Kai-Olaf Lang: Berlin wie, że PiS to nie przejściowy fenomen
14 października 2019W rozmowie z Deutsche Welle Lang zauważył, że mało która europejska partia osiąga w wyborach tak wysoki wynik, jaki w niedzielę zdobył PiS. Pomimo to musiał obawiać się o swoją większość. – To zatem duży sukces, ale nie triumf – ocenił politolog. Jak wskazał, połączone partie proeuropejskie mają więcej głosów niż PiS. – Zapewne taka też będzie narracja opozycji – powiedział.
Polsko-niemieckie status quo
Zdaniem Langa, kluczowe będzie to, jak PiS zinterpretuje swój wynik. – Czy uzna to za mandat do konsolidacji tego, co jest, czy też mandat do przyspieszenia i pogłębienia? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wybierze to pierwsze, ale być może PiS dojdzie do wniosku, iż należy robić jeszcze więcej, aby zdobyć nowy elektorat i zabezpieczyć ten, który jest – zastanawia się niemiecki ekspert.
Jego zdaniem nie należy oczekiwać wiele nowości w relacjach polsko-niemieckich. – Można się spodziewać pewnej dwuznaczności. Dla PiS-u Niemcy są partnerem, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, ale też są rywalem i zaufanie jest ograniczone. Są pola konfliktu, albo co najmniej dysonansu, jak Rosja, Nordstream2, polityka bezpieczeństwa, spojrzenie na Stany Zjednoczone. To będą pewne warunki brzegowe, które nie ulegną zmianie – ocenił.
Jak zauważył, w ostatnim czasie w kampanii wyborczej PiS "nie grał mocno kartą antyniemiecką". – Chodziło o to, by wysłać sygnał do elektoratu, iż nieprawdziwa jest narracja opozycji, jakoby to PiS izolował Polskę i był w stałym konflikcie z UE czy miał problem z Berlinem – powiedział Lang. Przypomniał, że wybór Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej nastąpił przy wsparciu głosów PiS-u, a na obchodach 80. rocznicy wybuchu wojny obecni byli najwyżsi przedstawiciele Niemiec.
– W ten sposób PiS zasadniczo osłabił argument opozycji. Na razie wydaje mi się, że taka taktyka będzie kontynuowana przynajmniej do wyborów prezydenckich w przyszłym roku – ocenił Lang.
Bez taryfy ulgowej w sprawie praworządności
Z kolei Niemcy – dodał – nie są zainteresowane tym, by Polska oddaliła się od UE. – Podejście inkluzywne, próby utrzymania dialogu, współpracy, wizyt będzie kontynuowane – uważa Lang. – Od dłuższego czasu było jasne, że PiS to nie przejściowy fenomen, który można przeczekać; prowadzi on twardą politykę bronienia interesów narodowych w wielu obszarach – dodał. Zastrzegł, że nie oznacza to, że Berlin czy Bruksela "odpuszczą" PiS sprawę praworządności.
– PiS może – poniekąd słusznie – argumentować, że ma mandat do kontynuacji swej polityki. Teraz wyborcy wiedzą, że "dobra zmiana" oznacza nie tylko dary socjalne, ale i reformy sądownictwa, a mimo to poparli PiS – ocenił Lang. Ale – w jego opinii – ani KE ani niemiecki rząd nie zaakceptuje takich argumentów. Wprawdzie Berlin nie chce, by te kwestie zdominowały dwustronne stosunki, ale udziela w tej sprawie wsparcia unijnym instytucjom – uważa niemiecki politolog.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>