Kolekcja Gurlitta. Ostatnie zrabowane dzieło na aukcji
22 listopada 2021W zwykłych okolicznościach rysunek ołówkiem Carla Spitzwega, który jest wystawiony na trwającej do 24 listopada aukcji internetowej, nie byłby wart takiej uwagi. Wartość małoformatowego portretu szacowana jest przez dom aukcyjny Christie's na 1000-1500 euro. Chodzi jednak o pochodzenie rysunku. Pierwotnie był on własnością żydowskiego wydawcy muzycznego i kolekcjonera dzieł sztuki Henriego Hinrichsena, zamordowanego w Auschwitz w 1942 roku.
Wystawiony teraz na aukcji rysunek jest jednym z ponad 1500 dzieł z kolekcji Corneliusa Gurlitta. To syn zmarłego w 2014 roku nazistowskiego handlarza dziełami sztuki Hildebranda Gurlitta. Według sekretarz stanu ds. kultury Moniki Gruetters jest to ostatnie z 14 dzieł w kolekcji, które do tej pory zostały zidentyfikowane jako sztuka zrabowana przez nazistów. Przedstawia on muzykującą parę, której na kanapie przysłuchuje się starsza kobieta.
Obraz niemieckiego malarza i poety poddano restytucji na początku tego roku, a spadkobiercy poprzedniego właściciela przekazali go Christie's. Rysunek posłużył jako model do obrazu olejnego na tekturze, który powstał około 1840 roku i znajduje się obecnie w zbiorach prywatnych.
Sprawa Gurlitta
Aukcja to również koniec historii pełnej nieporozumień i pochopnych wniosków. Odkrycie kolekcji w 2012 roku było międzynarodową sensacją. Emeryt zwrócił na siebie uwagę służb celnych podczas podróży pociągiem przez granicę szwajcarską. Podczas rewizji osobistej znaleziono u niego 9000 euro.
Funkcjonariusze nabrali podejrzeń, wszczęto śledztwo i w końcu zarządzono przeszukanie mieszkania. To, co nastąpiło później, było artystycznym thrillerem: w mieszkaniu Gurlitta – a później w domu w Salzburgu – odkryto ponad 1500 dzieł sztuki: obrazy, grafiki, szkice i ryciny, w tym Monet, Picasso, Liebermann, Beckmann i Matisse. Zostały one skonfiskowane pod zarzutem grabieży dzieł sztuki przez nazistów.
Dziwaczny miłośnik sztuki
Samotny miłośnik sztuki, syn znanego nazistowskiego handlarza dziełami sztuki Hildebranda Gurlitta, był kustoszem kolekcji ojca, okazjonalnie sprzedawał jakieś dzieło, ale nigdy nie dodawał do kolekcji nowych nabytków.
Przez lata specjalna grupa zadaniowa – od 2016 r. przy współpracy Niemieckiego Centrum ds. Strat Dóbr Kultury (DZK) w Magdeburgu – badała pochodzenie dzieł. Rezultaty są mierne: tylko 14 dzieł, takich artystów jak Max Liebermann, Henri Matisse, Thomas Couture czy Adolph von Menzel zostało do tej pory jednoznacznie zidentyfikowanych jako zagrabione. 13 z nich zwrócono już prawowitym właścicielom.
Z ponad 1500 dzieł sztuki 300 – co zostało udowodnione – były przed nastaniem Trzeciej Rzeszy w posiadaniu rodziny Gurlitt. Pozostałe elementy kolekcji były przez lata badane pod kątem proweniencji przez międzynarodowy zespół ekspertów. – Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Nie pamiętam żadnego przypadku w badaniach proweniencji, w którym pracowaliśmy tak intensywnie – powiedział w 2020 roku Gilbert Lupfer, dyrektor DZK po opublikowaniu raportu końcowego. Same liczby niewiele tu dają – przyznał. Oczywiście 14 jednoznacznie zidentyfikowanych przypadków w odniesieniu do całego zbioru wydaje się bardzo małą liczbą. Niemniej jednak „każda rozwiązana sprawa to wkład w coś, co można nazwać sprawiedliwością historyczną. Cieszę się z każdej sztuki, którą udało nam się zidentyfikować i zwrócić. Jest jeszcze duża szara strefa” – mówił w wywiadzie dla DW.
Pozostała część kolekcji należy obecnie do Muzeum Sztuki w Bernie, któremu Cornelius Gurlitt przed śmiercią niespodziewanie zapisał swoje dzieła w testamencie.
Wiele pytań bez odpowiedzi
W Niemczech w ciągu ostatnich dziesięciu lat wiele zainwestowano w badania proweniencji, zarówno pod względem personelu, jak i pieniędzy. W 2015 roku powstało Niemieckie Centrum ds. Strat Dóbr Kultury. Wciąż jest wiele do zrobienia i wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.
Wśród nich także to, dlaczego kolekcja, a wraz z nią 80-letni człowiek, najprawdopodobniej niepoczytalny, znaleźli się w centrum zainteresowania opinii publicznej? Dlaczego ze wszystkich niemieckich muzeów zakupy lub domniemane darowizny z okresu II wojny światowej nie są umieszczone w internecie w celu zidentyfikowania ewentualnych właścicieli – tak jak to zrobiono z kolekcją Gurlitta? Jak to możliwe, że rynek sztuki wiedział o skarbach Gurlitta, kupował je i sprzedawał na aukcjach nawet po wojnie?
Sprawa Corneliusa Gurlitta już dwukrotnie zapisała się w historii. O kolekcjonerze z Monachium powstały już książki, filmy, a nawet sztuki teatralne.