Kiedy muzyka pada ofiarą wojny
7 stycznia 2009Koncerty w Katarze i Kairze odwołane zostały ze względów bezpieczeństwa - zamiast tego będzie jeden koncert - w Berlinie. Muzycy Divan Orchestra są oczywiście rozczarowani. Na konferencję prasową Daniel Barenboim przybył z dwojgiem z nich: studiującą w Berlinie flecistką, Rehan Fayed z Egiptu i izraelskim skrzypkiem, koncertmistrzem, Guy Braunsteinem.
Są oni "zasmuceni i oburzeni" wojną w Strefie Gazy i rozczarowani faktem, że od dawna już planowane koncerty nie dojdą na razie do skutku. Lecz u Daniela Barenboima nie czuje się rezygnacji. Artysta cieszy się, że w poniedziałek, 12 stycznia 2009 orkiestra będzie mogła zagrać w Berlinie. W programie jest V Symfonia Beethovena, słynna "Symfonia Losu".
-"Gdyby ogarnęła mnie rezygnacja, nie byłbym tu w Berlinie i nie byłoby tego berlińskiego koncertu. Rozpaczą napawa mnie tylko krótkowzroczność ludzi w tym regionie, którzy wciąż są przekonani, że ten konflikt można załatwić przy pomocy środków militarnych" - uważa izraelski dyrygent.
Muzyka kontra karabiny
Dlatego jako artysta Barenboim poszedł inną drogą: przy pomocy muzyki przeciwstawia się konfliktowi trwającemu od dziesięcioleci. Przed dziesięcioma laty stworzył orkiestrę, w której grają muzycy z siedmiu krajów Bliskiego Wschodu oraz z Turcji i Hiszpanii. Łączy ich jedno:
- "Jest do dla mnie synteza muzycznego i ludzkiego bytu. Zobaczycie Państwo i usłyszycie, że muzycy ci grają jakby chodziło o ich życie"- twierdzi Barenboim.
Flecistka Rehan Fayed z radością zagrałaby w swym ojczystym kraju, w Egipcie, i nie wszystko jest jeszcze stracone, bo koncerty w Kairze i Katarze zostały tylko przełożone na terminy w spokojniejszym czasie.
- "W trakcie pracy z orkiestrą nauczyliśmy się przysłuchiwać sobie nawzajem, pomimo, że czasami mamy podzielone zdania. Najważniejszy w pracy Divan Orchestra jest dialog. On pozwala nam zrozumieć się nawzajem - to jedyna droga do rozwiązania problemów".
Po obu stronach frontu
Guy Braunstein gra w orkiestrze od 2006 roku, pomimo, że jako pierwszy skrzypek Berlińskich Filharmoników jest bardzo zajęty. Jak opowiadał na konferencji prasowej, przed kilkoma dniami rozmawiał przez telefon z zaprzyjaźnionym muzykiem, altowiolistą w Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu.
-"Jego najlepsi przyjaciele są obecnie w Strefie Gazy, także wielu moich przyjaciół - tyle, że po drugiej stronie. Codziennie obydwaj śledzimy wiadomości telewizyjne. I doszliśmy do wniosku, że komunikacja między nami jest obecnie ważniejsza niż kiedykolwiek do tej pory."
Muzycy West-Eastern Divan Orchestra będą więc w dalszym ciągu za pomocą muzyki zabiegać o porozumienie między narodami i będą dawać przykład politykom. Daniel Barenboim jest przekonany, że porażki nie są w stanie przysłonić sukcesu, jakim jest działalność jego orkiestry.
-"Bardzo życzyłem sobie tego, żeby muzycy ci mogli zagrać we wszystkich krajach, z których pochodzą. Ale konfrontowani jesteśmy jeszcze często z betonowymi murami mentalności" - podsumowuje izraelski dyrygent.