Katastrofa MH370: czy rozwiązanie zagadki jest możliwe?
9 marca 2024To jedna z największych tajemnic w historii światowego lotnictwa. 8 marca 2014 roku zaginął Boeing 777, na którego pokładzie znajdowało się 239 pasażerów i członków załogi. Odrzutowiec odbywał lot z Kuala Lumpur do Pekinu, ale niecałą godzinę po starcie lot zniknął z radarów.
Ostatnim sygnałem odebranym od załogi były słowa pożegnania pilota Zahariego Ahmada Shaha po opuszczeniu przez Boeinga malezyjskiej przestrzeni powietrznej.
Mimo wielu lat poszukiwań samolotu nigdy nie odnaleziono. W konkluzji raportu z 2018 roku stwierdzono, że transponder samolotu wyłączono ręcznie zaraz po ostatnim kontakcie ze strony pilotów, a samolot skręcił z zamierzonej trasy lotu na zachód, nad północną Malezję.
Ostatnio widziano go na wojskowym radarze nad Cieśniną Malakka. Malezyjskie władze podały później, że kierunek lotu został celowo zmieniony.
Od tego czasu największym fizycznym dowodem była klapolotka, czyli część skrzydła, którą w 2015 roku, 16 miesięcy po zniknięciu maszyny, morze wyrzuciło na brzeg wyspy Reunion w zachodniej części Oceanu Indyjskiego.
Część klapy skrzydła znaleziono również na Pembie – wyspie u wschodniego wybrzeża Tanzanii. Inne, mniejsze szczątki maszyny znaleziono po ich wyrzuceniu na brzegi Madagaskaru, Mauritiusu i RPA.
Mimo trzech oficjalnych śledztw i szeroko zakrojonych poszukiwań w Oceanie Indyjskim feralny lot MH370 pozostaje tajemnicą. W październiku 2017 roku opublikowano raport ze śledztwa australijskiego, w którym za „wielką tragedię” uznano to, że nie udało się przedstawić ostatecznych konkluzji rodzinom ofiar. W 2018 roku nie dały rezultatu poszukiwania przeprowadzone przez prywatną amerykańską firmę eksploracji dna morskiego Ocean Infinity.
Rodziny ofiar nadal liczą na wyjaśnienie tragedii
Rząd Malezji oświadczył niedawno, że może rozpocząć nowe poszukiwania, jeśli pojawi się nowy materiał dowodowy dotyczący losów zaginionego odrzutowca. Firma Ocean Infinity zasygnalizowała, że może być skłonna przeprowadzić nowe poszukiwania na zasadzie „no find, no fee”.
Rodziny ofiar powitały ten pomysł z zadowoleniem.
K.S. Narendran powiedział DW, że było „wiele trudnych okresów”, od kiedy jego żona Chandrika weszła na pokład zaginionej maszyny dziesięć lat temu.
– Dobrze oceniam inicjatywę rządu Malezji, jeśli chodzi o poszukiwania, którym chce udzielić wsparcia – powiedział DW z Chennai w Indiach. Wyraził nadzieję, że rząd i Ocean Infinity osiągną porozumienie w sprawie nowych poszukiwań.
Narendran opublikował w 2018 roku książkę o tym, jak rodziny ofiar lotu MH370 zmagają się z utratą najbliższych: Life After MH370: Journeying Through a Void.
Większość pasażerów lotu MH370 stanowili Chińczycy. Obecnie dziesiątki ich krewnych w Chinach domagają się wysokich odszkodowań.
Od kilku miesięcy w Pekinie trwają rozprawy sądowe z udziałem ponad 40 członków rodzin, którzy wnioskują o nawet 11,2 mln dolarów (10,3 mln euro) odszkodowań między innymi od Malaysian Airlines, Boeinga i producenta silników Rolls-Royce'a.
Według chińskich mediów państwowych ponad 100 innych członków rodzin ofiar osiągnęło już porozumienia w sprawie odszkodowań na kwoty od 300 tysięcy do 400 tysięcy dolarów.
Czy odnalezienie zaginionego samolotu jest wciąż możliwe?
Jeff Wise, dziennikarz naukowy i lotniczy oraz autor podcastu Deep Dive: MH370 powiedział DW, że przeprowadzenie nowych poszukiwań na południu Oceanu Indyjskiego byłoby „efektem urojenia”.
– Nie ma dowodów, że samolot w ogóle poleciał na południe. Wznowienie poszukiwań to po prostu zademonstrowanie, że [władze] nie rozumieją, co się stało – powiedział.
Wise odniósł się do danych Inmarsat – brytyjskiej firmy telekomunikacji satelitarnej, która nagrała sygnały przekazywane przez jej satelity do Boeinga odbywającego lot MH370. Sugerowały one, że maszyna leciała przez kilka godzin, po czym zakończyła lot gdzieś na południu Oceanu Indyjskiego.
Jednak Wise, który od początku dokładnie śledzi sprawę zniknięcia samolotu, twierdzi, że władze nie przeanalizowały dokładnie danych i opierają swoje przypuszczenia na niepełnej interpretacji.
– Nie przyjrzały się krytycznie wszystkim innym aspektom sprawy. Spojrzały na to dość powierzchownie – powiedział Wise.
Jego zdaniem pąkle, czyli skorupiaki znalezione na kawałku wraku zaginionego samolotu, wyrzuconym na brzeg wyspy Reunion w 2015 roku, mogą się przyczynić do wyciągnięcia trafniejszych wniosków co do schematu dryfowania wraku po morzu.
Organizmy morskie mogą pomóc badaczom zawęzić obszar poszukiwań
Pąkle rosną na obiektach w różny sposób, w zależności od tego, jak długo dany obiekt był zanurzony, oraz od temperatury wody.
Wiedza o tym, jak długo pąkla znajdowała się na powierzchni obiektu i w jakiej temperaturze rosła, może się przyczynić do zawężenia obszaru poszukiwań.
Artykuł zamieszczony w sierpniu 2023 roku w czasopiśmie naukowym „AGU Advances” opisuje w zarysie nowe metody, które mogą pomóc w zlokalizowaniu zaginionego Boeinga na podstawie analizy danych dotyczących skorupiaków rozwijających się na fragmentach wraku.
– Naprawdę chciałbym, żeby przyjrzano się organizmom morskim rosnącym na tych szczątkach. Powinniśmy pomyśleć o tej sprawie w inny sposób – powiedział Wise.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Angielskiej DW