161109 Strahlen Sensibiltät
17 listopada 2009W wekend ponad dwa tysiące osób demonstrowało w Stuttgarcie na rzecz środowiska wolnego od elektrosmogu, czyli emisji sztucznego promieniowania elektromagnetycznego do środowiska.
Uli Weiner uważa się za poszkodowanego. Od sześciu lat mieszka w jednym z ostatnich regionów w Niemczech, do których nie docierają sygnały telefonii komórkowej. Źródłem jego dolegliwości ma być elektrosmog. Aby pracować, robić zakupy, czy spotykać się z przyjaciółmi Uli zakłada specjalny kombinezon.
Promieniowanie promieniowaniu nierówne
Uli ma 32 lata. Od sześciu lat wóz campingowy w Schwarzwaldzie jest jego domem. "Sieć przekaźników telefonii komórkowej obejmuje 99 procent powierzchni Niemiec" - mówi. "Telefony bezprzewodowe DECT i urządzenia WLAN promieniują najagresywniej, są najbardziej szkodliwe".
Uli z dumą oprowadza po swoim królestwie. Na 14 metrach kwadratowych ma kuchnię, koję do spania, ale na półce zamiast książek piętrzą się... krótkofalówki. Są też anteny, kable i wtyczki. Za pomocą tego sprzętu Uli słucha radia. Fale radiowe podobno mu nie szkodzą. Radio to zresztą jego wielka pasja: "Krótkofalowcem jestem od dziesiątego roku życia".
Technika na dobre i na złe
Uli był najmłodszym krótkofalowcem Niemiec. Został technikiem-łącznościowcem i w wieku 20 lat założył własną firmę telekomunikacyjną. Zatrudniał dwudziestu pracowników i dobrze zarabiał. W 2002 roku coś się zmieniło. Pewnego dnia na lotnisku we Frankfurcie n.M. stracił przytomność : "Przy odbiorze bagażu nagle wysiadł mi wzrok. Serce zaczęło kołatać. Nieprzytomnego odwieźli mnie do szpitala. Niby to wysiadł mi centralny układ nerwowy".
Uli nie wierzy w takie tłumaczenie. Jego zdaniem przyczyną zasłabnięcia było promieniowanie elektromagnetyczne. Żeby się o tym przekonać przez dwa dni żył w lesie, z dala od przekaźników telefonii komórkowej. Po pierwszym dniu wszystko wróciło do normy.
"Wrażliwi na elektrosmog"
Uli Weiner należy do osób, które w Niemczech nazywa się "wrażliwymi na elektrosmog". Ludzie tacy jak on uważają, że mają dolegliwości związane ze promieniowaniem elektromagnetycznym. Są nadpobudliwi, cierpią na bezsenność i mają inne dolegliwości.
Weiner zdecydował się na izolację. W Niemczech nie jest o nią łatwo. "Gdy człowiek znajdzie miejsce na przykład w lasach państwowych - mówi, - któregoś dnia zjawi się leśniczy i powie: nie wolno się tu zatrzymywać. To teren pod ochroną. Wtedy trzeba sobie szukać innego kąta."
"Często muszę wysłuchiwać - mówi Weiner, - że wszystko to sobie wymyśliłem. Ale lekarze potwierdzili, że nie symuluję" twierdzi i pokazuje zaświadczenie fryburskiego specjalisty od medycyny środowiska, Joachima Muttera. Dlaczego nie szkodzi mu promieniowanie radiowe, nie mówi.
Badania, których nie ma
Wygłaszanie referatów to od sześciu lat stałe zajęcie Uliego. Na prelekcje w szkołach przychodzi w białym kombinezonie. Wygląda jak astronauta. Przytacza wyniki badań ze Szwajcarii. Dotyczyły dzieci z małej wioski, do której nie docierały sygnały telefonii komórkowej. Gdy postawiono tam przekaźnik, wzrosła liczba dzieci cierpiących na ADHD. "Tego typu badań jest więcej", mówi.
Dowodów, że promieniowanie elektromagnetyczne jest szkodliwe, nie ma. Uli uśmiecha się pod nosem: "ich nie ma, ponieważ badania współfinansują operatorzy telefonii komórkowej."
Jednak Weiner nie jest w swojej walce odosobniony. Wraz z 5 milionami ludzi wrażliwych na elektrosmog walczy o środowisko wolne od sztucznego promieniowania. W Niemczech istenieje ponad sto inicjatyw obywatelskich, które zajmują się tym problemem.
Miriam Klaussner / Iwona Metzner
red. odp.: Stanislaw Strasburger