. Mieszkania Żydów są oznaczane gwiazdami Dawida. Na murach domów widnieją antyizraelskie i antyżydowskie hasła. Wstydzę się za nasz kraj” – powiedział. I dodał, że nie sądził, że możliwe jest to, co od 7 października dzieje się w Niemczech.
„Nasza historia jest trudna. Nie możemy pozostawiać żadnych wątpliwości, że wspieramy państwo Izrael” – podkreślił Fischer, odnosząc się do propalestyńskich demonstracji, które odbywają się w wielu miejscach w Niemczech. Przypomniał, że w młodości po wojnie sześciodniowej w 1967 roku sympatyzował z Palestyńczykami i miał poczucie, iż są uciskani przez Izrael, ale nigdy nie kwestionował prawa Izraela do istnienia.
Jako szef MSZ przekonał się on, jak mówił, że szczególnie młodym ludziom trudno jest wyjaśnić stanowisko Izraela. „Gdy widzi się, jak na Zachodnim Brzegu Jordanu ludzie rzucają kamieniami w izraelskich żołnierzy, którzy ze swej strony są wyposażeni w najnowocześniejszą broń, to ma się wrażenie, że to niesprawiedliwe. Ale Izrael nie może sobie pozwolić na słabość. W przeciwnym razie przestanie istnieć” – powiedział Fischer.
Federalne Stowarzyszenie Ośrodków Badań i Informacji o Antysemityzmie (RIAS) podaje, że między 7 października a 9 listopada br. odnotowało w Niemczech 994 antysemickie, czyli antyżydowskie incydenty. Daje to średnio 29 incydentów dziennie, czyli cztery razy więcej niż rok temu.
(RTR, AFP/ widz)